„Rzepiara”. Nowy rodzaj szkodnika na polach? :)

„Rzepiary,” czyli fotografujące się na polach rzepaku kobiety. Zdjęcia w złocistej scenerii pól biją w mediach społecznościowych rekordy popularności. Co o „rzepiarach” sądzi młody rolnik Jacek Słoma? Jak wyglądają tegoroczne zasiewy oraz czy uprawa rzepaku jest opłacalna? Żeby się tego dowiedzieć, odwiedziliśmy pola rzepakowe w okolicach Krynek.

Jesteśmy w pełni kwitnienia, dlatego mamy takie piękne obrazki. Warto jednak zwrócić uwagę, że poświęcam dla państwa swoje życie i zdrowie, ponieważ w ostatnich tygodniach na plantacjach rzepaku stosowano w dość dużych ilościach tlenek wodoru a także oksydan. I to rozkładało się w ostatnich tygodniach mniej więcej nawet po kilkadziesiąt litrów, nie na hektar, ale na metr kwadratowy. Wszystkich mieszczuchów i „rzepiary” ostrzegam, ponieważ jest to substancja, która dosyć agresywnie i gwałtownie wchodzi w reakcję z DHA, który jest głównym składnikiem samoopalacza. W trosce o wasze zdrowie i życie odradzam robienie sobie zdjęć w rzepaku – uczula Jacek Słoma.

„Rzepiara”. Nowy rodzaj szkodnika? 🙂

Ten rok jest wyjątkowy, ponieważ mamy opóźnienie jeżeli chodzi o fazy rozwoju roślin. To opóźnienie w stosunku do ubiegłego roku wynosi jakieś dwa tygodnie. Mieliśmy dość chłodną wiosnę, dlatego wydawało się, że presja szkodników jest mniejsza i faktycznie tych szkodników w rzepaku jest mniej. Jednak niższa temperatura nie przeszkadza innego rodzaju szkodnikowi, który faktycznie ciągle w rzepaku żeruje. To jest wspomniana „rzepiara zwyczajna”. Mimo, że pogoda jest z jednej strony łaskawa, to z drugiej strony są szkodniki, które są odporne na wszelkiego rodzaju stresy spowodowane chociażby brakiem dobrej pogody, temperatury – mówi młody rolnik.

Jak z tym walczyć?

To jest trudne do zwalczania. Mimo, że nie jest to gatunek chroniony, ale jest to gatunek bardzo pospolity, popularny. Wydaje mi się, że chyba nie są dopuszczone żadne środki ochrony roślin przeciw tym szkodnikom, chociaż – tak jak mówię – oksydan i tlenek wodoru może wchodzić w reakcję z DHA, który jest głównym składnikiem samoopalacza. Dlatego sesje w rzepaku są ryzykowne – przestrzega gospodarz.

Gospodarz twierdzi, że na tegoroczny rzepak, póki co, nie można narzekać.

Po pierwsze mieliśmy dużą pokrywę śnieżną zimą, która ochroniła rzepak przed mrozami. Woda z rozmarzniętej warstwy śniegu wchłaniała się powoli, spokojnie. Nie było gwałtownych spływów, więc wyraźnych ubytków w glebie nie ma. Musimy jednak pamiętać, że mamy dość duży ubytek wód podskórnych. Względem poprzednich lat poziom wód gruntowych, jest niższy. Jeżeli chodzi o warunki na polach, są one dobre, sprzyjające. Mieliśmy w zbożach ozimych problem z przezimowaniem, mówię o pleśni śniegowej – na którą nałożyło się kilka czynników, ale nie ma tragedii – mówi Jacek Słoma.

Opóźnienie rozwoju rzepaku względem poprzednich lat ma też swoje plusy. Dzięki temu, że jest dość chłodno, presja szkodników jest niższa.

Nie widać na razie żadnych oznak chorób. Plantacje są w dobrej kondycji. Nie mieliśmy też przymrozków, chociaż wszystko przed nami. Pamiętam, że raz w okolicach 6 czerwca mieliśmy przymrozek. To jest jednak interes pod chmurką – zauważa.

Zeszłoroczny rzepak osiąga wyjątkowo wysokie ceny i wszyscy z nadzieją patrzą na jego tegoroczne zbiory.

Rzepak jest rośliną bardzo czasochłonną i te nakłady są bardzo duże. Jeżeli policzę wszystko w swoim gospodarstwie – środki ochrony roślin, nawożenie, koszt pracy, amortyzacji maszyn to koszt uprawy rzepaku wyniesie około 3,5 tysiąca złotych na hektar. Przekładając to na ceny z poprzednich lat, trzeba osiągnąć co najmniej 2 tony z hektara, żeby wyjść na zero. Nie mówię już o kosztach takich, jak podatek rolny czy inne. Mówię o kosztach uprawy. Liczymy więc, że te plony będą większe i wszystko, co jest ponad 2,5 tony, wychodzi na plus. Ceny są dosyć wysokie. Wiem, że niektórzy kontraktują na około 2 200 zł za tonę. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało dalej. Nawozy wieloskładnikowe są o kilkadziesiąt procent droższe, koszty paliwa są wyższe, koszty pracy są większe, koszty maszyn, środki produkcji – wszystko podrożało. Rolnicy korzystając nawet z wysokich cen, niekoniecznie muszą dużo zarobić – wylicza.

Rolnik z Krynek twierdzi, że schyłku upraw rzepaku póki co nie widać, chociaż wydaje się, że jego struktury zasiewu mogą się zmieniać ze względu na sytuację polityczną.

Mówię o „Zielonym Ładzie” – koncepcji krajów UE mówiącej m.in. o redukcji produkcji rolnej w Europie, drastycznym graniczeniu środków ochrony rolnej, wyłączeniu części ziemi z produkcji i upraw, przejściu na kilkadziesiąt procent upraw ekologicznych w każdym gospodarstwie – wyjaśnia.

To może spowodować, że w perspektywie nadchodzących lat, będziemy mieć coraz mniej upraw rzepaku na polach

Jeżeli chodzi o rolnictwo w ostatnich latach, jest wiele czynników jemu sprzyjających. Najmniej sparzającym czynnikiem są w naszym przypadku eurokraci. To jest w dzisiejszych czasach największe zagrożenie dla rolnictwa, czyli krótkofalowa próba zmian struktury rolnictwa jako takiego – struktury upraw, zasiewu, hodowli. To są procesy, których nie można zmieniać z roku na rok, nawet w okresach kilkuletnich. Te procesy, jeżeli już, powinny trwać dosyć długo. Centralne planowanie się nie sprawdziło, jak widać niektórzy jeszcze nie wyciągnęli z tego wniosków. W Polce mamy doświadczenia centralnego planowania, na Zachodzie Europy tego nie mają, więc nie znają tego dobrodziejstwa. Mam nadzieję, że jak poznają, to równie szybko z tego zrezygnują – kończy Jacek Słoma.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy