W Jedwabnem (Podlaskie) upamiętniono w czwartek rocznicę mordu Żydów 10 lipca 1941 r. Odbyła się modlitwa za zmarłych przy pomniku tragicznego wydarzenia sprzed 84 lat. Zgodnie z ustaleniami IPN, mordu dokonali Polacy z inspiracji Niemców.
W uroczystościach, które zorganizowała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie, wzięli udział m.in. sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski, przedstawiciele ambasady Izraela w Polsce, MSZ, klubu parlamentarnego Lewicy, naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Nie było – wzorem lat ubiegłych – żadnych przemówień. Na początku uroczystości modlitewnych, a także po nich przy pomniku upamiętniającym ofiary mordu, naczelny rabin Polski Michael Schudrich powiedział, że tradycyjnie spotykają się tutaj, by razem „modlić (się) i żałować, płakać”. Podkreślał też, że Żydzi żyli tutaj setki lat razem i w zgodzie z lokalną społecznością.
Zebrani w Jedwabnem wspólnie modlili się za pomordowanych, odczytywano imiona i nazwiska przedwojennych żydowskich mieszkańców Jedwabnego. Złożono kwiaty, symboliczne kamyki pamięci. Wspólna modlitwa odbyła się też na cmentarzu żydowskim znajdującym się w sąsiedztwie.
Schudrich w rozmowie z dziennikarzami także podkreślał, że jest tu w konkretną datę, by modlić się za zmarłych. Jak mówił, było to morderstwo niewinnych ludzi, polskich Żydów. Zaznaczył też, że to miejsce powinno łączyć ludzi. Tu – jak mówił – wydarzyła się wielka tragedia, niewinni ludzie stracili życie. Podkreślił też, że to nie jest cała historia Jedwabnego. – Nie można definiować Jedwabnego przez jeden straszny dzień, chociaż nie mogę o nim zapomnieć – podkreślił Schudrich.
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość – kobiety, mężczyźni i dzieci – została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale – jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku – jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003. Uzasadnił wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział w mordzie osób innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej.
O sprawie Jedwabnego zaczęło być głośno w 2000 r. po publikacji Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, w której napisał, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem Polacy zamordowali 1,6 tys. Żydów. Zaczęła się szeroka, międzynarodowa dyskusja. IPN wszczął śledztwo, były ekshumacje, zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali hitlerowcy. 23 lata temu, w 60. rocznicę tamtych wydarzeń, prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, podczas największych jak dotąd uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię.
W czwartek w Jedwabnem – przed i po uroczystościach przy pomniku – były cały czas obecne środowiska narodowe. Konfederacja Korony Polskiej postawiła przy drodze prowadzącej do miejsca pamięci baner po polsku i angielsku o treści: „Dość żydowskich kłamstw! Zbrodni w Jedwabnem 10 VII 1941 r. dokonali Niemcy. Żądamy wznowienia ekshumacji”.
Na prywatnej działce znajdującej się w sąsiedztwie pomnika ku czci pomordowanych, podobnie jak w ubiegłym roku, ustawiono scenę, gdzie od czwartku rano trwały przemówienia. Na tej działce ustawiono też 8 dużych głazów z metalowymi tablicami, które środowiska narodowe określają jako „Pomnik prawdy o zbrodni w Jedwabnem”. Powstał on dzięki wsparciu ok. dwóch tysięcy ofiarodawców (była prowadzona zbiórka w internecie – PAP).
Na kamieniach znalazły się różne treści po polsku i angielsku sprzeczne z ustaleniami IPN i historyków. Na jednym z nich napisano m.in., że „(…) dowody i relacje świadków zadają kłam twierdzeniom o polskim sprawstwie mordu na Żydach w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. W rzeczywistości zbrodni tej dokonał niemiecki oddział pacyfikacyjny pod dowództwem Hermanna Schapera”.
– My w tym miejscu pokazujemy, że nie byliśmy narodem nazistów, tylko narodem ofiar nazistów, że nie byliśmy narodem sprawców, tylko narodem ofiar katów. Nie musimy się swojej historii wstydzić – mówił dziennikarzom Wojciech Sumliński, jeden z organizatorów wydarzenia organizowanego przez środowiska narodowców.
– Zbudowaliśmy to miejsce, które pokazuje prawdziwą historię relacji polsko-żydowskich, łącznie z tym, co naprawdę wydarzyło się w Jedwabnem. Ja tu spędziłem prawie półtora roku. Jeździłem od wioski do wioski. Od miasteczka do miasteczka. Wertowałem kroniki, kroniki parafialne. Sięgałem do zapisków ludzi. Chodziłem od chaty do chaty. Sięgałem do wspomnień, pamiętników. Dotarliśmy do czterech świadków na trzech kontynentach. (…) Sięgnęliśmy do archiwów niemieckich. (…) To była niemiecka zbrodnia od początku do końca – przekonywał.
Zapowiedział, że na tej działce mają stanąć kontenery, w których zostanie zorganizowana całoroczna wystawa.
Grzegorz Braun
Na miejscu w Jedwabnem był także m.in. europoseł Grzegorz Braun, który przemawiając do zgromadzonych, domagał się ekshumacji. Podkreślał, że to główne hasło i cel historyczno-polityczny. – Ekshumacja w Jedwabnem musi być wznowiona dla dobra Polski i świata – ocenił.
Braun był też w dużej grupie osób, które próbowały zablokować wyjazd samochodów uczestników czwartkowych uroczystości, w tym busa z rabinem Michaelem Schudrichem. Zgromadzeni blokowali drogę publiczną. Interweniowała policja, która wzywała te osoby do umożliwienia przejazdu zgodnie z prawem, utworzyła szpaler i umożliwiła wyjazd aut.
Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa poinformował po południu, że wszczęto postępowanie z art. 90 Kodeksu wykroczeń, który mówi o karze grzywny lub nagany za tamowanie lub utrudnianie ruchu na drodze publicznej. Wszczęto je w związku z tamowaniem przejazdu delegacji gminy wyznaniowej żydowskiej z rabinem Schudrichem. – Policjanci analizują zgromadzony materiał. Nie ma pozwolenia na łamanie prawa – powiedział Tomasz Krupa. Wcześniej informował PAP, że przy zapewnianiu bezpieczeństwa w Jedwabnem brało udział 55 policjantów.
Schudrich pytany przez dziennikarzy o obecność środowisk narodowych podkreślał, że jest tutaj, by się modlić. – To jest czas na refleksję, na modlitwę, na łzy. Jeżeli ktoś ma inne pomysły, to ja naprawdę nie rozumiem takiego człowieka – powiedział. Mówił też, że „jest czas na dyskusję, jest czas na milczenie, jest czas na modlitwę, jest czas nawet na spór, dzisiaj to jest czas na modlitwę, na żałobę”. Zaznaczył, że nie jest historykiem, a o sprawie pisał IPN.
Dopytywany, czy jest możliwe, by kiedyś wszyscy wspólnie uczestniczyli w uroczystościach, powiedział, że ważny jest udział każdej nowej osoby. – My chcemy budować jedną piękną, demokratyczną Polskę, w której jest miejsce dla każdego człowieka. I to jest moja modlitwa – podsumował.
Reprezentujący prezydenta RP Andrzeja Dudę Wojciech Kolarski pytany przez dziennikarzy o sytuację związaną z obecnością środowisk narodowych, które prowadzą na miejscu swoją narrację ws. Jedwabnego, powiedział, że od lat reprezentuje prezydenta w Jedwabnem i obchody rocznicy mordu to czas na modlitwę, wspomnienie pomordowanych, oddanie im hołdu.
– Jak co roku jestem właśnie w takim celu, aby w ciszy i w skupieniu upamiętnić tragedię – powiedział Kolarski. Nie chciał się odnieść do działań na miejscu środowisk narodowych i Grzegorza Brauna.
Ks. Wojciech Lemański, który również od lat przyjeżdża do Jedwabnego, powiedział PAP, że organizatorzy uroczystości spodziewali się obecności środowisk narodowych.
– To nie jest miejsce tutaj na dyskutowanie o historii, to jest miejsce na modlitwę – powiedział ks. Lemański. Dodał, że każdy z tych, którzy przyjechali w czwartek do Jedwabnego, ma prawo do swojej opinii na ten temat, podobnie jak np. na temat katastrofy smoleńskiej.
– Natomiast tego jednego chyba nikt nie podważa, że od 10 lipca 1941 roku tutaj spoczywa kilkuset żydowskich mieszkańców zamordowanych w dramatycznych okolicznościach. I tego nikt nie podważa, według mnie – powiedział ks. Lemański. Dodał, że skoro spoczywają tam te osoby, to dobrze by było przychodzić w to miejsce, aby tych ludzi wspominać.
– Według mnie to jest taki kamień, o który wszyscy powinniśmy się potknąć. Natomiast jak się swoją narrację na temat tych wydarzeń i tego miejsca próbuje narzucić innym właśnie w tym miejscu, właśnie tego dnia, no to uważam, że to jest, może nawet powiem takim słowem, obrzydliwe po prostu – powiedział ks. Lemański.
Po uroczystościach w Jedwabnem delegacja gminy wyznaniowej z Warszawy z rabinem Schudrichem i innymi osobami udała się do innych miejsc, gdzie doszło do pogromów Żydów, m.in. w Radziłowie i Wąsoszu.
Red. OKO
Fot. Krystyna Zdziechowska Fb
PAP Regiony