– W naszej strażackiej karierze z reguły bywa tak, że kiedy dojeżdżamy do ludzi, którzy nas oczekują, towarzyszą temu często napięcie, nerwy i stres. Niejednokrotnie przychodzi nam walczyć z pożarami, wypadkami samochodowymi lub innego rodzaju zagrożeniami – mówią druhowie z Zabłudowa.
4 maja obchodzimy dzień św. Floriana – patrona strażaków. I ten dzień ci, którzy na co dzień ratują ludzkie życie i zdrowie postanowili uczcić symbolicznym przejazdem konwoju wozów strażackich.
Było głośno i zjawiskowo. Tego typu akcje zawsze wywołują w Zabłudowie niemałe poruszenie.
– Wielu osobom (szczególnie tym młodszym) to wydarzenie przynosi wiele radości – zauważali strażacy.
Na co dzień narażają swoje zdrowie, a nierzadko i życie i wchodzą tam, skąd inni uciekają. Majowe święto to dobra okazja, aby oddać hołd tym, którzy polegli w akcji i podziękować tym, którzy każdego dnia podejmują działania, by ratować potrzebujących.
– To dla nas bardzo ważne święto. Świętujemy swoją pracę, pomoc niesioną ludziom i trud, który wkładamy w naszą służbę – podkreślał Maciej Sobecki.
4 maja w Zabłudowie pojawiły się jednostki z terenu całej gminy – OSP Ryboły, OSP Pawły, OSP Rafałówka, OSP Krynickie i oczywiście OSP Zabłudów.
– Akurat w tym czasie, co roku, jest nam niezmiernie miło widzieć Was, ludzi, którzy tworzą tę społeczność i w serdeczny sposób nas pozdrawiają. Możecie wierzyć lub nie, ale serduszko się raduje. Jest nam przesympatycznie, że nasza praca jest doceniana i przez cały czas będziemy o to dbali – nie kryli swojej wdzięczności strażacy.
Pełnienie służby to dla wielu strażaków niemalże rodzinna tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie ale też spełnienie dziecięcych marzeń.
– Tato był strażakiem, ja jestem strażakiem, brat też jest strażakiem – mówił Marcin Sobecki
– Dziadek był strażakiem tato, ja i mój syn również jest. To jest wielopokoleniowa tradycja – dodał Jarosław Kazimierczuk.
Czego należy życzyć strażakom w dniu ich święta?
– Tyle samo powrotów, co wyjazdów. Dużo zdrowia i żebyśmy jak najrzadziej musieli wyjeżdżać, bo wyjeżdżamy do ludzkiej krzywdy – zauważył Maciej Sobecki. – Wytrwałości i siły, ale przede wszystkim tyle samo powrotów, co wyjazdów – uzupełnił komendant OSP w Zabłudowie.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl