Dożynki – święto zebranych plonów. Są symbolem dorobku, ciężkiej pracy rolników i wyrazem hołdu społeczności wiejskiej związanej z gospodarstwem i ziemią. Od pokoleń były okazją do dziękczynienia Bogu za pomyślne zbiory, do radości i zabawy. To największe w roku święto gospodarskie rolników w gminie Zabłudów odbyło się 13 września w Rybołach.
Dożynki białoruskie w Rybołach to inicjatywa Białoruskiego Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego w Białymstoku
BTSK wspiera i upowszechnia kulturę białoruska na Podlasiu. A tradycja dożynek w Rybołach sięga blisko trzydziestu lat.
– Dożynki białoruskie to przede wszystkim hołd oddawany mieszkańcom tej ziemi. Mieszkańcom, którzy pracują na roli. Jak wiadomo, społeczność na tych terenach jest głównie pochodzenia białoruskiego i w przeszłości to głównie Białorusini mieszkali na wsi. Dopiero później następowały migracje do miasta. Ryboły zostały wybrane z wielu powodów. Z tej ziemi wywodzi się szereg znamienitych osób – działaczy kulturalnych, przedstawicieli nauki. Ta ziemia dla mniejszości białoruskiej i jej kultury jest na pewno zasłużona i myślę, że to taki nasz ukłon w stronę tych, którzy tu się urodzili, którzy szanują i rozwijają naszą kulturę – podkreślał Bazyli Siegień, wiceprzewodniczący BTSK w Białymstoku.
„Kto w żniwa próżnował…”
W ceremonii dożynkowej ważną rolę odgrywa wieniec – symbol wszystkich zebranych plonów oraz urodzaju. W wieniec wplatano zawsze niewymłócone kłosy wszystkich zbóż: pszenicy, żyta, owsa, jęczmienia, a oprócz nich często owoce jarzębiny, jabłka, warzywa i kwiaty. Wieńce ozdabiano kolorowymi wstążkami, złoconymi orzechami, z czasem także bibułowymi kwiatami i barwnymi papierkami.
Symbolem dożynek jest również chleb. W kulturze ludowej chleb to nie tylko symbol pożywienia, ale także dostatku, pomyślności i szczęścia. Szacunek dla chleba jest do dziś nieodłącznym elementem naszego dziedzictwa kulturowego. Wspólnie spożywany jest znakiem gościnności, przyjaźni, wspólnoty.
– Takie dożynki powinny być, bo na wsi dawniej też były. Co prawda nie obchodzono ich tak hucznie, ale kiedy kończyły się żniwa, to w domu było święto. Jeżeli sąsiad miał mniej i wcześniej wykosił zboże, to przychodził do nas. Na koniec robiło się perepelicę, wracało się do domu i wtedy, na miarę możliwości, organizowano przyjęcie. To była wielka radość, że już koniec żniw. Dobrze sobie to teraz przypomnieć. Ja już zacznę mówić o tym dla swoich dzieci, wnuków i prawnuków. Zacznę o tym opowiadać, bo inaczej nie będą o tym wiedzieć – mówiła pani Luba.
– Zawsze u nas na dożynki przychodzi dużo ludzi. W tym roku jest ich mniej przez pandemię. Kiedyś podczas żniw ludzie zbierali się, szli do jednego gospodarza, robili dożynki. Wykosili wszystko w ciągu jednego dnia i wtedy był poczęstunek, ale takich imprez jak dziś, to nie było – wspominała pani Nadzieja.
Święto plonów zawsze miało duże znaczenie dla każdego gospodarza, nawet jeżeli gospodarstwo było bardzo małe
– Teraz nie ma prawdziwych rolników. Dawniej zasiewali, później plony święcili, a teraz to zanika. I jak odejdzie moje pokolenie, to młodzi nie będą wiedzieli, co na wsi rośnie – wzdycha pani Luba.
Bogactwem każdego narodu jest kultura i tradycja
Na scenie dożynkowej zaprezentowały się liczne zespoły ludowe.
– To moja kochana gmina, w której często przebywam i cieszę się, że mogę swoim przyjaciołom, swoim znajomym zaśpiewać, być tu z nimi. Dla mnie to coś wielkiego. Już coraz mniej jest ludzi, którzy pamiętają dawne tradycje. My to dostaliśmy od swoich rodziców i będąc tutaj staramy się z nimi śpiewać te dawne piosenki – podkreślał Sławomir Trofimiuk z zespołu „AS”.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl