– Na tę chwilę wiemy, że na 30-hektarowej działce, w pobliżu drogi pomiędzy Zabłudowem a Solnikami, ma zostać wybudowanych 12 hal do hodowli drobiu o powierzchni blisko 40 000 m2 – mówią mieszkańcy gminy Zabłudów. To kolejna tego typu inwestycja w regionie, która budzi zdecydowany sprzeciw lokalnej społeczności.
– Parząc na to, co się dzieje i mając do dyspozycji pewne dane, jesteśmy świadomi strat i zniszczeń, jakie taka inwestycja tutaj poczyni. To fetor, choroby, zniszczenie środowiska, zniszczenie krajobrazu, zniszczenie wszystkiego, co tutaj było cenne i atrakcyjne w imię zysków jednej osoby – argumentują mieszkańcy przeciwni budowie kurzej fermy.
Protestujący połączyli siły i zawiązali stowarzyszenie, którego celem działania jest ochrona mieszkańców i środowiska naturalnego. W tym celu prowadzona jest m.in. akcja informacyjna wśród lokalnej społeczności, która ma doprowadzić do zablokowania budowy kurników.
– Ci mieszkańcy, z którymi udało nam się spotkać, popierają nasze działania. Stowarzyszenie powstało po jednym z takich spotkań. To nie była inicjatywa garstki osób, ale dużej części lokalnej społeczności – zaznaczają przedstawiciele stowarzyszenia.
Obawy budzi przykry zapach, ale też degradacja środowiska.
– Ferma ma powstać w odległości zaledwie 150 m od najbliższego domu, około 800 m od Solnik i niecałe 2 km od Zabłudowa. Wbrew pozorom obawiamy się nie tylko odoru, bo odoru powinni obawiać się raczej mieszkańcy Zabłudowa. W Polsce wieją wiatry zachodnie, a ta inwestycja zlokalizowana jest na wschód od miasta, więc większość zapachu będzie skierowana w stronę Zabłudowa. Obawiamy się zanieczyszczenia przez biogeny doliny rzeki, która tutaj płynie – mówi Jarosław Stepaniuk.
Zaniepokojeni są także założyciele Siedliska Kultury Solniki 44, którzy uważają, że budowa kurników wpłynie negatywnie na funkcjonowanie ich teatru.
– Mamy podstawy sądzić, że inwestycja planowana nieopodal naszego teatru wpłynie destrukcyjne na jego funkcjonowanie z wielu powodów. Są to względy związane z brzydkim zapachem, degradacją środowiska, pogorszeniem stanu wód, ale to są także sprawy związane z tym, jaką atmosferę staramy się od lat tutaj tworzyć i jakie działania przeprowadzamy. Osoby, które przyjeżdżają do naszego teatru pochodzą albo z miasta albo z okolicy i w dużej mierze są to ludzie, którzy chcą uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych zlokalizowanych w bardzo otwartym, atrakcyjnym miejscu. Atrakcją tego miejsca jest oczywiście nieskażone, naturalne środowisko leśne. Przypuszczamy, że ta ogromna inwestycja zepsuje to środowisko i że zawsze będziemy kojarzeni z teatrem, który jest położony nieopodal ogromnej fermy kurzej. Solidaryzujemy się z mieszkańcami, którzy mają posiadłości ulokowane nawet nieco bliżej i chcemy, na miarę naszych możliwości, działać przeciwko tej inwestycji – zapowiada Paweł Chomczyk z Siedliska Kultury Solniki 44. – Bardzo często słyszy się argument poruszany w Kurianach, że kurniki były tam wcześniej, a osoby, które chcą się tam budować bądź kupować posiadłości, wiedziały, na co się piszą. My, zjawiając się tutaj 6 lat temu nie wiedzieliśmy, że piszemy się na coś takiego. Zdecydowaliśmy się tworzyć nasze Siedlisko Kultury w miejscu, które jest piękne, pachnące, czyste i naturalne. Zainwestowaliśmy tutaj dużo środków finansowych i dużo pracy. I oczywiście nie chcielibyśmy tego stracić – dodaje.
Według mieszkańców budowa fermy spowoduje obniżenie wartości gruntów.
– Dodatkowo, dla tych którzy nie wiedzą, wszyscy stracimy na wartościach naszych nieruchomości. Wokół tego typu inwestycji przemysłowych nieruchomości tracą na wartości. Ponadto, nikt nie chce tam przyjeżdżać, osiedlać się, więc w zasadzie ta okolica może być już tylko otwarta na kolejne, wielkie inwestycje przemysłowe, a tego chyba nie chcemy – ostrzega Paweł Chomczyk.
Póki co, inwestycja jest na etapie wydawania decyzji środowiskowych. Na temat raportu złożonego przez inwestora muszą się wypowiedzieć cztery podmioty – Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, Wody Polskie, Urząd Marszałkowski oraz sanepid.
Mieszkańcy konsultowali sprawę z władzami gminy.
– Zebraliśmy już ponad 1 200 podpisów. Ludzie są oburzeni i słychać to wyraźnie w indywidualnych rozmowach. Urzędnicy twierdzą jednak, że jeżeli zostaną wydane 4 pozytywne decyzje, przez 4 instytucje, gmina również będzie musiała wydać zgodę. My się z tym oczywiście nie zgadzamy i uważamy, że to nie może być poprawnym stanowiskiem gminy. Protest całego Zabłudowa i okolicznych miejscowości będzie musiał być uwzględniony, a także taka dewastacja środowiska natury, przyrody, rzeki ze szkodą dla ludzi i zwierząt – zapowiada Nina Szeszo.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy burmistrza Zabłudowa.
– W tej chwili jesteśmy na etapie wydawania oceny odziaływania na środowisko. To jest postępowanie administracyjne, które bierze pod uwagę wszystkie aspekty – raport oddziaływania na środowisko a także problemy – czy też aspekty – poruszane przez mieszkańców, którzy protestują przeciwko tej inwestycji. Mamy strony postępowania i wszystkie te argumenty będziemy brać pod uwagę. Ze względu na wielkość tej inwestycji i potencjalne oddziaływanie na środowisko i zagrożenie dla środowiska, bo 12 kurników to jest duża ferma kurza, nie wykluczamy również opracowania zewnętrznej ekspertyzy, żeby dogłębnie i całościowo sprawę rozpatrzeć. Wydanie decyzji środowiskowej w dużej mierze będzie też oparte na postanowieniach organów uzgadniających, czyli Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Wód Polskich, Urzędu Marszałkowskiego oraz sanepidu. Ocena tych organów będzie miała znaczący wpływ na wydanie decyzji środowiskowej przez burmistrza – informuje Wiesław Dąbrowski, zastępca burmistrza Zabłudowa. – Jeżeli postanowienia tych organów nie będą wnioskowały o wydanie negatywnej decyzji, wydanie przez nas odmiennej decyzji będzie utrudnione, ale to wszytko będzie zależało od ekspertyzy i od postanowień właściwych organów. Na tę chwilę trudno cokolwiek wyrokować. Ze względów prawnych i administracyjnych, burmistrz jest zobligowany do zupełnie neutralnego i zgodnego z przepisami prawa rozpatrzenia całej sprawy – dodaje włodarz.
Na rozmowę z mediami nie zgodził się inwestor. Przedsiębiorca, który planuje wybudować kurzą fermę, powołał się m.in. na podobne doświadczenia z mieszkańcami przy realizacji poprzedniej tego typu inwestycji oraz oczekiwanie na wydanie odpowiednich decyzji i pozwoleń.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl