Podlascy ratownicy opowiadają o pracy – teraz i na początku pandemii

Przez cały dotychczasowy okres pandemii to właśnie ratownicy medyczni byli najczęściej narażeni na kontakt z osobami chorymi. To ryzyko nie poszło jednak na marne, bo prawdopodobnie wiele istnień zostało dzięki nim uratowane. Dzisiaj postanowili nam opowiedzieć, jak wyglądała ta praca z ich perspektywy. 

 

Czy na początku pandemii praca była trudniejsza? 

Głównym problemem na początku pandemii był chaos informacyjny. Nie do końca wiadomo było, czym jest ten wirus, jak się przed nim zabezpieczać i w jaki sposób z nim walczyć. Dużym problemem były również niedopracowane procedury . 

“Teraz, gdy mamy już procedury opracowane i wiemy jak, gdzie przewozić pacjentów, jak przeprowadzać wywiad, aby było to jasne i logiczne – to wszystko ułatwia. Aczkolwiek osób zarażonych jest coraz więcej, więc i praca jest trudna pod względem jej nakładu – mówi Łukasz Kakareko, ratownik medyczny z grupy “Nadzieja”.  

Na początku pandemii ratownicy przykładali ogromną wagę do bezpieczeństwa – często aż do przesady. Teraz, gdy jest większa świadomość na temat koronawirusa, można odpowiednio dostosować zabezpieczenia tak, aby praca była zarówno bezpieczna, jak i sprawna. 

“Oczywiście nadal dbamy o bezpieczeństwo. Teraz jednak jest to mniej stresowa sytuacja niż na początku pandemii” – twierdzi Wojciech Piątkowski z Sekcji Ratownictwa Specjalistycznego. 

 Zobacz pełną rozmowę:

Jak pacjenci oraz ich rodziny odnoszą się do ratowników? 

“Jak najbardziej rodziny pacjentów zakładają maseczki i zachowują odpowiedni dystans. Szczerze mówiąc, jako ratownik jadąc ulicą nieraz widzę sytuację, gdy przejeżdżamy ambulansem, osoby stojące na przystankach widząc nas, już poprawiają sobie maseczki” – zauważa Wojciech Piątkowski. 

W rozmowie z nami zauważył jednak, że może to wynikać zarówno ze zwiększonej świadomości ogółu, jak i ewentualnego strachu przed konsekwencjami – nawet mimo to, że ratownik medyczny nie może wystawić mandatu za łamanie obostrzeń. 

 

Jak często się zdarza, że ludzie zatajają swoje objawy przy wzywaniu karetki? 

Wzywając medyków, należy zawsze powiedzieć dyspozytorowi, czy osoba potrzebująca pomocy miała objawy koronawirusa. Dzięki temu ratownicy będą mieli szansę przygotować odpowiednie zabezpieczenia – między innymi kilka warstw rękawic, kombinezony oraz maski. Chodzi tu o bezpieczeństwo nie tylko samych ratowników, ale również osób, z którymi mają oni kontakt. Jak się okazuje, niektóre osoby zatajają te kwestie w obawie przed konsekwencjami. 

“Szczerze mówiąc, w tym okresie (pandemicznym) byłem świadkiem około pięciu takich przypadków. Jest to na szczęście nieduża liczba, z racji tego, że u nas ci pacjenci są raczej przewożeni z oddziału do oddziału. Jeśli odbieramy kogoś z domu, to również staramy się, aby pacjenci nas odpowiednio poinformowali” – stwierdza Wojciech Piątkowski. 

“To pytanie powinno być raczej skierowane do ratowników medycznych, którzy jeżdżą w wojewódzkim pogotowiu. Oni przeważnie jeżdżą do przypadków, przy których nie wiadomo, co się okaże. Jednak słyszałem o takich przypadkach, że ludzie raczej wolą ukrywać objawy. Nie chcą po prostu siedzieć  zamknięci na kwarantannie” – dodaje Łukasz Kakareko. 

 

Pełną treść rozmowy z ratownikami medycznymi znajdziecie w naszym materiale wideo. Poruszyliśmy tam również kwestie dotyczące braków w kadrach, szczepionek oraz spytaliśmy, co sądzą na temat ewentualnych teorii spiskowych dotyczących “pandemii”. Zapraszamy do oglądania 🙂 

 

Red. Kamil Dąbrowski / Maciej Walesiuk

Fot. Archiwum prywatne / SRS

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy