Witaj szkoło! 1 września w SP im. Wspólnoty Polskiej w Białostoczku

To mój pierwszy dzień w szkole – mówiła Gabrysia. – Tęskniłem za kolegami i za nauką – dodał Kuba. Po wielu miesiącach izolacji i nauki zdalnej uczniowie dziś po raz pierwszy przekroczyli progi szkoły. Płyny do dezynfekcji, mierzenie temperatury, maseczki i brak rodzica u boku – 1 września 2020 r. wyglądał zupełnie inaczej niż dotychczas. Odwiedziliśmy Szkołę Podstawową im. Wspólnoty Polskiej w Białostoczku, by przekonać się, czy mimo tych niedogodności, nauczyciele, rodzice i dzieci cieszą się z powrotu do szkoły.

Przede wszystkim to wielka radość, bo my naprawdę za nimi tęskniliśmy. Mi już bardzo brakowało takiej normalnej, codziennej pracy z dziećmi. One wnoszą do tej szkoły strasznie dużo radości. Puste ściany to nie jest szkoła. Szkoła to są dzieci. Zarówno ja, jak i wszyscy nasi nauczyciele bardzo się cieszę z tego, że wracamy do normalności. Może trochę oszukanej, ale jednak normalności – nie kryła zadowolenia Katarzyna Zawojska, dyrektor SP im. Wspólnoty Polskiej w Białostoczku.

Rodzice również podzielają ten entuzjazm.

Bardzo się cieszę, że dzieci zaczynają normalnie się uczyć, bo jednak muszą być w grupie, nawiązywać relacje między sobą. Jest ciężko, bo wiadomo, jaka jest sytuacja, ale trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze – mówił pani Agnieszka.

Ze strony rodziców nie słyszałam obaw. Jedyne wątpliwości budzi może sytuacja, co się stanie, kiedy dziecko będzie chore. Wiemy, że bardzo często jest tak, że dziecko wychodzi z domu zdrowe, a w przedszkolu, czy szkole nagle zaczyna źle się czuć. Wtedy my, jako nauczyciele, będziemy mieć trudność, bo musimy szybko skontaktować się z rodzicem i wstępnie ocenić sytuację, czy to dziecko nie miała kontaktu z osobą zarażoną COVID-19 i odesłać je do domu. To jest jedyna obawa. Teoretycznie wiemy, co robić. Natomiast w praktyce mieszkamy, uczymy się, funkcjonujemy w takim miejscu, że czasami nie m tu zasięgu, czasami rodzice w miejscu zamieszkania, czy pracy nie mają zasięgu. Zabezpieczyliśmy się w liczne teflony kontaktowe, ale mamy świadomość, że to może być trudne. Liczymy jednak, że takie sytuacje nie będą miały miejsca – wyraża swoją nadzieję dyrektor placówki w Białostoczku.

Chociaż nauka będzie odbywać się w sposób stacjonarny, muszą zostać zachowane zasady reżimu sanitarnego.

Zgodnie z wytycznymi GIS, MZ i MEN przygotowaliśmy procedury sanitarne. Mieliśmy przygotowane je już wcześniej, ale w tej chwili zostały one dostosowane do nowych wytycznych. Tak naprawdę, w przypadku tak małej szkoły, jak nasz,  nie jest to trudne do zastosowania. Grupy w klasach są nieliczne. W świetlicy też nie mamy więcej niż 25 dzieci. Może jedynym mankamentem są wąskie korytarze, ale ustaliliśmy, że będziemy wychodzić na przerwy rotacyjnie. Nauczyciele będą spędzać przerwy w wietrzonych salach razem z dziećmi. Fajnie by było, gdyby dopisała nam pogoda, wtedy więcej czasu moglibyśmy spędzać na zewnątrz. Myślę, że jest wszystko normalnie, oprócz rodziców, którzy muszą przychodzić w maseczkach – wyjaśnia Katarzyna Zawojska.

Okres pandemii i nauczania zdalnego był wielkim sprawdzianem – dla nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców.

Było nam bardzo ciężko. Takie małe szkoły, jak nasza, zresztą myślę, że wszystkie szkoły w Polsce nie były wystarczająco doposażone. Nie mieliśmy we wszystkich laptopach kamer, mieliśmy za mało tych laptopów. Często na komputerach domowych też nie mieliśmy kamer, szwankował nam Internet. To było trudne. Już nie mówiąc o tym, że nie byliśmy przygotowani na to metodycznie. Zostaliśmy w to tak nagle wrzuceni. Nauczyciele z 35-letnim, czy 30-letnim stażem, którzy tutaj pracują, rzadko odwoływali się do stosowania metod cyfrowych – a jeśli już, to na pewno nie było to czynnością permanentną tak, jak należało to zastosować w okresie kształcenia na odległość. To było trudne i dla nas i dla rodziców, na których spadło bardzo dużo obowiązków. Myślę, że poradziliśmy sobie z tym dobrze, ale na pewno nie idealnie. Zrobiliśmy to najlepiej, jak potrafiliśmy. Nasi nauczyciele bardzo się rozwinęli w tym czasie. Bardzo duży postępów wykonali w kierunku technologii cyfrowych. Chciałabym, żeby trochę  tego zostało, ale nie może to dominować. To jest męczące i niehigieniczne dla dzieci – zauważa dyrektor SP w Białostoczku.

Uczniom życzę radości – tej, którą my dzisiaj czujemy, kiedy ich widzimy. Oni są dzisiaj trochę wystraszeni, bo bardzo długo nie byli w szkole, nie przebywali z rówieśnikami i mają taki duży dystans, wybudowała się taka duża ściana emocjonalna do szkoły. Życzę im, by wróciła radość z bycia w naszej szkole. I niczego więcej. Reszta przyjdzie sama, jeżeli będą się czuły radosne – zwróciła się do podopiecznych Katarzyna Zawojska.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ala

Szkoła w Bialostoczku jest mała,ciasne korytarze,uczeń na uczniu.Obecnie mój wnuk jest na kwarantannie wraz z całą rodziną,gdyż w ciągu 2 tygodni miał kontakt z trzema nauczycielami po potwierdzonym dodatnim wyniku na Covid-19,ktorzy pracują w tej szkole.Cala szkoła powinna być zamknięta a nie tylko część uczniów jest na kwarantannach.

Partnerzy