O „lagunie” z Krakowa pisze cały świat
W mediach co jakiś czas pojawiają się informacje o dzikich zwierzętach, które zostały „przyłapane” żyjąc na wolności w mieście. Najczęściej dzieje się tak w Australii, choć chyba każdy z nas słyszał miejską legendę o wężu w toalecie. Tym razem chwile grozy przeżyła mieszkanka Krakowa. Powodem był tajemniczy „lagun na drzewie”.
Legwan, a może „lagun”? Tajemniczy zwierz zamieszkał na jednym z krakowskich osiedli. To przeraziło okolicznych mieszkańców. Jedna z kobiet postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i dziś pisze o niej cały świat.
Historię z Polski opisały media na całym świecie.
https://twitter.com/anomalistnews/status/1383042492816265220?s=20
O sprawie, w humorystyczny sposób, poinformowali w swoich mediach społecznościowych sami inspektorzy KTOnZ. Przypomnijmy więc jeszcze raz o tym „światowym odkryciu”
Mieszkanka Krakowa zaniepokoiła się, gdy na jednym z drzew zobaczyła „stwora”. Szybko odrzuciła możliwości, jakoby był nim ptak lub jakiś obiekt nieożywiony. W drodze szybkiej dedukcji ustaliła, że jej oczom ukazał się legwan. W teorii było to całkiem sensowne, ponieważ jaszczurki te są roślinożerne, a w poszukiwaniu pożywienia wspinają się właśnie na drzewa. Warto jednak dodać, że ich naturalnym obszarem występowania jest Ameryka Południowa, Karaiby i USA. Kobieta najprawdopodobniej uznała, że zwierzę uciekło z domu lub zoo. A takie sytuacje też czasem się zdarzają. Zawiadomiła więc inspektorów Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (KTOnZ). Podczas rozmowy telefonicznej nazwała legwana „lagunem”. Relacja z interwencji pojawiła się na oficjalnym profilu towarzystwa na Facebooku.
ZOBACZ: Z cyklu „Z pamiętnika inspektora” – relacjonuje inspektor Adam
„Jest, mamy go! Brązowy stwór siedzi na gałęzi bzu, bez rośnie mniej więcej w połowie długości bloku, stwór siedzi i się nie rusza – dokładnie tak, jak opisała nam pani zgłaszająca. Jego brązowa skóra pobłyskuje w słońcu, choć gdzieniegdzie widać jakieś zmatowienia. Przyglądamy się dokładniej – biedak nie ma nóg ani głowy. Już wiemy, że stworowi, legwanowi, a raczej jednak – lagunowi pomóc nie jesteśmy w stanie. Trudno bowiem pomóc czemuś, co zostało wcześniej upieczone, bynajmniej nie w promieniach słonecznych. Trudno bowiem pomóc czemuś na widok czego prawie zwala nas z nóg… atak śmiechu. Owym tajemniczym lagunem – legwanem okazał się bowiem… croissant, rogalik z ciasta francuskiego” – czytamy w relacji inspektora Adama.
Autor wpisu, który brał udział w interwencji dodał, że zawsze warto zgłaszać niepokojące sytuacje.
Brak reakcji odpowiednich służb może doprowadzić do tragedii. I o to właśnie zareagowała mieszkanka Białegostoku. Na jednym z osiedli, zauważyła na balkonie dziwny obiekt przypominający niebezpiecznego „gada – laguna”. Zrobiła więc zdjęcie, i przysłała (20.04) do naszej redakcji.
Naszym zdaniem ten „białostocki lagun” jest podobny do essay helper „krakowskiego laguna”. A Wy co o tym sądzicie? ???
Red. Monika Lenczewska
Fot. KTOZ / Czytelnik / Pixabay
KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami