W roku 2020 Dzień bez Przekleństw przypada na 17 grudnia
Przekleństwa istnieją tak długo jak sam język.
Są tacy i znamy ich dobrze. Dla nich nie lada wyzwaniem jest wyartykułowanie nawet jednej wypowiedzi bez przekleństw.
Dla nich być może wymyślono to ,,święto”.?
Ideą Dnia bez Przekleństw jest zwrócenie uwagi na czystość i piękno polskiej mowy, która nie potrzebuje wulgaryzmów, by trafnie i dosadnie wyrażać emocje.
Ludzie przeklinają, żeby zredukować nerwowe napięcie. Według angielskich naukowców (tak, tak nie amerykańskich?‼️) przeklinanie to reakcja na bodziec i może nawet zredukować fizyczne odczuwanie bólu.
Przeklinanie, ruganie, rzucanie mięsem jednak powszechnie uważane za objaw prymitywizmu i braku kultury.
Nie wszędzie można więc sobie pozwolić na mocniejszą „wiązankę” – w niektórych krajach można za to słono zapłacić a nawet trafić do aresztu.
Przekleństwa, tak jak cały system języka zmieniają się.
Na przykład, nacechowane negatywnie słowo dziwka jeszcze kilkaset lat temu było neutralne i oznaczało dziewczynę.
Słowo dupa z kolei oznaczało niegdyś po prostu zagłębienie. Z czasem zaczęło odnosić się prawie wyłącznie do zagłębienia w ludzkim ciele i dziś uznawane jest za niecenzuralne – choć daleko mu to prawdziwych polskich wulgaryzmów, które w najbardziej skrajnych przypadkach mogą pełnić nawet funkcję przecinka.
Także dziś tylko motyla noga, no chyba, że ktoś naprawdę porządnie Was…zdenerwuje?
Red. OKO
Fot. unsplash