Takie dożynki powinny być, bo na wsi dawniej też były. Co prawda nie obchodzono ich tak hucznie, ale kiedy kończyły się żniwa, to w domu było święto. Jeżeli sąsiad miał mniej i wcześniej wykosił zboże, to przychodził do nas. Na koniec robiło się perepelicę, wracało się do domu i wtedy, na miarę możliwości, organizowano przyjęcie. To była wielka radość, że już koniec żniw. Dobrze sobie to teraz przypomnieć. Ja już zacznę mówić o tym dla swoich dzieci, wnuków i prawnuków. Zacznę o tym opowiadać, bo inaczej nie będą o tym wiedzieć – mówiła pani Luba.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Podlaskie24.pl Marta Śliwińska