Jak wygląda nauka zdalna na białostockich uczelniach?

Stan epidemii to niewątpliwie trudny czas dla nas wszystkich. Społeczeństwo musi przestawić się na życie w izolacji, przynajmniej tymczasowo. Nie oznacza to jednak całkowitej rezygnacji z wszystkich elementów dotychczasowego życia – również ze studiowania. Zgodnie z zaleceniem rządu, szkoły wyższe wprowadziły na okres zamknięcia e-learning. Jak to wygląda w praktyce?

 

Okiem studentów

 

E-learning na studiach możemy zasadniczo podzielić na pracę samodzielną i zajęcia online „w czasie rzeczywistym”. Studenci są zdecydowanie bardziej zadowoleni z tej drugiej opcji.

Wprowadzono u nas zdalne wykłady. Uważam, że jest to bardzo dobry sposób. Wprawdzie mieliśmy dopiero dwa wykłady przeprowadzane online, ale już teraz uważam wideo-rozmowy z wykładowcami czy transmisje na żywo za lepszą formę niż nauka samodzielna, do której często nie mamy możliwości. Przykładem jest gramatyka – ciężko jest się tego nauczyć samemu, bez kogoś, kto to wytłumaczy” – mówi Gabriela Lasota z drugiego roku polonistyki na UwB.

Nauka na bazie samych ćwiczeń i podręczników może wystarczać jedynie w części.

Właściwie z 50% przedmiotów jesteśmy w stanie zrealizować materiał na podstawie wysłanych nam prezentacji i ćwiczeń. Jeśli jednak to nie wystarcza, umawiamy się z wykładowcami na konferencję wideo i w ten sposób realizujemy materiał” – twierdzi Michał Gościło, student drugiego roku polonistyki na UwB.

Tak to wygląda na Uniwersytecie w Białymstoku. Jednak według studenta logistyki, Macieja Walesiuka, na Politechnice Białostockiej sprawa może wyglądać nieco inaczej:

Nie można powiedzieć, że nauczanie zdalne nie działa – działa, ale nie tak jak je sobie wyobrażałem. Są takie przedmioty, przy których wystarczy, że osoba prowadząca wyśle ćwiczenia. Jednak są przedmioty, które wymagają tego wykładu, aby materiał został dobrze wytłumaczony.  Je niestety musimy robić na własną rękę. Możliwe, że to się jeszcze zmieni, ale póki co zapowiada się, że jedynie z przedmiotu, jakim jest język angielski”.

 

Czy nauka zdalna jest lepsza od tradycyjnej?

 

Mimo wygody płynącej z nauczania zdalnego studenci zdają się woleć nauczanie tradycyjne. Jak sami twierdzą, rzeczywisty kontakt z wykładowcą jest najważniejszy.

Jedynym plusem nauki zdalnej jest to, że nie trzeba nigdzie dojeżdżać i można wstać, o której się chce, o ile nie są prowadzone transmisje z wykładów. Sądzę jednak, że tradycyjna forma jest znacznie bardziej motywująca. Zauważyłem u siebie i u znajomych, że zachodzi taki mechanizm „odbębnić i zostawić”. Zrobić tylko te zadania, które zadał wykładowca i nie zagłębiać się bardziej. Praca tradycyjna zachęca do szerszego spojrzenia na sprawę” – mówi Maciej Walesiuk.

Myślę, że nauka tradycyjna jest mimo wszystko lepsza. Przez wideo-rozmowy nie ma takiego kontaktu, że dwoje ludzi może fizycznie ze sobą podyskutować. Poza tym, ja, będąc sama w domu i słuchając jakiegoś wykładu, jestem bardziej rozproszona. Jednak jest to zdecydowanie wygodniejsze, gdy nie muszę się „ogarniać” przed zajęciami” – twierdzi Gabriela Lasota.

Ze studentów, z którymi rozmawialiśmy, jedynie Michał Gościło jest wobec tego tematu obojętny.

Szczerze mówiąc, nie zauważyłem żadnej różnicy, przynajmniej na ten moment. Po zajęciach zdalnych utrwalam to, czego się nauczyłem, i przygotowuję się do kolejnych zajęć – czyli tak, jak przy nauce tradycyjnej

 

W kontraście do wypowiedzi studentów, którzy narzekają na pracę samodzielną, staje doktor Konrad Szamryk – wykładowca na Uniwersytecie w Białymstoku.

 

Mam takie doświadczenia – sam pracuję na komunikatorze ZOOM – że studentom to się bardzo podoba. Przyznam, że widzę pewne plusy tego nauczania – studenci są zdecydowanie aktywniejsi. Musimy jednak podzielić nauczanie zdalne na online i nauczanie „niesynchroniczne”, gdzie przesyłamy materiały i studenci muszą je opanować”.

To na nauczanie „niesynchroniczne” najbardziej narzekają studenci. Jednak przez szczególność obecnej sytuacji, nie da się całkowicie przestawić nauczania na zajęcia online „w czasie rzeczywistym”.

Część wykładowców spotyka się ze studentami online – ale proszę pamiętać, że my też mamy rodziny, mamy dzieci, które również uczą się online. Małe dzieci nie radzą sobie z lekcjami online czy z zadaniami wysyłanymi przez nauczycieli. Wykładowca, który ma rodzinę, ma ogromny problem – czy siedzieć ze swoimi dziećmi i wraz z nimi rozwiązywać zadania, czy prowadzić własne zajęcia

To nie jedyny problem, z którym muszą mierzyć się wykładowcy. Często też po prostu za dużo jest pracy i brakuje czasu na zrealizowanie jej.

Musieliśmy też odwrócić proces edukacyjny. Nawet jeśli mamy już wcześniej przygotowane materiały, to nowe narzędzie powoduje, że ten proces edukacyjny wygląda inaczej. Dużo więcej czasu zajmuje nam układanie krótkich zadań, a mniej czasu zajmuje sprawdzanie ich – bo to na przykład platforma Blackboard robi automatycznie. Wcześniej było odwrotnie. W przypadkach, gdy wykładowcy prowadzą po 5 różnych przedmiotów – a słyszałem o osobie, która miała ich 15 – zdalne nauczanie jest ogromnym wyzwaniem.  Proszę sobie wyobrazić, ile to jest pracy. Po prostu czasem nie starcza doby

Wyzwań przed wykładowcami stoi dużo – zdecydowanie więcej niż przed studentami. Miejmy nadzieję, że się uda – jednak to pokaże czas.

 

Więcej informacji oraz pełne rozmowy zobaczycie w wideo poniżej:

Red. Kamil Dąbrowski

Fot. Pixabay

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy