– Jajka, ser, sól, kiełbaska własnej produkcji, kawałek szynki, masło, chleb swojego wypieku i mazurek wypieczony w piecu chlebowym. Do tego pisanki farbowane w łupinach cebuli. A na koniec trochę bukszpanu do dekoracji. Koszyczek nakrywam serwetą, żeby nic się po drodze nie zakurzyło – opowiada pani Wiesława Kondraciuk przygotowując swój wielkanocny koszyczek. 1 maja prawosławni i wierni obrządków wschodnich obchodzą uroczystość Wielkiej Soboty. Tego dnia wierni przynoszą do święcenia wszystko to, co później pojawi się na ich stole.
W Ciełuszkach od samego rana trwało wielkie poruszenie. Ostatnie porządki na podwórkach i wielkie oczekiwanie na przyjazd księdza proboszcza. Tradycyjnie, święcenie pokarmów odbywało się na zewnątrz, gdzie ustawiono okryty białym obrusem stół. Koszyczków przybywało z minuty na minutę a w nich jajka, chleb, kiełbasa, sól, chrzan – czyli wszystko to, co w „święconce” powinno się znaleźć.
– W naszej wsi pokarmy święcone są w trzech miejscach. Ksiądz proboszcz przyjeżdża, modli się, święci po czym wracamy do domu. Dopiero jutro zasiądziemy do świątecznego śniadania, bo przygotowania do świąt nadal trwają. Do zrobienia zostały jeszcze sałatki, ostatnie porządki – zauważa pani Wiesława.
Dla państwa Kondratiuków Wielkanoc jest równie ważna, jak Boże Narodzenie.
– Jutro rano przyjadą moje dzieci. Zjemy śniadanie. Jajka – każdemu po jednym. My jednak je dzielimy i święconkę jemy zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia świąt – opowiada gospodyni z Ciełuszek. – Świętujemy zarówno z najbliższymi, ale przyjeżdżają do nas również znajomi, bo jesteśmy rodziną, która lubi, jak bywają u nich goście – dodaje.
A jakie potrawy królują na świątecznym stole państwa Kondratiuków?
– Żurek z własną kiełbaską, kaczka albo gąska, króli, zrazy, nowalijki. I oczywiście własne ciasto, mazurki z rodzynkami i makiem, który upiekłam – wylicza pani Wiesława.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl
