Zostałam Mamą w Dzień Matki. Zostałam córką w Dzień Matki.

Jednym „udało się” od razu. Za innych zadecydował los. Są wśród nas też i tacy, za którymi długie dni, jeszcze dłuższe miesiące i zdające się nie mieć końca lata starań o upragnione dziecko. Ale w końcu przychodzi ten moment, kiedy na świecie pojawia się wyczekiwany maluch. Niemająca granic radość przeplata się wtedy z trudami macierzyństwa i problemami dnia codziennego. Na szczęście te gorsze chwile najczęściej odchodzą w niepamięć. Szczególnie w Dniu Matki.

26 maja to data niby symboliczna, ale bardzo potrzebna. To wtedy wielu z nas uświadamia sobie, jak ważne miejsce w naszym życiu zajmuje Mama. Na różne sposoby staramy się więc ją docenić, poświęcić jej czas i podziękować za wszystko, co dla nas przez zrobiła. I spróbować przeprosić za nieprzespane noce, wypowiedziane w złości słowa, wagary i nastoletnie bunty.

Ogromnym przeżyciem dla każdej kobiety jest na pewno ten pierwszy w życiu Dzień Matki. A jeszcze większym, gdy niejednokrotnie poprzedzały go myśli: „czy kiedykolwiek będę miała dziecko?”.

Szukałam drogi do Ciebie, Synku

Ania i jej mąż czekali na swojego maluszka długo. Chociaż właściwie od początku wiedzieli, że ich drogą do rodzicielstwa będzie adopcja.

Z wielką nadzieją wypełniali więc stosy wniosków, załatwiali badania lekarskie, dostarczali odpowiednie dokumenty. I wciąż ta sama cisza. Ten okres co prawda wypełniali sobie normalnym życiem, ale co jakiś czas w ich głowach pojawiały się myśli, że może o nich zapomniano, że może ich papiery zaginęły. W końcu tyle ich tam było.

Frustracja rosła, ale wraz z nią i wiara, że w końcu musi się udać. Walczyli. Kolejne wiadomości z ośrodka, kolejne formalności. I kolejnych kilka miesięcy bez jakiejkolwiek informacji. Czas płynął. W końcu zadzwonił wyczekany telefon! A głos w słuchawce oznajmił, że zostali rodzicami. Zaczęli szykować się do najważniejszej roli w swoim życiu. Ukończyli kurs. I znów czekali..

 „Nie pamiętam, kiedy minęły kolejne 4 miesiące. W maju zadzwonił TEN najważniejszy telefon! Tak wyczekany, odebrany bez tchu, opłakany łzami nagromadzonych latami emocji” – wspomina z przejęciem Ania.

Pierwsze spotkanie nastąpiło po tygodniu. Ich synek czekał na nich ponad 100 km od domu. Jednak w Dzień Matki wciąż nie tworzyli rodziny. Jednak od męża otrzymała bukiet kwiatów. Emocje były ogromne, a łzy wzruszenia płynęły. Ale to był dopiero początek…

„Po południu, chyba po 17.00, zadzwonił kolejny, najważniejszy telefon. Dzwoniła pani z sądu, kilkukrotnie zapewniając mnie, że jest tym, za kogo się podaje, że mogę to sprawdzić i że pozwoliła sobie zadzwonić o tak późnej godzinie dlatego, że została chwilę wcześniej podjęta decyzja o pieczy i pomyślała, że bardzo chcielibyśmy wiedzieć o tym jak najszybciej…” – z trudem tłumi łzy Ania. „To był Najważniejszy, Najpiękniejszy i Najbardziej magiczny Dzień Matki w moim życiu – następnego dnia jechaliśmy po naszego Synka, aby zabrać go już do nas, do domu” – dodaje.

Dowiedziałam się, że zostanę mamą w Dzień Mamy

25 maja. Piątkowe popołudnie. Zmęczona po całym tygodniu pracy Magda usiadła przy stole i  otworzył butelkę białego wina. Jedna lampka wystarczyła, by zaszumiało jej w głowie. Nagle przypomniała sobie, że powinna już na dniach dostać miesiączki, a nadal jej nie ma. Nic nie mówiąc mężowi pobiegła zrobić test ciążowy. Zrobiła pierwszy i odłożyła na wannę , bo od razu pojawiła się tylko jedna kreska. W momencie wyrzucania go do śmietnika zobaczyła bladziutką druga kreskę. Sięgnęła więc szybko po następny, z innej firmy. Pierwsza kreska pojawiła się od razu, kolejna znów była bladziutka. Nie wiedziała, jak ma odczytać taki wynik. Sięgnęła więc po telefon, zaczęła szukać w Internecie informacji o testach ciążowych, o tym jak ma ,,wyglądać” ta druga kreska. Dziewczyny wstawiały zdjęcia jeszcze jaśniejszych kresek niż jej. To musiała być prawda! ,,Kotek, chyba jestem w ciąży” – zawołała męża i pokazała mu dwa testy.

Zaskoczenie, że Magda może, a raczej, że jest w ciąży, bo przecież testy coś muszą znaczyć, wynikało z niedoczynności tarczycy i Hashimoto, na które chorowała. Była świadoma ryzyka powikłań, które obejmują zarówno matkę, jak i dziecko. Od kiedy dowiedziała się o chorobie, bała się o swoją przyszłość i możliwość założenia rodziny. W jej głowie pojawiały się pytania czy będzie w stanie naturalnie zajść w ciążę i czy, jeśli się w ogóle uda, to donosi ciążę do końca. Tyle słyszy się przecież o tym, że osoby które mające problemy z tarczycą mogą być bezpłodne i że występuje duże ryzyko poronienia.

W sobotę 26 maja udała się do przychodni pobrać krew do badania. W ciągu dnia do systemu logowała się kilka razy, ale ciągle nie było informacji. Wieczorem jeszcze raz spróbowała i był… Jej wynik beta hCG to 305,40 mlU/ml. Szybko spojrzała na normy – tak, była w ciąży. Radość jej i jej męża była bezgraniczna. Udało się, będą rodzicami! „Jak to teraz będzie? Jak zmieni się Nasze życie i czy jestem gotowa na tę całą rewolucję?” – te pytania nie dawały jej spokoju.

„26 maja w Dzień Mamy zostałam mamą, a pod moim serduszkiem rozwijało się już nowe życie. Dlatego taką datę traktuję jako początek mojej ciążowej przygody” – oznajmia z radością.

Zostałam Mamą w Dzień Mamy!

„Witam majówki i pozostałe mamy! 26 maja w Dzień Matki urodziłam ślicznego, zdrowiutkiego synka. Czy można sobie lepszy prezent wymarzyć ? Ma na imię Martin, ważył 3200 g i mierzył 51 cm. Jesteśmy bardzo dumni z naszego Skarbeczka”- napisała na jednym for internetowych dumna Ewa.

Zostałam córką w Dzień Mamy!

Autorka tego tekstu również urodziła się w Dzień Matki. Podobno był to piękny, słoneczny dzień. Idealny dzień, by się urodzić. Ewidentnie spieszyłam z życzeniami, bo na świecie powinnam pojawić się dopiero 11 czerwca. I tak oto Mama Jola, punktualnie w samo południe, powitała swoje 57 cm i 3800 g blond szczęścia. Dlatego też z okazji swoich urodzin, ale przede wszystkim z okazji święta swojej ukochanej Mamy i wszystkich innych wspaniałych Mam, pozwoliłam sobie spojrzeć na to święto z punktu widzenia tych, którzy tego dnia powitali swoje pociechy po raz pierwszy. 26 maja Ona została moją Mamą, a ja miałam to szczęście i nie ma co ukrywać, doskonałe wyczucie czasu, by właśnie wtedy zostać Jej córką.  Myślę, że to był dobry prezent i dobra decyzja, by się nieco pospieszyć. Dlatego też pochyliłam się nad historiami Mam, które zostały nimi właśnie w Dniu Matki.

Drogie Mamy, doceńcie siebie, swoje doświadczenia i ten piękny majowy dzień uczcijcie wielkim uśmiechem na ustach!

Red. Marta Śliwińska

Fot. unsplash

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy