Zaczęło się w lutym 1984 roku od… małego warsztatu samochodowego
Zaledwie cztery miesiące później wyprodukowano w nim i sprzedano 15 kopaczek elewatorowych. Zatrudnione były dwie osoby. Dziś fabryka SaMASZ-u w Zabłudowie, bo o nim mowa, zajmuje 13 ha powierzchni i zatrudnia około 800 osób. W tym roku firma obchodzi swoje 35. urodziny! O historii i planach na przyszłość opowiada Antoni Stolarski, prezes przedsiębiorstwa.
Dziś to ogromny i nowoczesny zakład produkcyjny. I jedno z najlepiej rozwijających się polskich przedsiębiorstw o zasięgu międzynarodowym. Dlatego aż trudno uwierzyć, że jego początki były bardzo skromne. Czy ten start był trudny?
Było i łatwo i trudno. Łatwo, bo łatwo się sprzedawało. Wówczas za kopaczkę brałem kwotę o 50 procent wyższą w stosunku do cen państwowych. To były czasy głębokiego PRL-u, krótko po stanie wojennym. A trudno było, bo nie było materiałów. Kupowaliśmy więc wszystkiego po trochę – tu kilogram śrub, tam litr farby. Do tego blachy i pręty odpadowe. wszystko robiło się z odpadów.
Skąd pomysł na właśnie taką działalność? Czy było to wyczucie luki na rynku?
Zarówno ja, jak i moja żona pochodzimy ze wsi. I doskonale wiedziałem o tym, że w tamtych czasach na gminę był przydział na maszyny w określonej ilości. A ci, którzy ten przydział dostali, to odsprzedawali maszyny o 50 procent drożej. Bo były ceny państwowe i ceny rynkowe. Ceny rynkowe były dużo wyższe, bo brakowało maszyn.
Firma w 2018 roku zmieniła swoją siedzibę
Ale zanim stanęły tu potężne budynki było… pole. Dlaczego wybór padł akurat na Zabłudów?
Tutaj była możliwość zakupu działek o dużej powierzchni. Białystok nie ma terenów inwestycyjnych. Co prawda jest ich trochę w Strefie Ekonomicznej, ale te grunty są bardzo drogie. A nauczony doświadczeniem, że nigdy nie wiadomo, co będzie za kilka lat, chciałem mieć zapas terenów. Kupiłem 26 ha, a na 13 z nich postawiliśmy fabrykę. Reszta jest w rezerwie. Nie chce się już więcej przeprowadzać, dlatego też tyle. W tej chwili zatrudniamy około 800 pracowników.
SaMASZ ma swój Ośrodek Badawczo – Rozwojowy
Na Ośrodek otrzymaliśmy dofinansowanie z funduszy europejskich. Mieści się w nim m.in. dział konstrukcyjny i dział wspomagania technologii. Pracują w nim narzędziowcy, projektuje się i wykonuje różnego rodzaju oprzyrządowanie. W tej chwili kadra Ośrodka liczy około 50 osób. To sami najzdolniejsi, którzy wykonują bardzo ważną pracę – wprowadzają zmiany do maszyn, usprawniają, współpracują z przedstawicielami handlowymi naszej firmy, z dilerami, jeżdżą na koszenia, prace w polu.
W tym roku SaMASZ obchodzi 35-lecie swojej działalności. To piękny wiek. Czego życzyłby Pan sobie w związku z tym? Są jakieś urodzinowe marzenia?
Wypracować większe zyski. Jest wiele tematów do inwestowania. W tej chwili mam około 300 modeli maszyn. Niedosytem jest to, że nie stać na wszystkie inwestycje, jakich oczekuje przedsiębiorstwo. Potrzebne są pieniądze na lasery i szereg innych rzeczy. Ciągle też wyłaniają się nowe potrzeby. Musimy dążyć do zwiększenia wydajności pracy. Nie możemy być drożsi od konkurencji zagranicznej.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24