To było prawdziwe święto sztuki ludowej i rękodzieła! „Janowskie Sploty – Święto Tkactwa i Tradycji” – pod takim hasłem w niedzielę 8 września w Janowie odbył się jarmark inaugurujący wojewódzkie obchody Europejskich Dni Dziedzictwa. Na festynie nie zabrakło pysznego, swojskiego jedzenia i dobrej muzyki. „Było coś dla ciała i dla ducha” – można było nie tylko spróbować regionalnych przysmaków: swojskich wędlin, miodów i serów, ale też posłuchać występów kapel ludowych, a także spróbować swoich sił siadając przy kole garncarskim, krosnach, czy biorąc do ręki kowalski młot.
Izba Tkactwa Dwuosnowowego w Janowie, gdzie odbywała się impreza jest jedynym tego typu miejscem w Polsce, poświęconym unikalnym na skalę światową dywanom dwuosnowowym.
„Tkamy marzenia, cerujemy rzeczywistość”
Tkactwo jest szczególną dziedziną twórczości ludowej Ziemi Janowskiej. Tematem przewodnim imprezy były więc janowskie tkaniny dwuosnowowe oraz tradycje ich powstawania. Można było zajrzeć do Izby Tkactwa Dwuosnowowego, by obejrzeć wystawę tkanin, galerię tkaczek oraz eksponaty związane z tkactwem. Prowadzone były warsztaty i pokazy tkackie w wykonaniu uznanych twórczyń ludowych. W czasie trwania jarmarku, każdy, pod czujnym okiem doświadczonych janowskich tkaczek, mógł sprawdzić swoje umiejętności siadając przy krosnach i kołowrotku.
„To jest bardzo ważne wydarzenie dla naszej kultury, dla naszej izby tkackiej, gdzie możemy promować naszą spuściznę, nasze tkaniny. Ja reprezentuję trzecie pokolenie tkaczek. I cieszę się, że jest takie zainteresowanie i że powstało takie miejsce, gdzie można przyjść, obejrzeć, co to jest i w jaki sposób to powstaje” – powiedziała Lucyna Kędzierska, tkaczka ludowa. „Zauważyłam, że poznaliśmy się już na tym, że to, co „chińskie” i masowe, niekoniecznie ładnie wygląda. I wróciliśmy do dawnych tradycji, do dawnych wzorów. Odbiorcy znają się na tym, co jest ręcznie zrobione, doceniają to” – dodała.
„Nie święci garnki lepią”
I właśnie w myśl tego przysłowia organizatorzy zaprosili do zabawy przy kole garncarskim. Warsztaty poprowadził wybitny garncarz – Mirosław Piechowski. Zwykło się mówić, że Czarna Wieś Kościelna to podlaskie „zagłębie ceramiczne”. Nie ma co się dziwić, natura hojnie obdarzyła te ziemie w pokłady gliny. Chociaż dziś jest to zawód ginący, na szczęście z kół garncarskich nadal zdejmowane są naczynia o tradycyjnych kształtach – smukłe „ładyszki”, pękate „buńki” czy dwojaki. Można tu także zobaczyć bardzo stary sposób wykonywania ceramiki siwej.
„Ceramika siwa powstaje bez dostępu powietrza. Wypalone garnki zasypuje się piaskiem i odcina się dostęp powietrza. W temperaturze tysiąca stopni nabierają właśnie koloru siwego lub czarnego – w zależności od temperatury, jaka panuje w momencie zasypywania pieca” – wyjaśniał Mirosław Piechowski, garncarz z Czarnej Wsi Kościelnej.
„Łyżka dziegciu beczkę miodu zepsuje”
Jak wielka jest waga łyżki, mówi waśnie powyższe przysłowie. Dlatego też podczas jarmarku „Janowskie Sploty-Święto Tkactwa i Tradycji” każdy mógł samodzielnie wykonać łyżkę pod okiem wybitnego, ale niestety ostatniego już w naszym regionie łyżkarza – Mieczysława Baranowskiego.
„To zawód rzadki, zapomniany. Pracuję już 47 lat, ale widzę coraz mniejsze zainteresowanie. Maszyny wszystko wyparły. Od lutego jestem właściwie bezrobotny, nie mam zbytu. Ten rok jest bardzo zły. Byli co prawda u mnie uczniowie, trochę pokaleczyli palce i pojechali. Już w ubiegłym roku było ciężko, ale wtedy wysyłałem jeszcze swoje prace za granicę. Niestety, przegrałem z chińską produkcją. Myślałem, że uda mi się działać do pełnych 50 lat swoje pracy, bo zacząłem już w szkole podstawowej, wtedy to było opłacalne zajęcie” – powiedział ze smutkiem Mieczysław Baranowski, łyżkarz z Zamczyska.
Na niedzielnym festynie nie zabrakło także warsztatów rzeźbiarskich, kowalskich, czy plecionkarskich.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska