Nikt nie chce kupić mleczarni w Bielsku Podlaskim
Na razie nikt nie chce kupić mleczarni w Bielsku Podlaskim. Pierwszy przetarg na sprzedaż zakładu zakończył się fiaskiem. Do licytacji nie zgłosił się żaden inwestor.
Syndyk upadłego Bielmleku Józef Gliński mówi, że będzie dążyć do ogłoszenia kolejnego przetargu z niższą ceną wywoławczą.
– Wydaje mi się, że ta cena wywoławcza określona na 140 milionów złotych okazała się chyba niezbyt rynkową, ponieważ nie było zainteresowania zakupem. Nikt z potencjalnych inwestorów nawet nie przyjechał, żeby zapoznać się z zakładem. Zatem będę próbował rozmawiać z radą wierzycieli, żeby stopniowo tę cenę obniżać tak, aby doprowadzić ją do wartości transakcyjnej – powiedział w Polskim Radiu Białystok Józef Gliński.
Józef Gliński mówi, że w bielskiej mleczarni do tej pory nie udało się naprawić szkód powstałych w wyniku wrześniowego pożaru. I przyznaje, że to miało wpływ na brak zainteresowania zakupem zakładu.
– Niewątpliwie tak, aczkolwiek w regulaminie przetargu były zapisy o tym, że ewentualne odszkodowanie zostanie scedowane na nabywcę przedsiębiorstwa. W związku z tym nabywca kupując to przedsiębiorstwo – ma jak gdyby gwarancję tego, że w przyszłości będzie w stanie takim jak przed pożarem – dodaje Józef Gliński.
Syndyk dodaje, że zarówno śledztwo, jak i postępowanie odszkodowawcze są jeszcze w toku.
Red. M.L.
Fot. arch. Podlaskie24.pl
na podst. Polskiego Radia Białystok