Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w środę proces czterech Meksykanów, oskarżonych w śledztwie dotyczącym wytwarzania metamfetaminy na dużą skalę. Laboratorium zlikwidowali k. Bielska Podlaskiego funkcjonariusze CBŚP; znaleźli tam blisko 120 litrów narkotyków.
Jak podawała prokuratura po zatrzymaniu Meksykanów, czarnorynkowa wartość narkotyków, które zabezpieczono w laboratorium założonym w miejscowości Orla, przekraczała 7 mln zł. Śledczy zarzucają oskarżonym nie tylko produkcję narkotyków, ale też działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, wraz z innymi nieustalonymi osobami.
Na trop działalności narkotykowej prowadzonej w Podlaskiem wpadli policjanci z łódzkiego oddziału CBŚP. Wytypowali miejsce na obrzeżach Orli (powiat bielski), gdzie miały być produkowane narkotyki. Najpierw to miejsce obserwowali, a potem wraz z policjantami z Bielska Podlaskiego na tej posesji znaleźli nielegalne laboratorium metamfetaminy.
Tam na gorącym uczynku zatrzymano trzy osoby narodowości meksykańskiej, a czwartą po krótkim pościgu. Oskarżeni mają 42-50 lat, średnie, a jeden wyższe wykształcenie. Tylko jeden z nich był wcześniej karany – w Stanach Zjednoczonych odbywał karę 6 lat więzienia za transport narkotyków. Cała czwórka jest tymczasowo aresztowana.
Zarzuty dotyczą kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (do której należały też inne, nieustalone osoby) oraz produkcji – we wrześniu 2024 roku – znacznej ilości narkotyków. Zabezpieczono blisko 120 litrów metamfetaminy, urządzenia i znaczne ilości chemikaliów niezbędnych do jej produkcji.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, zarówno sprzęt użyty w tym laboratorium, jak i odczynniki chemiczne były kupione w sklepach stacjonarnych i internetowych, a posesja została wynajęta za pośrednictwem jednego z serwisów internetowych, bez nawiązywania bezpośredniego kontaktu z jej właścicielem.
W środę przed białostockim sądem okręgowym rozpoczął się proces w tej sprawie. Sąd zdecydował, że co prawda nie wyłącza jawności rozprawy w tej części, ale zakazał mediom ujawniania treści wyjaśnień oskarżonych. Powołał się na ich interes prywatny – obawy o bezpieczeństwo ich bliskich, którzy są w Meksyku. Wszystko wskazuje bowiem, że produkcja narkotyków w Orli była prowadzona na zlecenie i potrzeby jednego z meksykańskich karteli narkotykowych.
Przy postawionych zarzutach, oskarżonym grozi do 20 lat więzienia i do ponad 1 mln zł grzywny.
– Nie ulega wątpliwości, że ci ludzie pracowali dla kartelu meksykańskiego. Kartele te są znane z brutalności, dlatego też (oskarżeni) mają prawo obawiać się o swoje rodziny. Ale z drugiej strony, groźba nie jest usprawiedliwieniem popełnienia przestępstwa – powiedział w przerwie rozprawy dziennikarzom prok. Grzegorz Giedrys z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, który prowadził śledztwo w tej sprawie.
Pytany o to, jak wytłumaczyć zainteresowanie kartelu z Meksyku produkcją narkotyków w północno-wschodniej Polsce zaznaczył, że produkuje się je tam, gdzie jest rynek zbytu. – Jeśli w Polsce szuka się rynku zbytu, musi pojawić się towar. Ta metamfetamina na pewno nie była przeznaczona na eksport, tylko na nasz polski rynek – dodał.
– Droga przemytu na rynek europejski jest bardzo długa i ryzykowna, być może kartele oceniły, że warto rozpocząć produkcję na terenie Europy, nie tylko w Polsce – powiedział prokurator.
Jak mówił, lokując nielegalną działalność w Orli być może przestępcy jednak źle ocenili realia i błędnie założyli, że w tak małej miejscowości będzie im łatwo się ukryć i działać w sposób niezauważony.
– Zapomnieli, że to jest Podlasie, gdzie każdy każdego zna. Jeśli pojawi się obca osoba, to od razu wzbudza zainteresowanie sąsiadów, współmieszkańców – dodał.
Proces będzie kontynuowany na początku grudnia.(PAP)
Red. OKO
Fot. CBŚP
PAP

