Kraj powinien mieć swoją tożsamość. Jednym z najważniejszym jej elementów jest wspólna historia. Historia łączy, ale jej ocena dzieli. Tak jest w przypadku nazwania ulicy w Białymstoku imieniem Zygmunta Szendzielarza, ps. Łupaszko.
Sytuację zaogniają politycy
Na osiedlu Skorupy w Białymstoku jest ulica, której patronem jest dowódca 5 Wileńskiej Brygady AK , Łupaszka. Nadanie tej nazwy przeforsowali w poprzedniej kadencji radni Prawa i Sprawiedliwości. Nie wszystkim się to podoba. W nowej radzie przewagę mają radni Koalicji Obywatelskiej . W nowej radzie zasiedli także przedstawiciele mniejszości prawosławnej. Wśród radnych KO pojawiły się głosy, że Łupaszko nie jest bohaterem.
Politycy żyją z tego, że wykorzystują burzliwe nastroje społeczne w celu pozyskania nowych wyborców. Konserwatyści oraz grupy narodowo-nacjonalistyczne czczą Zygmunta Szendzielarza jako bohatera.
,,To był wybitny bohater. W stolicy województwa podlaskiego major Łupaszka powinien być uczczony poprzez posiadanie własnej ulicy„- mówi polityk, przedstawiciel polskiej prawicy, wiceminister Adam Andruszkiewicz .
Koalicja Obywatelska jednak ma odmienny pogląd na tę sytuację. Co na to mieszkańcy ? Czy to przeciwnicy Żołnierza Wyklętego pomalowali tablice z nazwiskiem patrona na czerwono? Czy to oni namalowali na osiedlu można obraźliwe hasła?
Zwolennicy otwarcie podpisują petycję pod kościołami o zachowanie nazwy. Zygmunt Szendzielarz budzi skrajne opinie. Właśnie, opinie. Mało osób przedstawia fakty. O co toczy się walka?
Porozmawiajmy o faktach
Jego oddziały walczyły o niepodległość Polski i Polaków. Z tego względu został uznany za bohatera narodowego. Jednak jego oddziały są odpowiedzialne za mord na cywilnej ludności litewskiej we wsi Dubinki. Wśród zmarłych były kobiety i dzieci. Nie była to jednak zbrodnia na tle etnicznym. Miała charakter odwetowy.
,,W maju 1944 r. czyli na kilka tygodni przed tymi zdarzeniami komendant okręgu wileńskiego płk A. Krzyżanowski „Wilk” w dwóch pismach ostrzegał, że prowadzenie przez stronę litewską kursu terroru wobec ludności polskiej niechybnie doprowadzi do odwetu, który dotknie także społeczność litewską zamieszkałą na tzw. Litwie kowieńskiej. W związku z mordem dokonanym przez policjantów litewskich na ludności polskiej w Glinciszkach, rtm. Zygmunt Szendzielarz, którego zadaniem była opieka nad ludnością miejscową, zdecydował się na przeprowadzenie akcji odwetowej. Akcja miała dotyczyć rodzin związanych z litewskimi formacjami kolaboracyjnymi. Nie ma jednak żadnego potwierdzenia iż rtm Zygmunt Szendzielarz wydając ów rozkaz nakazał zabijać kobiety i dzieci. Wydaje się, że obydwaj oficerowie dowodzący wspomnianymi pododdziałami dokonali błędnej i tragicznej w skutkach interpretacji rozkazu swojego przełożonego. W konsekwencji, w wyniku przeprowadzonej przez nich akcji mogło zginąć do 90 osób „– opowiada dr Tomasz Łabuszewski, pracownik oddziału IPN w Warszawie
Dopiero ta dramatyczna w skutkach akcja odwetowa zaprzestała stosowania represji wobec ludności polskiej. Prawdą jest , że wobec Zygmunta Szendzielarza ani jego podkomendnych nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Należy pamiętać o okolicznościach zajścia. Panowała wtedy wojna totalna, a takie metody stosowały wszystkie strony ówczesnego konfliktu.
,, Należy ubolewać nad faktem, że ginęła ludność cywilna, ale również zwrócić uwagę, że II Wojna Światowa nie była konfliktem, w której wszystkie walczące strony stosowały jakiekolwiek przepisy konwencji, wręcz przeciwnie. Nagminnie stosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej oraz prawa do odwetu. Strona polska była w tym konflikcie tą, która stosowała te zasady w najmniejszym stopniu, kiedy była doprowadzona do ostateczności. To, że również brała w tym udział na pewno z jednej strony chluby jej nie przynosi , natomiast trzeba na to zjawisko patrzeć w szerszym kontekście, gdyż inaczej można dokonać historycznego fałszerstwa”:– dodaje dr Łabuszewski
Komentarz: Nie powinno oddzielać się faktów od okoliczności. Była to II Wojna Światowa czyli czas szczególny. Ocenianie w czasie pokoju czynów wojennych jest mało obiektywne. Przeprowadzona akcja miała charakter odwetowy, a nie ataku na tle narodowościowym. Czy to usprawiedliwia sprawców i zdejmuje z nich winę? Oczywiście, że nie. Pozwala jednak spojrzeć na majora z innej perspektywy . Czy patron ulicy nie powinien być jednak patronem „uniwersalnym”? Takim który łączy, a jego imię nie jest wykorzystywane politycznie? Na to pytanie prawdopodobnie znowu będą musieli odpowiedzieć sobie wkrótce radni Białegostoku.
Red. Laura Maksimowicz
Fot. Podlaskie24.pl