Odkryj Podlaskie. Tykocin.

Większość miast daje się opisać kilkoma celnymi słowami. Tutaj jest to jednak niemożliwe, a przynajmniej bardzo trudne. Wachlarz odbieranych impulsów to niełatwe do nazwania emocje. Nutka melancholii, nieopisany smutek z powodu nieodwracalności wydarzeń, które się tutaj dokonały. Z tyłu głowy powracająca myśl o tym, co by mogło być, co mogło innego się tutaj innego wydarzyć. Czas wędrujący o pół kroku wolniej. I bogata, zachwycająca architektura przeznaczona dla znacznie liczebniejszej grupy, zupełnie niepasująca do obecnej, niewielkiej liczby mieszkańców. Tykocin zestarzał się pięknie. Spokojnie i cicho. Z klasą.

„Właściwie całe miasteczko jest bardzo ciekawym elementem. Jest Podlasiem w soczewce, skupionym w jednym miejscu. Wielość kultur, które tutaj przez wieki wspólnie budowały wielkość tego miasta. Były to kultury żydowskie, prawosławne, katolickie, muzułmańskie, protestanckie. I co ważne, zawsze żyły ze sobą w zgodzie i życzliwości” – mówi ks. Jarosław Stefaniak, proboszcz Parafii pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej w Tykocinie.

Miasto, które pamięta wiele

Dogodnie położone na skrzyżowaniu szlaków handlowych, obdarowywane królewskimi przywilejami, prężnie rozwijało się jako ośrodek handlu i rzemiosła.

Na kartach historii miasta zapisało się wiele ważnych dla Polski nazwisk – Łukasz Górnicki, Zygmunt III Waza, Stefan Batory, Władysław IV, Jan Kazimierz, Janusz Radziwiłł czy Stefan Czarniecki. Te ziemie pamiętają wiele. Gdyby tylko mogły mówić, zapewne opowiedziałyby Wam historie bytujących tutaj narodów – Rusinów, Tatarów, Litwini, Jaćwingów, niemieckich Krzyżaków, Szwedów.

Obecny kształt Tykocina to niewątpliwa zasługa Branickich. W połowie XVIII wieku ostatni potomek rodu, Jan Klemens, poczynił wielkie inwestycje budowlane, ozdabiając miasto w duchu zasad barokowej urbanistyki i architektury. Ważne było, aby Tykocin zachwycał, i to też robił. Robi to po dziś dzień.

Nieco leniwy, otoczony rozlewiskami Narwi, lasami i polami. W centrum też na próżno szukać pospiechu. Na środku głównego placu stoi, nieprzerwanie od wieków, pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego. Wokół snuje się kamienista droga, której niedzisiejszy urok usprawiedliwiają stojące wzdłuż niej zabytkowe budynki. Na końcu rynku wznosi się ogromny barokowy kościół pod wezwaniem Trójcy Świętej z charakterystyczną fasadą, która próbuje otoczyć swoimi ramionami garstkę spacerujących turystów.

„Wybudowano go w latach 1741-1745. Stanowi zasadniczy punkt odniesienia wszelkich rozwiązań urbanistycznych Tykocina. To wokół niego zbudowane jest to miasteczko. Szerokimi ramionami obejmuje długi rynek, na którym stoi pomnik pradziadka fundatora. Nawiązuje do wielkości rodu Branickich, a właściwie cały ten kompleks – kościół, seminarium, szpital, pomnik to swoiste mauzoleum rodu Branickich, które jest wypisane w wystroju wnętrza a także dostrzegalne nad głównymi drzwiami, w tablicy inskrypcyjnej fundatora, który zachęca przybywających, żeby poznawać te wielkie dzieła stworzone przez ród Branickich i chwalić ich dobroczyńców” – opowiada proboszcz tykocińskiej parafii.

Tuż obok znajduje się XVII-wieczny Alumnat Wojskowy. Był pierwszym w kraju domem dla wetera- nów i inwalidów wojennych. Miłośnicy podlaskich klimatów na pewno odnajdą w nim scenerię z filmu „U Pana Boga za Piecem”. Nieopodal znajduje się barokowy Klasztor Bernardynów.

  „Miastko – bajeczka”

W każdej bajce musi pojawić się stary zamek. I jest. Stoi dumnie, chociaż nieco na uboczu, po drugiej stronie Narwi. Zbyt „świeży” jak na swoje lata, bo zrekonstruowany przez prywatnego inwestora. Ale to właśnie ta warownia była świadkiem wielu wydarzeń politycznych, a w swoich murach gościła spotkania na wysokim szczeblu. I to właśnie tutaj, w 1705 roku, król August II Mocny ustanowił najważniejsze odznaczenie w kraju – Order Orła Białego. Obecnie odbywa się tu wiele cyklicznych imprez i wydarzeń kulturalnych. Forteca jest miejscem, które można zwiedzić, by zapoznać się z historią jej zawiłych losów.

 Śladami świata, który już nigdy nie wróci

Tykocin naznaczony jest historią Żydów, którzy nazywali go Tiktin. Przybyli tu na początku XVI wieku i dzięki temu przez kilka stuleci był miastem bogatym, tętniącym życiem, nieustannie zapracowanym. Miejscowa gmina żydowska należała do najbogatszych w Koronie. Pod koniec wieku XVIII mieszkało tu około 4 tysiące Żydów, trzy czwarte całej ludności. Przed wojną była ich już tylko połowa. Ich obecność na ziemiach podlaskich, także w Tykocinie, zakończyła się w latach okupacji niemieckiej.

Żydzi osiedlali się na Kaczorowie, w pobliżu Wielkiej Synagogi. To mała wyspa, której nazwa wiąże się z przepływającym przez jej teren „kaczym rowem”, bo według zwyczaju dzielnica żydowska musiała być oddzielona od chrześcijańskiej rowem oraz płotem. Centrum ówczesnego żydowskiego życia skupiało się wokół Małego Rynku. Po kamienicach, stryszkach i balkonikach nie ma już ani śladu. Brakuje też gorzelni, browarów i karczm. Na rogu Kaczorowskiej i Sokołowskiej pozostał tylko jeden ganek z gwiazdą Dawida. Na Złotej mieściły się żydowskie sklepy. Pod numerem 13 zobaczycie oryginalne drzwi i schody. Przed synagogą możecie natknąć się na stragan ludowego rzeźbiarza. Zapuszczając się w uliczki miasta, warto też odszukać dom, w którym urodził się Markus, ojciec Ludwika Zamenhofa, twórcy języka esperanto.

Osiemnaście pokoleń „tyktinerów”

Wielka Synagoga przetrwała. Druga, co do wielkości w Polsce. Na ścianach ogromne, XIX-wieczne tablice z biblijnymi cytatami i tekstami modlitw w języku hebrajskim i aramejskim. Wysoka, bogato zdobiona przestrzeń, w której centralnym punkcie stoi majestatyczna bima – ambona, z której odczytywana jest Tora. Do synagogi przylega wieża, która dawniej pełniła funkcje żydowskiego więzienia.

Obecnie w Wielkiej Synagodze znajduje się muzeum przechowujące liczne pamiątki związane z dawnymi mieszkańcami Tykocina wyznania mojżeszowego. Muzeum od wielu lat z sukcesami popularyzuje bogatą historię i kulturę żydowską – nie tylko w okolicy. Z roku na rok coraz większą popularnością cieszy się też cykl imprez poświęconych dorocznym żydowskim świętom. W ich przygotowanie od samego początku angażują się mieszkańcy Tykocina – dzieci, młodzież i dorośli, a nawet całe rodziny. Teatr Amatorski po dziś dzień podtrzymuje tradycje przedwojennego Tykocińskiego Teatru Żydowskiego.

Nieopodal Wielkiej Synagogi znajduje się w XVIII-wieczna Mała Synagoga. Mieścił się w niej dom talmudyczny i szkoła kahalna. Działała tam także największa biblioteka w mieście. Budynek wraz z księgami nie przetrwał żydowskiej Zagłady. Odbudowano go na ocalałych fundamentach. Swoją siedzibę ma tu muzeum, gdzie prezentowana jest m.in. wystawa poświęcona Zygmuntowi Glogerowi.

Pamięć w mogiłach zapisana

Tykociński kirkut, jeden z najstarszych w Polsce, zlokalizowany jest za miastem, przy drodze, kilkaset metrów od synagogi. Ciężko sobie wyobrazić, jak to miejsce mogło wyglądać przed wojną. Obecnie można tam ujrzeć kilkadziesiąt macew rozsianych po rozległej łące. Ale to w Lesie Łopuchowskim w przeciągu dwóch sierpniowych dni 1941 roku dobiegła końca historia tykocińskich Żydów.

Cymes, kugel, hamantasze, czyli przez żołądek do…poznania

Po tykocińskich Żydach pozostała charakterystyczna zabudowa sztetla, czyli miasteczka żydowskiego. Pozostała też pamięć o tradycji, którą mieszkańcy Tykocina starają się podtrzymywać. Pośród starych uliczek nadal można poczuć unoszący się zapach cymesu i kugla. Te potrawy, gotowane tu przez osiemnaście pokoleń Żydów, należą do tradycji po dziś dzień pieczołowicie przechowywanej i pielęgnowanej.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy