Od zapalenia płuc do koronawirusa. Sanepid przerwał uroczystości pogrzebowe – nakazał zamknięcie trumny i rozejście żałobników. Wstrząsającą historię z Bielska Podlaskiego przytacza na swoim Facebook’u Wojciech Sumliński – psycholog i dziennikarz śledczy.
– 80-latek poczuł się źle w sobotę. Podwyższona temperaturę, kłopoty z oddychaniem – pogotowie odmówiło wysłania karetki. Na nic się zdały tłumaczenia, że chory to starszy człowiek, który przeszedł 3 zawały, ma cukrzycę, a porusza się jedynie na wózku, bo w wyniku cukrzycy amputowano mu część nogi. Przez telefon (!) lekarka wypisała jedynie antybiotyk.
Wobec pogarszającego się zdrowia – we wtorek do chorego przyjechał lekarz rodzinny. Widząc jego stan zadzwonił osobiście po karetkę i postanowił o skierowaniu do szpitala. Karetka zabrała 80-latka o godzinie 15. O godzinie 20 – rodzina otrzymała telefon z informacją o jego śmierci.
Dopełniając formalności rodzina dopytywała, czy powodem śmierci mógł być koronawirus – lekarz zaprzeczył, zezwolił na „klasyczne” odebranie ciała. Podobnie też – w akcie zgonu pusta pozostała rubryka dotycząca COVID-19. Jako przyczynę śmierci wskazano: zapalenie płuc i niewydolność oddechową – czytamy na profilu Sumlińskiego.
W dniu pogrzebu rodzina odebrała telefon z Sanepidu…
– Nakazano zamknąć trumnę oraz wyprosić zgromadzonych żałobników stwierdzając zarazem, że „po ciało przyjedzie zakład komunalny, zabierze je w worku i pochowa” – pisze dalej dziennikarz.
Wobec protestów rodziny zezwolono na przeprowadzenie pogrzebu przez wcześniej wynajęty zakład pogrzebowy – w uroczystości nie mógł brać jednak udziału nikt z rodziny.
– Co wpłynęło na zmianę przyczyn śmierci 80-latka? Dlaczego – i na jakiej podstawie – korekty tej dokonano już po wydaniu ciała? W dniu śmierci (i kilka dni po) zabójcze było zapalenie płuc i niewydolność oddechowa, w dniu pogrzebu – koronawirus? – pada pytanie.
Red. Marta Śliwińska
Fot. pixabay
na podst. Facebook/Wojciech Sumliński