Morsy Białystok na finale WOŚP. Dziś rozpoczął się challenge codziennego morsowania

W niedzielę o godzinie 11 Morsy Białystok spotkały się na finale WOŚP-u, aby pomagać dzieciom i zbierać pieniądze na sprzęt dla najmłodszych z chorobami wzroku. Do akcji dołączył się znany białostocki kick-boxer Robert Ciulkin, który zaprosił morsów do charytatywnego challenge polegającego na codziennym morsowaniu. W ramach dwutygodniowej akcji, uczestnicy wyzwania będą spotykać się codziennie na Dojlidach, morsować i jednocześnie nagłaśniać sprawę zbiórki na rehabilitację czteroletniej Dominiki Żółtko. Dziewczynka cierpi na zespół Di George’a i złożoną wadę serca.

 

Czteroletnia Dominika Żółtko rok po urodzeniu przeszła korektę serca. Niestety, nie obyło się bez powikłań.

W okresie pooperacyjnym Dominika musiała być reanimowana ze względu na zatrzymanie krążenia. Podczas reanimacji doszło do niedotlenienia i uszkodzenia mózgu. Od tego czasu dziecko jest sparaliżowane i musi być karmione sondą. Jej rodzice zbierają pieniądze na rehabilitację, która niestety – do najtańszych nie należy. Zachęcamy wszystkich do wpłacenia chociażby symbolicznej złotówki – link znajduje się poniżej:

https://www.siepomaga.pl/dominika-zoltko

Jak już zostało wcześniej wspomniane, do zbiórki zaangażował się Robert Ciulkin, który nie po raz pierwszy bije rekordy dla chorych dzieci. W ubiegłym roku transmitowaliśmy relację z jego biegu „na szczyt Mount Everest”. Wtenczas Robert wbiegł 114 razy na wieżę kościoła św. Rocha, pokonując tym samym łącznie wysokość większą, niż mierzy wcześniej wspomniany szczyt. Zbierał wtedy pieniądze na chorego Nikosia.

 

Dziś postanowił pomóc małej Dominice.

„Tu nie chodzi o bicie rekordów. Tu chodzi o to, aby zainicjować jakieś większe przedsięwzięcie – ruszyć ludzi do działania. Nawet jeśli nie mamy pieniążków, albo mamy jakiś ograniczony budżet, to nakreślając sprawę pomocy jakiejś osobie, naświetlimy tę sprawę i jednocześnie pomożemy. My jesteśmy tylko od tego, aby nakreślić sprawę potrzebującej osoby – dążymy do tego, aby dać sprawie jak największy rozgłos” – mówił Robert Ciulkin.

Białostocki kick-boxer dodał również, że nawet jeśli się jest „golasem” to takie inicjatywy docierają do osób, które mają pieniądze. Identyfikując się z nim, mają większą motywację do wpłacania datków. Warto jednak w tym momencie przypomnieć, że challenge nie jest jednoosobowy. Ciulkin razem ze swoim przyjacielem Maciejem zgłosili się do Morsów Białystok, którzy chętnie podjęli wyzwanie. Choć nie mogą na własną rękę jeszcze zbierać pieniędzy – będzie to możliwe dopiero po podłączeniu się do fundacji – chcą tym wyzwaniem dotrzeć do jak największej ilości osób. Z nadzieją, że dzięki temu mała Dominika odzyska zdrowie.

„Od dziś będziemy morsować przez 14 dni. Dlaczego morsowanie? Z prostej przyczyny – jest to teraz bardzo popularne i może do nas dołączyć każdy. A zależy nam na tym, aby dołączyło do nas jak najwięcej osób i jak najwięcej osób wsparło naszą małą wojowniczkę” – dodał Maciej.

 

Zobacz relację na żywo: link

 

Na pomocy dla dziewczynki się nie kończy. Morsy Białystok dziś zbierają pieniądze do puszek na cele WOŚP.

Głównym powodem, dlaczego Morsy zebrały się dziś na Białostockich Dojlidach, był finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na początku morsowanie – potem zbiórka do puszek.

„Pogoda niestety nie dopisała – deszcz i wiatr. To nie było to co morsy lubią najbardziej. Jednak cel jest szczytny, więc pojawiło się sporo osób. Zanurzyliśmy się, zebraliśmy trochę do puszek. Potem, prosto z plaży  idziemy w miasto dalej zbierać. Teraz jesteśmy w trakcie biesiady – mamy ognisko, kiełbaski, bigos oraz to, czego nie zastąpimy niczym – rozmowy” – mówi Wojciech Michalczuk, prezes Klubu Morsa Białystok.

Frekwencja, mimo pogody, była bardzo dobra. Po skończonym spotkaniu przy ognisku zebrani wyruszyli w miasto, aby dalej zbierać pieniądze na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Przypomnijmy, że dziś (30.01) jest właśnie finał WOŚPu. 250 wolontariuszy wyszło w miasto z puszkami, od 15:30 rozpoczęły się koncerty, a o 20:00 planowane jest tradycyjne „światełko do nieba” i fireshow.

„Zawsze powtarzam, że Bóg zleca nam misję, a misją podstawową – celem naszego życia – jest pomoc drugiemu człowiekowi, który ma gorzej. Jeśli możemy, powinniśmy wspierać, pomagać ludziom, którzy mają od nas gorzej. Człowieku, nie patrz na innych, że inni mają lepiej. Patrz na tych, co mają gorzej – żeby takiemu człowiekowi pomóc, wyciągnąć go z błota” – dodaje Robert Ciulkin.

 

Red. Kamil Dąbrowski/Maciej Walesiuk

Fot. Kamil Dąbrowski

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy