Zapusty w Radziłowie, czyli tradycja, która nie ginie. Może to nie karnawał w Rio, ale także huczny sposób na spędzenie Ostatków przed początkiem Wielkiego Postu. Radziłowskie zapusty zainicjowano 25 lat temu jako powrót do wiekowej tradycji.
W centrum zabawy są zawsze Jan i Ziabela (przekształcone imię „Izabela”), czyli młody, zamożny szlachcić i kobieta, w której ów się zakochał i pojął za żonę.
Co roku mieszkańcy ,,obchodzą ich huczne wesele” . Żeby się bawić, ale też przestrzegać.
Jan i Izabela na weselną ucztę przepuścili cały majątek. Zostały im ubrania i butelka wódki.
Figury Jana i Ziabeli kręcą się na kole ciągniętym przez konia od lat.
Towarzyszą im „chochoły”- niedźwiedzie, które kiedyś palono jak marzannę,,bociany” i „kozy” oraz cały korowód uczestników weseliska.
Była też scena, na której przez całe przedpołudnie prezentowały się zaproszone zespoły, z Radziłowa oraz goście m. in. z Trzciannego i Grajewa, stanęła przy rynku. Nieopodal rozstawiły swoje stoiska koła gospodyń, kupcy, nadleśnictwo Rajgród i inne instytucje.
Red. Małgorzata Kotarska – Ołdakowska
Fot. Marta Śliwińska Podlaskie24.pl