Sąd Najwyższy oddalił we wtorek (7.03) kasację obrońcy od prawomocnego wyroku wobec 44-letniego mężczyzny, skazanego na 25 lat więzienia za brutalne zabójstwo jego znajomego w Dziadkowicach
Sprawa została rozpoznana na posiedzeniu. Sąd uznał kasację za oczywiście bezzasadną i obciążył skazanego kosztami postępowania kasacyjnego – poinformował (7.03) PAP zespół prasowy Sądu Najwyższego.
Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnej nie wymaga pisemnego uzasadnienia.
Do zbrodni w Dziadkowicach doszło w lipcu 2021 roku. Według ustaleń śledztwa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku, oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa. Najpierw uderzył ofiarę butelką w głowę, powalając mężczyznę na ziemię, potem kopał go i bił pięściami po całym ciele (w tym po głowie), a potem jeszcze zdarł z niego ubranie i zadawał kolejne ciosy m.in. rozbitą butelką, okaleczając ciało.
Biegli z zakresu medycyny sądowej, którzy przygotowali opinię w tej sprawie podkreślali, że w swojej praktyce zawodowej nie spotkali się z taką liczbą obrażeń; było to 75 ran ciętych, kilkanaście tłuczonych, blisko sto siniaków i ponad pół tysiąca otarć.
Zakrwawione zwłoki znaleźli – w krzakach przy sklepie w Dziadkowicach – przechodnie. Policja zatrzymała początkowo czterech mężczyzn, wśród nich właśnie 44-latka, mieszkańca wsi z okolic Dziadkowic. Według ustaleń śledczych był on skonfliktowany z ofiarą i to mogło być motywem zbrodni; kilka lat wcześniej był skazany za kradzież z włamaniem na jego szkodę.
Zatrzymani byli w grupie mężczyzn, która niedaleko sklepu piła alkohol i to tam doszło do kłótni zakończonej zabójstwem.
Oskarżonemu groziło dożywocie. Do zarzutów ostatecznie nie przyznał się, choć w pierwszych wyjaśnieniach to zrobił. Potem twierdził jednak, że został do tego przymuszony przez przesłuchujących go policjantów. Przed sądami obu instancji obrona chciała uniewinnienia; w apelacji – ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji lub niższego wyroku nie za zabójstwo, a za spowodowanie obrażeń, które skutkowały śmiercią.
Sąd Okręgowy w Białymstoku, jako pierwsza instancja, skazał go na 25 lat więzienia za zabójstwo.
Zgodnie z wnioskiem pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych, skazany ma też zapłacić piątce dzieci zmarłego łącznie 100 tys. zł zadośćuczynienia (po 20 tys. zł każdemu) i pokryć ich wydatki procesowe.
Prokuratura chciała 25 lat więzienia, więc apelacji w tej sprawie nie składała. Nie zrobił też tego pełnomocnik dzieci zmarłego, ale wyrok zaskarżył obrońca. Sąd Apelacyjny w Białymstoku nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących i karę utrzymał, oddalając apelację obrońcy. (PAP)
Red. M.
Fot. iStockPhoto
PAP Regiony