Usuwaniem lub przenoszeniem gniazd lub rojów owadów zajmują się firmy dezynsekcyjne – przypomina Straż Pożarna
Strażacy podkreślają, że w przypadku zauważenia np. gniazda os nie zawsze należy dzwonić na numer alarmowy 112.
„Wzywający nas do owadów błonkoskrzydłych musi oszacować, czy występuje jakiekolwiek zagrożenie dla życia, zdrowia osób, domowników. Proszę pamiętać, że do takiego wezwania przyjeżdża duży samochód, sześciu ratowników, czasem dojeżdża też drabina. Angażowane są spore siły i środki; przyjeżdżamy w trybie interwencyjnym, na sygnałach” – mówi zastępca wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Tomasz Wiśniewski
Jak dodał czasem na miejscu okazuje się, że przyjazd nie był uzasadniony. Owady mógł usunąć pracownik profesjonalnej firmy dezynsekcyjnej. Tymczasem wyjazdy strażaków w miejsca, gdzie ich interwencja nie jest konieczna mogą skutkować opóźnieniem w dotarciu do zdarzeń, gdzie faktycznie zagrożone jest życie lub zdrowie ludzi.
Zaznaczył, że strażacy interweniują, żeby ratować życie, a nie wykonać usługę.
Wiśniewski podkreślił, że na numer alarmowy 112 należy dzwonić wyłącznie w przypadku wystąpienia nagłego zagrożenia. Tymczasem gniazda os nie pojawiają się z dnia na dzień.
„Regularne dbanie o dobry stan techniczny budynku może zapobiec zagnieżdżeniu się owadów. Zgodnie z przepisami zapewnienie bezpiecznego użytkowania obiektu należy do właściciela lub zarządcy” – przypomniała straż pożarna.
Straż pożarna podejmuje wszelkie niezbędne działania zmierzające do usunięcia roju lub gniazda owadów błonkoskrzydłych w sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia lub życia, szczególnie osób o ograniczonej zdolności poruszania się, z budynków użyteczności publicznej oraz placówek oświatowych. W przypadkach nieuzasadnionych strażacy ograniczają się do zabezpieczenia terenu działań i ewentualnej ewakuacji osób z obiektu. (PAP)
Fot. iStockPhoto
PAP Regiony