Białystok: proces odwoławczy oskarżonych o spowodowanie wybuchu w pasażu handlowym

Konieczne jest dodatkowe przesłuchanie świadka i zapoznanie się z aktami innej sprawy, dotyczącej jednego z oskarżonych – zdecydował w piątek (5.08) Sąd Okręgowy w Białymstoku w procesie odwoławczym dwóch mężczyzn, nieprawomocnie skazanych w związku z podłożeniem i eksplozją urządzenia wybuchowego w jednym z pasaży handlowych w mieście.

Jesienią ub. roku sąd pierwszej instancji skazał obu oskarżonych na kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Mają też oni m.in. zapłacić po 15 tys. zł kosztów sądowych. Wyrok zaskarżyły obie strony; prokuratura chce kar po roku więzienia bez zawieszenia, obrońca jednego z oskarżonych uniewinnienia lub uchylenia wyroku, drugiego – możliwie niskiej kary (np. grzywny lub ograniczenia wolności) z zastosowaniem jej nadzwyczajnego złagodzenia.

Proces odwoławczy ruszył w piątek. Do zamknięcia przewodu sądowego i wystąpień końcowych jednak nie doszło, bo sąd uwzględnił wniosek jednego z obrońców i zdecydował, iż konieczne jest dodatkowe przesłuchanie świadka. Sąd chce też zapoznać się z aktami i prawomocnym wyrokiem skazującym wobec jednego z oskarżonych, gdzie zarzuty związane są również z działalnością pasażu handlowego. Kolejną rozprawa odbędzie się w połowie września.

Sądy wyjaśniają w tym procesie okoliczności eksplozji wywołanej z użyciem prymitywnego urządzenia wybuchowego; doszło do niej cztery lata temu w pasażu handlowym w centrum Białegostoku. Nikt nie został ranny i nie było poważniejszych strat materialnych, nie była konieczna ewakuacja pracowników czy klientów.

Według Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, która w śledztwie posiłkowała się opiniami biegłych, eksplozja mieszaniny pirotechnicznej w połączeniu ze znajdującymi się w pobliżu butelkami z łatwopalną substancją byłaby jednak – gdyby doszło do pożaru – dużym zagrożeniem dla ludzi i mienia.

Ostatecznie zarzuty usłyszeli: pracownik sklepu komputerowego w tym pasażu i administrator budynku. Według aktu oskarżenia, pierwszy z nich na zlecenie drugiego przygotował ładunek wybuchowy, składający się m.in. z petard, dwóch plastikowych butelek wypełnionych benzyną, włącznika elektrycznego i transformatora. To administrator miał ów ładunek zdetonować zdalnie ze swojego pomieszczenia. Doszło do wybuchu petard i było zagrożenie zapłonu benzyny, co ostatecznie nie nastąpiło.

Na początku procesu w pierwszej instancji pracownik sklepu przyznał się do zarzutu, wyraził skruchę, przepraszał. Twierdził, że ładunek przygotował na prośbę drugiego z oskarżonych i dostał za to 300 zł, co miało pokryć koszty. Drugi z oskarżonych zaprzecza jednak, by miał z tym jakikolwiek związek. Prokuratura uważa jednak, że chciał on – poprzez pozorowany „zamach” – wzbudzić zainteresowanie sobą i współczucie u użytkowników pasażu, skarżących się na sposób, w jaki administruje on lokalami w tym budynku.

Jesienią 2021 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał obu oskarżonych na takie same kary – po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata; mają też zapłacić po 15 tys. zł kosztów postępowania, których największą część stanowiły opinie biegłych, m.in. z zakresu pożarnictwa i badania ładunków wybuchowych.

W kwalifikacji prawnej przyjął, że doszło do sprowadzenia „bezpośredniego niebezpieczeństwa” eksplozji materiałów wybuchowych, jako zdarzenia zagrażającego życiu, zdrowiu i mieniu, a nie samej eksplozji. Biegli ocenili bowiem, że co prawda doszło do wybuchu petard, które były częścią skonstruowanego ładunku, ale na szczęście nie zapaliła się benzyna. To dopiero wywołałoby pożar i trudne do przewidzenia skutki. (PAP)

Red. M.L.

Fot. PAP

PAP Regiony

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy