PODR w Szepietowie. 64. wystawa i aukcja ogierów zimnokrwistych

W Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego zakończyła się 64. wystawa i aukcja ogierów rasy koń polski zimnokrwisty. Przez dwa dni zwiedzający Agroarenę PODR w Szepietowie mogli podziwiać najokazalsze zwierzęta nie tylko z województwa podlaskiego, ale również z kilku innych regionów Polski.

Najbardziej widowiskowym punktem programu była wycena. To właśnie wtedy hodowcy wyprowadzali swoje konie i prezentowali je komisji sędziowskiej i publiczności.

Sędziowie oceniali konie wg poniższych elementów: typ, głowa/szyja, kłoda(tułów), kończyny przednie, kończyny tylne, kopyta, stęp, kłus, wrażenie ogólne. Punktacja jaką maksymalnie mógł otrzymać koń to 100 punktów.

Wyniki w kategorii polski koń zimnokrwisty:

  • Czempion – ogier Walczyk, właściciel Hubert Rafalczyk
  • Wiceczempion – ogier Fist, właściciel Strzelecki Łukasz
  • W kategorii polski koń zimnokrwisty w typie sokólskim:
  • Czempion –  ogier Bilbao, właściciel Bazyli Sawczuk
  • Wiceczempion – ogier Gniewko właściciel Stefan Maksimowicz

Hodowla pana Huberta Rafalczyka liczy aktualnie 10 sztuk. Ich właściciel nie ukrywa, że są to konie „z najwyższej półki” – średnia bonitacja klaczy wynosi 83 punkty.

Konie w naszej rodzinie były od zawsze. Najpierw miał je dziadek, bo wiadomo, że dawniej koń był potrzebny w gospodarstwie. Później tato wykorzystywał je do „zrywki” w lesie i kuligów. Z czasem powstała profesjonalna hodowla, konie z rodowodem, wystawy – mówił hodowca z Augustowa.

Dla wielu konie to tradycja rodzinna

Rodzice od zawsze hodowali konie. Najpierw hodowali takie bez pochodzenia, a później zaczęli hodować z rodowodami. Teraz mają głównie konie zimnokrwiste w typie sokólskim. To jest więc wyssane z mlekiem matki – śmieje się Agnieszka Rogalska z Bronowa.

Kwestie finansowe na pewno tutaj nie zaważyły. Miłość do koni chyba się dziedziczy. Jestem trzecim pokoleniem w naszej rodzinie, które hoduje konie. Takie wystawy są po to, aby hodowca mógł porównać swojego konia na tle innych. Wtedy można zdecydować, czy należałoby coś zmienić w hodowli, czy w prowadzić coś, by ją ulepszyć – tłumaczył Bogumił Sawczuk z Wólki Terechowskiej, którego ogier zdobył tytuł czempiona.

Hodowcy podkreślali, że takie wydarzenia, jak w Szepietowie, są dla nich bardzo ważne.

Uważam, że każdy prawdziwy hodowca marzy o tym, aby wyhodować czempiona. Nie pojechać i kupić, bo to może zrobić każdy, ale żeby wyhodować – od małego źrebaka poprzez rozwój młodzieńczy do takiej aukcji, jak dziś. Każdy hodowca czeka na tę aukcję – mówiła Agnieszka Rogalska z Bronowa.

Można się spotkać, porównać swój materiał hodowlany, zobaczyć kto robi coś lepiej, a kto gorzej. Poza tym takie spotkania integracyjne są swego rodzaju dobrą zabawą – stwierdził Hubert Rafalczyk z Augustowa.

Miłość, hobby, czy zarobek?

To jest moje hobby od lat. Dziadkowie hodowali konie, tato i ja też to odziedziczyłem. Lubię konie i dlatego tym się nimi zajmuję. Na pewno nie dla zarobku – podkreślał Jan Kozłowski z Bakałarzewa.

– To sens życia, ktoś nie będzie tego robił z przymusu. To bardziej pasja niż zarobek. Być może mając więcej swojej ziemi, ja mam swojej ziemi niewiele. Większość to dzierżawa i jeżeli by to wszystko podliczyć, to być może się zwraca – dodał Hubert z Augustowa.

Jesteśmy na Podlasiu po raz drugi. Tu są konie sokólskie i te konie bardzo nam się podobają – ze względu na budowę, typ. I też zaczynamy je hodować u siebie. To jest stara polska rasa i chcielibyśmy ją zachować. Hoduję konie w sumie od 1995 roku. To rodzinna tradycja i miłość do koni. Nie da się hodować i myśleć wyłącznie o zarobku. Najbardziej denerwują mnie ekolodzy, którzy mówią, ze zajmujemy się końmi tylko dla zysku. Prawdziwi hodowcy najpierw myślą o tym, aby coś wyhodować, a potem, jak się uda, to myślą o jakimkolwiek zysku – mówili Jacek i Radosław, którzy na wystawę przyjechali z woj. łódzkiego.

Nieco inaczej na hodowlę koni patrzy Agnieszka z Bronowa:

Kiedyś ktoś mnie zapytał, czy my kochamy konie. Otóż nie, nie kochamy koni. Nie można uczłowieczać zwierząt aż do tego stopnia. Szanujemy te zwierzęta, bardzo lubimy się nimi zajmować, ale też jest to forma zarobku. My hodując konie robimy selekcję i osobniki, które nam nie odpowiadają sprzedajemy zazwyczaj innym hodowcom. Nie możemy sobie pozwolić, żeby mieć konie wyłącznie w celach hobbystycznych. Staramy się też na tym zarobić. Na konie sokólskie są dopłaty i zawsze te 1700 czy 1900 złotych to jest pewna forma zastrzyku finansowego na zakup owsa, czy siana. 

 

 

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

2 1 vote
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy