Walka o wiekowe dęby w Puchłach nadal trwa!

Będę walczyła o te dęby, a jak je zetną, to postawię tam pomnik. Ogrodzę i podpiszę, że tutaj został ścięty dąb, który był wpisany do rejestru zabytków – mówiła w listopadzie 2019 roku zdenerwowana pani Maria Radziszewska. Właścicielka działki we wsi Puchły w gminie Narew od kilku miesięcy walczy o odwołanie decyzji o wycięciu 300-letnich dębów. Należą one do skupiska 17 drzew wpisanych do rejestru jako pomniki przyrody. To najpiękniejsze okazy i charakterystyczny element krajobrazu malowniczej wsi wchodzącej w skład Krainy Otwartych Okiennic.

 

Przypomnijmy, że w listopadzie 2019 roku pani Maria została poinformowana przez Zarząd Dróg Powiatowych w Hajnówce o wycince dwóch dębów znajdujących się częściowo na jej posesji.

– Byłam niesamowicie zaskoczona. To są pomniki przyrody. To skupisko 17 drzew rosnących na terenie podworskim, na obszarze Natura 2000. Pan przekazał mi informację, że te dęby są do wycięcia. Moja działka graniczy z tymi drzewami, połowa konarów jest na mojej posesji i powinnam być poinformowana o decyzji dotyczącej wycinki tych drzew. Pan z Zarządu Dróg Powiatowych powiedział mi, że decyzja została podjęta przez Urząd Gminy w Narwi – tłumaczyła wówczas właścicielka.

Powód wycinki: drzewa zagrażają bezpieczeństwu

Pani Maria złożyła pismo o wstrzymanie decyzji o wycince. Chciała też uzyskać wgląd w dokument, który potwierdzałby zasadność usunięcia dębów.

Zawiozłam pismo do Powiatowego Zarządu Dróg w Hajnówce i Urzędu Gminy w Narwi. Poprosiłam pracownika gminy o udostępnienie mi decyzji. W odpowiedzi usłyszałam, że wydał on dyspozycję o odszukaniu tego pisma. Powiedziałam mu wtedy, że złożyłam w sekretariacie pismo o udostępnienie takiej decyzji. Pan argumentował, że te drzewa zagrażają życiu. Mam tę działkę 25 lat. Nigdy nie widziałam, żeby komukolwiek te drzewa zagrażały. Owszem, były jakieś konary przesuszone i sama interweniowałam do gminy i Powiatowego Zarządu Dróg o ich usunięcie. Pracownik Urzędu Gminy powiedział mi też, że te dęby nie są wpisane do rejestru przyrody i że znajdują się pasie drogowym – wyjaśniała oburzona mieszkanka Puchłów.

Podczas kolejnej wizyty w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska pani Maria dowiedziała się, że gmina nie była w posiadaniu dokumentów o wpisie dębów do rejestru pomników przyrody.

To jest symbol Puchłów, to jest Kraina Otwartych Okiennic

Z dokumentów, do których wtedy udało się dotrzeć wynikało, że wójt gminy Narew wydał decyzję zezwalającą na wycięcie dwóch dębów. Decyzja była ważna do 28.02.2020. Powodem wycięcia drzew jest, jak podano, ich zły stan stwarzający – zdaniem wójta i drogowców – zagrożenie dla użytkowników drogi. Dokumentacja nie uwzględnia żadnych opinii specjalistycznych – diagnozy stanu drzewa dokonali przedstawiciel Zarządu Dróg i przedstawiciel gminy Narew. W dokumentacji brakowało uchwały rady gminy znoszącej status pomników przyrody. Z dokumentacji wynikało też, że drzewa wchodzą w skład skupiska 17 drzew stanowiącego pomnik przyrody, aczkolwiek rozporządzenie z 1998 roku nie uwzględnia działki na której znajdują się drzewa.

Pod koniec stycznia właścicielka posesji otrzymała informację, że planowane jest podcięcie drzew

Usłyszałam, że będę musiała przesunąć płot i wtedy nikt mne nie będzie pytał o pozowlenie na wycink.

– O tym, że ktoś przyjedzie dowiedziałam się o 23.00 dnia poprzedniego. Zajechałam rano do Puchłów i zastałam ludzi, którzy już wycinali konary. Okazuje się, że wszyscy o tym wiedzieli, tylko nie ja. Prace przy dębie wstrzymano dopiero, kiedy stanęłam własnym samochodem pod tym drzewem. Pokazałam pismo z RDOŚ dowodzące, że takie prace powinni wykonywać specjaliści, dendrolodzy. Ewentualnie razem z przedstawicielami Zarządu Dróg Powiatowych. Ten pan nie jest do tego upoważniony. Opaski powinien zakładać specjalista. Pokazałam dokumenty, które dowodzą, że są to pomniki przyrody. Nie jestem ekologiem, ale to jest moja posesja. Nie rozumiem tej sytuacji. Wszyscy dookoła wiedzą o tym, że będą podejmowane jakieś działania, a ja dowiaduję się o tym w ostatniej chwili  – żaliła się pani Maria Radziszewska.

Dzisiaj właścicielka uniemożliwiła nam założenie opasek. Wezwałem policję. Właścicielka poinformowała mundurowych, że planujemy ściąć dąb i dlatego blokuje nasze działania. Może ta opaska nie jest właściwa, z tym można dyskutować, ale nie można mówić, że przyjechaliśmy ściąć dąb, bo takiego zamiaru nie mieliśmy. Przyjechaliśmy dzisiaj, by założyć opaski.  Podcięliśmy trzy suche gałęzie, które są już spróchniałe. Właścicielka, stawiając samochód pod drzewem, zablokowała nam pracę. Trwało to kilka godzin (…) Ryzykuję bardzo dużo, ponieważ została podjęta decyzja o wycince tego drzewa i do tej pory nie została ona zmieniona. Uzgodniłem z wójtem, że założymy opaski i będziemy obserwować ten dąb, co się z nim dalej dzieje. Zmierzyliśmy pękniecie i będziemy sprawdzać, czy będzie się ono powiększać. Jeżeli nie da się go uratować, to weźmiemy dendrologa i to on wyda ostateczną decyzję. Jeżeli specjalista wyda opinię, że należy wyciąć to drzewo, wtedy zadecydujemy, co dalej. Jeżeli chodzi o te trzy konary, to przynajmniej jeden z nich trzeba ściąć, bo pękniecie wynosi 30 cm. To jest decyzja podjęta przeze mnie, chociaż bardzo ryzykowana. Na razie nie wycinam tego dębu, na razie będę chciał założyć opaski – tłumaczył dyrektor ZDP w Hajnówce.

Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Hajnówce poinformował nas również, że drzewa, o które obecnie toczy się spór, nie są pomnikami przyrody.

Kiedy właścicielka posesji poinformowała mnie, że ten dąb jest pomnikiem przyrody i rośnie na jej działce, ustaliłem granicę, wynająłem geodetę. Wytyczone zostały punkty graniczne i cały płot widoczny na zdjęciu, jak i te dęby, znajdują się na działce należącej do Zarządu Dróg Powiatowych. Uchwała Rady Gminy w prawie pomników przyrody dotyczy zaś działki mieszkanki gminy Puchły. Właściciel nabywając działkę w akcie notarialnym oświadcza, że są mu znane punkty graniczne działki. Ustalę znaki graniczne i jutro wstąpię o przesunięci płotu – zapowiedział Mikołaj Janowski.

W lutym 2020 właścicielka działki otrzymała kolejne pismo z informacją, że ogrodzenie posesji jest źle usytuowane, a sporne drzewa rosną w pasie drogowym.

– Moje zaskoczenie było ogromne, ponieważ przez 25 lat, odkąd jestem właścicielką tych działek, nikt nie mówił, że płot jest źle usytuowany. Tym bardziej, że był ustawiony tak, jak i wcześniejsze ogrodzenie. Zostałam też pouczona, że jeżeli nie przesunę tego płotu, to zostanę ukarana – opowiada.

Na miejsce wezwano więc geodetę.

Wyznaczono termin, ale geodeta zjawił się przed naszym przyjazdem. Kiedy dotarliśmy na miejsce okazało się, że zdążył już wytyczyć teren. Dowiedzieliśmy się, że ogrodzenie znajduje się w złym miejscu i że należy je przesunąć o jakieś 6-7 metrów. Protokołu nie podpisałam, ponieważ wytyczenie zostało wykonane podczas naszej nieobecności.

Właścicielka działki wniosła więc do sądu sprawę o zasiedzenie spornego kawałka działki.

To jest może 200 metrów kwadratowych, a cała działka liczy około 2 hektarów. Nie wiem dlaczego mielibyśmy przesunąć ten płot, skoro od lat działka jest w naszym użytkowaniu. My ją czyściliśmy, sprzątaliśmy, kosiliśmy i nikt tym do tej pory nie był zainteresowany.

19 lipca 2020 roku w sądzie w Bielsku Podlaskim odbyła się pierwsza rozprawa.

Gmina powołała dwóch świadków, ale żaden z nich się nie stawił. Z naszej strony również byli świadkowie, którzy potwierdzili, że płot zawsze stał w tym miejscu. Jeżeli go przesunę zgodnie z tym, czego żąda Powiatowy Zarząd Dróg, to pas drogowy z mojej strony będzie miał szerokość ponad 10 metrów, gdzie całość drogi powiatowej, zgodnie z tym, co sprawdzałam, powinna mieć 15 metrów. Płot jest źle ustawiony tylko w miejscu, w którym rosną dęby, które mają zostać wycięte.

Walczyłam, walczę i będę walczyć!

Kolejna rozprawa została wyznaczona na 24 września 2020 roku. Wtedy też ma się odbyć wizja lokalna.

– Walczę, walczyłam i będę walczyć. Zainteresowanie jest bardzo duże. Protest w Internecie podpisało około 9 tys. osób. Cały czas są ze mną osoby, które mnie wspierają, które uważają, że te dęby powinny zostać. Jeżeli jest ktoś, to może mi pomóc, kto wie, jak to załatwić, to bardzo proszę o pomoc. Nie mogę liczyć na gminę, nie dostałam nawet oznakowania, że są to pomniki przyrody. Gmina nie chce współpracować, by ocalić te unikatowe drzewa. Czy w dzisiejszych czasach nie ma innych zabezpieczeń?  Z drugiej strony drogi działa jest pusta, czy trzeba więc to robić kosztem dębów? Niby stanowią zagrożenie, ale jeżeli jest burza, to każde drzewo może stanowić zagrożenie. 

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy