W tę sobotę miłośnicy łucznictwa mieli ręce pełne roboty, a to dzięki grupie AMM Archery, która zorganizowała kolejny nietypowy turniej. Nietypowy dlatego, że zamiast do standardowych tarcz, uczestnicy strzelali do poliuretanowych figur wyglądających jak zwierzęta. Było bezkrwawo, edukacyjnie i przede wszystkim sportowo.
Łucznicy mogli poczuć się jak prawdziwi łowcy
Na terenie całego Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej i części terenu Nadleśnictwa Dojlidy zostało rozstawionych 30 celów. Nie były to zwykłe tarcze, a poliuretanowe figury zwierząt
„Jest to wilk, dzik, locha, jeleń. Widziałem też rysia, węża czy też krokodyla. Figury są różnorodne” – opowiada Bohdan Włostowski, jeden z organizatorów
Uczestnicy mieli za zadanie znalezienie wszystkich celów i oddanie w nie strzału z łuku
„Naszym zadaniem jest użyć jak najmniejszą ilość strzał, żeby trafić w daną figurę. Każda figura ma zaznaczone na swoim korpusie trzy strefy. Okolice serca są najbardziej punktowaną strefą” – Bohdan Włostowski tłumaczy zasady.
Uczestnicy otrzymywali najwięcej punktów za trafienie w okolicę serca pierwszą wystrzeloną strzałą. Każde nie trafienie skutkowało obniżeniem możliwego do otrzymania wyniku. Za pojedynczą figurę najwyższą punktacją było 20, natomiast najmniejszą 2.
Jak zaznaczył organizator, zależy im na promowaniu spędzania czasu w pięknym otoczeniu przyrody, a kwestia związana z polowaniem jest wyłącznie dodatkiem.
„Celem tych zawodów jest promowanie aktywnego sposobu spędzania czasu w weekend. Mamy tutaj 3 grupy wiekowe: dzieci, juniorów i seniorów. Bardziej zależy nam na zachęcaniu ludzi do spędzania czasu w otoczeniu pięknej przyrody”
Strzelcy bawili się świetnie
Tak się złożyło, że wszyscy nasi rozmówcy po raz pierwszy uczestniczyli w turnieju strzeleckim. Nie ukrywali zadowolenia i satysfakcji z możliwości sprawdzenia się w tym sporcie
„Pierwszy raz jestem na takich zawodach. Podobają mi się, bardzo fajny wypoczynek. Czekam z niecierpliwością do końca, żeby zobaczyć, jakie będą wyniki. Trzymam też kciuki za innych, kibicuję każdemu z nas” – mówi wesoło Krzysztof
„Jest super, to mój pierwszy raz na zawodach i gdyby nie pogoda, to byłoby naprawdę fajnie” – powiedział Marek
Niestety pogoda nie dopisała łowcom. Pech chciał, że akurat w dniu zawodów padał intensywny deszcz. To jednak nie przeszkodziło w przebiegu zawodów, ale strzelcy uważali, że to w pewien sposób odbiera im komfortu
„Zawody mi się podobają, natomiast szkoda, że pada deszcz. Być może deszcz wpływa na łuk, może jakoś pogarsza strzał” – tłumaczy Elwira
Niestandardowe cele przykuły uwagę uczestników
Jak zostało wspomniane na początku, charakterystycznym dla tego turnieju były nietypowe tarcze. Każda z figur zwierząt wymagała od strzelca zajęcia innej pozycji z łukiem. W pewien sposób uniemożliwiała strzelanie jedną metodą, co sprawiało, że zabawa była bardziej realistyczna. Oddawała ducha polowania poprzez narzucenie uczestnikowi dostosowania się do różnych warunków
„Szukamy celów, chodzimy po lesie. Każdy cel jest inny, do każdego strzału trzeba dobrać indywidualną pozycję. To przypomina dawne polowania w puszczach czy na stepach” – mówi Krzysztof
Również Marek jest zadowolony z takiej formy turnieju
„Strzelamy z trudnych pozycji, czego nie doświadczyłem na treningach na hali. Też gdy strzelałem na własną rękę w lesie, zawsze ustawiałem się w wygodnej dla mnie pozycji. Tutaj ustawienie figur zmusza nas do przyjmowanie nietypowych póz i to jest fajne, bo to jest wyzwanie” – opowiada z podekscytowaniem.
Dodał też, że jest to namiastka polowania, przy którym nikt nie cierpi.
Red. Maciej Walesiuk
Fot. Maciej Walesiuk