Ciechanowiec. Księgowa spółdzielni mieszkaniowej przywłaszczyła 1 milion złotych. Koniec procesu

Proces b. księgowej spółdzielni mieszkaniowej oskarżonej o przywłaszczenie 1 mln zł

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się w czwartek (15.10) proces odwoławczy b. księgowej spółdzielni mieszkaniowej w Ciechanowcu oskarżonej o przywłaszczenie z jej kont ponad 1 mln zł. Zarzuty obejmują 9 lat. Obrona chce kary w zawieszeniu, oskarżona deklaruje, że w krótkim czasie spłaci całą kwotę. Wyrok – w piątek (16.10).

Przelewała pieniądze z kont spółdzielni na własne

Prokuratura Okręgowa w Łomży oskarżyła kobietę o to, że od lipca 2008 roku do listopada 2017 roku w Ciechanowcu, jako główna księgowa tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej przywłaszczyła na jej szkodę nieco ponad 1 mln zł, przelewając pieniądze z kont spółdzielni na własne. Dyspozycje takich wypłat opisywała np. jako wynagrodzenie czy jego wyrównanie, świadczenie urlopowe, premię, pożyczkę czy nagrodę.

Śledczy zakwalifikowali to jako wyrządzenie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Zarzuty obejmowały też posłużenie się podrobionymi dokumentami przy ubieganiu się o kredyty w banku (chodziło o informacje o dochodach), również ukrywanie w swoim domu dokumentów spółdzielni.

W grudniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Łomży skazał oskarżoną na karę łączną dwóch lat więzienia i 3 tys. zł grzywny, ma też naprawić szkodę w całości.

Kobieta obiecuje, że odda pieniądze 

Apelację złożyła obrona, która kwestionuje karę 2 lat więzienia, oceniając ją jako rażąco surową. Wnioskuje o rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata, argumentuje, że b. księgowa spółdzielni nie była dotychczas karana, wyraziła żal, skruchę i chęć zwrotu przywłaszczonych pieniędzy.

Prokuratura chce utrzymania wyroku. Prokurator Andrzej Stelmaszuk przyznał, że są w sprawie okoliczności łagodzące, ale – z drugiej strony – wśród obciążających wymienił bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości czynów zarzuconych oskarżonej. Mówił o jej premedytacji, podkreślał, że nie był to akt desperacji osoby w niezwykle trudnej sytuacji finansowej.

Krańcowo wykorzystała sprzyjającą sytuację w zakładzie pracy, to, że nie była de facto przez nikogo latami kontrolowana, ten nadzór nad nią kulał i właściwie mogła robić z finansami spółdzielni to wszystko, co się jej żywnie podobało – mówił prokurator.

Pełnomocnik spółdzielni, która ma w sprawie status oskarżyciela posiłkowego, ocenił, że skrucha czy przyznanie się przez oskarżoną, to jedynie wyraz jej wyrachowania i kalkulacji procesowej. Mec. Jacek Kobierski mówił, że w czasie procesu w pierwszej instancji b. księgowa wielokrotnie deklarowała wolę spłaty pieniędzy (chodziło o możliwość dobrowolnego poddania się karze), ale do tej pory tak się nie stało. „Tego rodzaju zabiegi i działania mają tylko i wyłącznie charakter instrumentalny i w żadnej mierze nie powinny mieć wpływu na obniżenie wyroku” – dodał pełnomocnik.

Proszę dać mi termin do końca tego miesiąca na spłatę wszystkich zaległości (…), ja naprawię ten błąd. Ja się nie uchylam od oddania (pieniędzy), na pewno oddam – zapewniała w ostatnim słowie sama oskarżona. 

Jak powiedziała, w ostatnich latach już „odbyła więzienie”; nawiązała w ten sposób do fali pogróżek, która – jak mówiła – ją obecnie spotyka.

Spółdzielni mieszkaniowej w Ciechanowcu zależy zwłaszcza na zwrocie pieniędzy. To jej nowy zarząd nabrał podejrzeń co do sytuacji finansowej, zlecił audyt i zawiadomił prokuraturę.

Prezes spółdzielni Włodzimierz Słonecki był obecny na rozprawie apelacyjnej, po niej powiedział, że do tej pory oskarżona spłaciła niespełna 300 tys. zł.

Red. OKO

Fot. archiwum

na podst. PAP

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy