Z powodu nieobecności świadków nie udało się białostockiemu sądowi okręgowemu zakończyć w środę procesu czterech osób oskarżonych o to, że zakładały konta w bankach wykorzystywane do oszustw dokonywanych metodą na policjanta
Wpływały tam pieniądze od pokrzywdzonych.
Nie stawiło się dwoje świadków. Jedną osobę sąd wezwał na rozprawę w połowie grudnia, zeznania drugiej – która jest za granicą i z powodów rodzinnych nie może w najbliższym czasie przyjechać do Polski – sąd uznał za ujawnione. Jeśli ostatniego świadka uda się przesłuchać i nie będzie nowych wniosków dowodowych obrońców, proces się zakończy.
Jest on wyłączonym wątkiem śledztwa, w którym zarzutami objętych jest ponad 40 osób. Główny organizator tych przestępstw ukrywa się w Wielkiej Brytanii. Według ocen śledczych, grupa wyłudziła łącznie ok. 2,5 mln zł.
Czwórce oskarżonych zarzuca się, że w 2019 roku założyli (m.in. w białostockich oddziałach różnych banków) rachunki, które następnie udostępniali do przestępczej działalności. Dane umożliwiające dostęp do tych rachunków i karty płatnicze przekazywali osobom trzecim, te dane i karty trafiały do Wielkiej Brytanii, a w konsekwencji umożliwiały dokonywanie oszustw i wypłatę pieniędzy.
Oskarżeni w tym procederze pełnili rolę tzw. słupów, zarzuty dotyczą tzw. prania brudnych pieniędzy. W dwóch przypadkach doszło do przelewu na konta łącznie 164 tys. zł od oszukanych osób, w trzecim przypadku 50 tys. zł zostało zablokowane, a w czwartym – gdy oszuści oczekiwali na przelew ponad 40 tys. zł – ostatecznie do niego nie doszło.
Członkowie grupy – zwani telefonistami – z Wielkiej Brytanii dzwonili do Polski podając się za policjantów i przekonywali, że pieniądze danej osoby są zagrożone przestępstwem; wskazywali rzekomo bezpieczne konto, na które oszczędności powinny być przelane. W grupie były też osoby, które zajmowały się wyszukiwaniem tzw. słupów, na których dane zakładane były rachunki bankowe i to tam pokrzywdzone osoby wpłacały oszczędności.(PAP)
Red. M.L
Fot. Podlaskie24.pl
PAP Regiony