Zagryzione kozy, owce i krowy. Wilki atakują zwierzęta gospodarskie!

Są tak samo piękne, jak niebezpieczne. O ile wzbudzają w nas zachwyt, kiedy oglądamy je w rezerwatach pokazowych, o tyle kiedy pojawiają się na wolności, potrafią zmrozić nam krew w żyłach. Wilki. Sieją postrach wśród podlaskich gospodarzy. Zaczynają zagryzać zwierzęta domowe i coraz śmielej podchodzą do zabudowań gospodarskich.

W tym tygodniu wilki zaatakowały stado wypasających się kóz we wsi Koźliki w gminie Zabłudów. Rozszarpały dwie sztuki, a dwie inne raniły. Niepokojem napawa dodatkowo fakt, że pastwisko znajdowała się tuż przy domu.

– „Szok i niedowierzanie. Wielka strata dla naszego stada. Boję się, co będzie dalej. Do tej pory nikt w tej okolicy nie widział wilków. Sezon pastwiskowy w pełni i co dalej? Na dzień dzisiejszy nie znajduję odpowiedzi jak poradzić sobie z wypasem”– mówi mocno zaniepokojona Monika Szymczukiewicz z Zagrody Pod Lasem w Koźlikach. – „Ten problem nie dotyczy tylko mnie. Wielu z nas ma kozy, owce, czy krowy” – dodaje.

Okoliczni hodowcy uważają, że skoro wilki odważyły się już podejść tak blisko ludzkich siedzib, to takie ataki będą się powtarzać. Tym bardziej, że to nie jedyny przypadek w tej okolicy w ostatnim czasie. Zaledwie kilka dni wcześniej w położonej parę kilometrów dalej miejscowości łupem drapieżników padły owce oraz bydło. Mieszkańcy zaczynają się denerwować. Chodzi już nie tylko o zwierzęta, ale też o bezpieczeństwo ludzi. Szczególnie, że zbliża się sezon zbioru jagód i grzybów.

To, że takie zdarzenia miały miejsce, potwierdza Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska

Za szkody wyrządzone przez wilki odpowiada Skarb Państwa.

„Na dzień dzisiejszy wpłynęło do nas 17 wniosków o odszkodowania za szkody wyrządzone przez wilki na  terenie województwa podlaskiego. W ubiegłym roku o tej porze roku mieliśmy takich zgłoszeń 7.  W sumie w 2018 roku wpłynęło do nas 67 wniosków” – informuje Beata Bezubik, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku.

Różne możliwości pomocy dla osób, u których wilki spowodowały straty, wprowadza ustawa ochronie przyrody. Oględzin i szacowania szkód dokonuje regionalny dyrektor ochrony środowiska. Poszkodowany może ubiegać się również o przyznanie środków finansowych na wsparcie mające na celu zabezpieczenie zwierząt gospodarskich.

-„Aby wyeliminować lub ograniczyć poważne szkody ustawa przewiduje również możliwość uzyskania zezwolenia na odstępstwo od zakazów wobec osobników tego gatunku – np. na umyślne płoszenie, czy zabijanie. Zezwolenia wydawane są przez właściwego miejscowo regionalnego dyrektora ochrony środowiska (w zakresie umyślnego płoszenia) lub Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (w zakresie umyślnego zabijania)” – tłumaczy dyrektor RDOŚ.

Jak walczyć z wilkami?

Sposobów jest kilka: spędzanie zwierząt gospodarskich na noc do odpowiednio zabezpieczonych zagród, nie wywożenie padłego inwentarza do lasu, wzmożony nadzór na zwierzętami gospodarskimi przebywającymi na pastwiskach leżących w pobliżu lasu. Inną metodą zabezpieczenia zwierząt gospodarskich przed szkodami wilczymi jest stosowanie specjalnych pastuchów elektrycznych lub fladr.

– „Fladra, czyli sznurek z zawieszonymi kawałkami materiału jest jedną z najskuteczniejszych metod odstraszania tych drapieżników. Z naszego punktu widzenia jest to bardzo prosta konstrukcja, ale wilki z jakichś powodów nie decydują się na przejście przez to niestabilne ogrodzenie” – radzi Jarosław Krawczyk, Rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Kolejnym rozwiązaniem jest tzw. „pastuch elektryczny”. W ubiegłym roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku przekazała 16 takich zestawów rolnikom poszkodowanym przez wilki.

Wilkom dobrze żyje się na Podlasiu

W każdym większym kompleksie leśnym żyje kilka wilczych watah. Inwentaryzacje wykonywane przez leśników w ostatnich latach wskazują, że na terenie północno-wschodniej Polski jest ponad sto osobników. Z roku na rok ich liczba wzrasta. I siłą rzeczy muszą wykarmić i siebie i swoje rodziny. Mają też dużą swobodę przemieszczania się. Warto też pamiętać, że żyjemy w regionie przygranicznym.

– „One czują się tutaj dobrze. Tych watah jest kilka – zarówno w Puszczy Knyszyńskiej koło Zabłudowa, Puszczy Augustowskiej, czy Białowieskiej. Drapieżnik potrzebuje pożywienia, musi zaatakować zwierzęta. A kiedy trafia na te wypasające się, są one na zdecydowanie słabszej pozycji. Wilki są bardzo mądrymi zwierzętami. Ciekawostką jest, że potrafią np. wytarzać się w odchodach żubra nie po to, by na niego zapolować, ale żeby mieć na sobie nie swój zapach. A z zapachem innego zwierzęcia zakraść się i upolować ofiarę”  – tłumaczy Jarosław Krawczyk.

Podchodzą bliżej, bo nie czują zagrożenia

Specjaliści potwierdzają, że wilki podchodzą blisko ludzi i ich zabudowań. Nie można jednak ich zachowania uznać za agresywne.

– „Potrafią zatrzymać się na kilka minut po to, by popatrzeć na ludzi. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, że drapieżniki wiedzą, że nie ma bezpośredniego zagrożenia ze strony człowieka. Nikt nie urządza na nie polowań, nie odpędza. Podchodzą, bo nie czują zagrożenia. Należy takie sytuacje traktować raczej jako zaciekawienie ze strony zwierząt, obserwację” – uspokaja rzecznik prasowy.

Sytuacja wygląda inaczej w przypadku zwierząt. Wtedy wilkiem kieruje zupełnie inny mechanizm działania. Jego cel to zdobycie pokarmu.

Co zrobić, kiedy staniemy „oko w oko” z wilkiem?

– „Należy się zatrzymać. O ile jest to zdrowy osobnik, to jego obserwacja, trwająca do kilku minut, zakończy się jego odejściem. To jest naturalna rzecz, że każde dzikie zwierzę jest zaciekawione. Musi popatrzeć, zobaczyć, jak wygląda człowiek. I jeżeli nie czuje zagrożenia, to sam nie zaatakuje. Na pewno nie można uciekać. Trzeba spokojnie się wycofać, bez emocji i okrzyków” – instruuje specjalista.

Red. Marta Śliwińska

Fot. unsplash/Zagroda Pod Lasem/polskiwilk.org

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy