11 listopada. Pani Maria wspomina śmierć Marszałka Piłsudskiego.

11 listopada to dla nas, Polaków, dzień wyjątkowy. To właśnie w tym dniu 102 lata temu Polska odzyskała niepodległość. Zachowanie pamięci o tych wydarzeniach to nie tylko nasz przywilej i prawo, ale wręcz nasz patriotyczny obowiązek.

W sposób szczególny w tym dniu dziękujemy wszystkim tym, którzy przelewając krew za naszą Ojczyznę, stali się bohaterami naszej polskiej historii. W ten sposób chcemy im powiedzieć, że byli, są i będą żyć w naszej pamięci jako osoby, które dobro wspólne postawiły ponad interes prywatny. Myślą przewodnią, którą się kierowali, było umiłowanie Ojczyzny.

To im zawdzięczamy m.in. to, że po wielu latach niewoli Polska znów pojawiła się na mapie Europy jako kraj wolny, suwerenny i niepodległy.

Umarł marszałek, leży już w grobie, dziś cała Polska w wielkiej żałobie, ale w serduszku polskiej dzieciny, żyje marszałek, nasz wódz jedyny. Żyje, żyć będzie, nie zapomina o bohaterze polska dziecina – recytuje z pamięci 97-letnia pani Maria Stepaniuk.

Tego wiersza, na cześć Józefa Piłsudskiego, nauczyła się jako mała dziewczynka.

Józef Piłsudski – pierwszy marszałek Polski, dwukrotny premier, żołnierz, polityk, działacz społeczny i niepodległościowy, twórca Organizacji Bojowej PPS, Legionów Polskich i POW. Od 11 listopada 1918 r. Naczelny Wódz polskiej armii. Uznawany za architekta niepodległości i za jedną z najwybitniejszych postaci w historii Polski.

Kiedy w 1935 roku Józef Piłsudski zmarł, mieszkająca w Ploskach pani Maria wraz z koleżankami i kolegami ze szkoły modliła się w cerkwi w Rybołach.

Modliliśmy się w cerkwi. Było nas dużo. Ploski były dużą wioską. Miała dwa kilometry długości, a teraz ma podobno już trzy. Tego wiersza nauczyła nas pani nauczycielka. Pamiętam, kiedy umarł Józef Piłsudski. Padał deszcz, a nam było zimno. Jechaliśmy furą z Plosek do Ryboł – opowiada seniorka.

Pani Maria chodziła wówczas do 3 klasy szkoły podstawowej.

Wtedy rodzice kupili mi pierwszą książkę. Zaniosłam ją do szkoły, pokazałam pani i ona kazała mi się nauczyć, kto jest jej autorem. Pamiętam to do dziś, że tę książkę napisali: Benedykt Kubski, Mieczysław Kotarbiński i Ewa Zarembina – wspomina.  – Nie zawsze mogłam chodzić do szkoły, bo rodzice nie mieli pieniędzy, żeby kupić nam ubrania. Do szkoły chodziliśmy boso, a nogi myliśmy w rowie – dodaje.

„Mieszkaliśmy za rzeką, za błotami”

Leszek Zugaj w publikacji „Historia gminy Bielsk Podlaski” pisze, że „Ploski”: „to nazwa topograficzna. W języku polskim, białoruskim i staroruskim występuje słowo „plos”, dial. „plosa”. Ma ono różne znaczenia, może oznaczać „zatokę, kolano rzeki”, „jezioro utworzone przez rozszerzenie się koryta rzeki, czyste i nie zarośnięte, z cichą wodą”, „głębokie, nie porośnięte miejsce na jeziorze lub rzece” lub „podmokłą łąkę z wodą”.

I nas nazywali „Ploski”, bo mieszkaliśmy za rzeką, za błotami. Pewnego dnia połączyli rzekę Narew z inną, mniejszą rzeczką i osuszyli teren. Kiedy szłam do szkoły i po drodze w rowie chciałam umyć nogi, to zobaczyłam takiego dużego szczupaka. I złapałam go. Wiedziałam jak to zrobić, bo widziałam, jak robił to mój tato, a ja wrzucałam je później do torby. Raz, kiedy wypasałam krowy przy rzece, to było tam pełno małych ryb – tyle, że nałapałam ich całą sukienkę – śmieje się pani Maria.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy