Przy jasnych dniach, przy ciemnych nocach… babka szeptała słowa. A na słowa trzeba uważać, jak na złe oczy, dlatego wymawiała zawsze te właściwe i odpowiednie – takie, które niosły w sobie moc. Powtarzane trzykrotnie frazy przeplatały się z modlitwą o spokój, o zdrowie, o pomyślność. Przy jasnych dniach, przy ciemnych nocach… babka suszyła zioła. Związane w wianku, rzucała do ognia, podpalała, okadzała. Delikatny len, gorzki piołun, życiodajna szałwia, miłosna mięta – zioła na niepokój duszy, zioła na zranione serce, zioła na oczyszczenie i ochronę. Darła kłaczki lnu zwane „lubczykami” – bo „lubow” to miłość – i spalała je w płomieniu poświęconej gromnicy. Tak zdejmowała choroby, wysyłała na rozstajne drogi i kazała posyłać je na cztery wiatry.
Z fascynacji tą charakterystyczną dla Podlasia ludową tradycją, a także z oczarowania mocą kobiet, ujawniającą się w ich genealogii, powstał cykl obrazów Darii Ostrowskiej „Szeptem”. W środę 7 maja w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury w Białymstoku odbył się wernisaż prac młodej artystki.
„Ich tajemnicę próbuję uchwycić przez gesty, przez białe włosy, których tak naprawdę nigdzie w naturze nie ujrzymy. To są dla mnie takie rytualne gesty – ręce złożone jak do modlitwy, splecione w warkocz włosy – to symbole wiedzy, zaplecionej i skrytej gdzieś głęboko. (…) To są kobiety, które zrodziły się w mojej głowie. Dużo o nich czytałam, dużo słyszałam od znajomych, bo tutaj na Podlasiu to jest temat cały czas żywy i aktualny” – powiedziała malarka. „Kiedy przeprowadziłam się tutaj, w ogóle nie wiedziałam kim są szeptuchy. To był dla mnie temat nieznany i poznałam go dopiero poprzez czytanie książek, artykułów, opowieści znajomych. I wtedy narodziła się fascynacja tymi kobietami. U nas Warmii są znachorzy, ale nie ma kogoś takiego jak szeptucha” – dodała.
Przy jasnych dniach, przy ciemnych nocach… babka miała dar. Otrzymała go, tak jak jej matka i matka matki, od tej mądrzejszej o doświadczenie. Trzymała go w dłoni jak bordową wstążkę łączącą przeszłość z przyszłością. Połączone, leczyły ciała i dusze, zaklinały szczęście, aż do pożegnania.
„Myślę, że inspiracje twórcze są takie, jak mówi autorka, czy są to szeptuchy. Dla mnie na tych praca są to też postaci kobiet, które w pewien sposób się wyróżniają – poprzez te swoją duchowość, poprzez przepiękny dekoracyjny ornament. Kobiet, które chcą zaistnieć w innej przestrzeni, często w świecie męskim” – zauważyła Krystyna Kunicka, kierownik Działu Sztuk Plastycznych WOAK w Białymstoku.
Na słowa trzeba uważać, jak na złe oczy, dlatego wymawiała zawsze te właściwe i odpowiednie – takie, które niosły w sobie moc.
„Wrażenia są cudne. Zachwyca nas w tych obrazach dostojność, godność kobiet, surowość wyrazu. (…) Generalnie wystawa jest o rzeczach bardzo prostych i bardzo ludzkich. Oczywiście ona jest szeptem, jest o szeptuchach, o kulturze ludowej i o naszym zakorzenieniu. Ale w opisie wystawy jest bardzo ważne stwierdzenie – żeby uważać na słowa, bo one mają moc .I w dzisiejszych czasach i w tym kontekście rzeczywiście te słowa, które mają moc, wybrzmiewają też w pracach plastycznych. Kobiety, które maluje autorka niosą w sobie ogromną tajemnicę, mają w sobie dużo mądrości i dużą dostojność i godność, która mnie osobiście zachwyca” –powiedziała Urszula Glińska.
Szeptucha. Silna, pełna spokoju, pokonuje kolejne kroki wtajemniczenia, uczy się tworzyć magiczną przestrzeń, opierając się na szacunku do życia i natury.
„Z tych obrazów na pewno wypływa głębia, mistycyzm, który nie jest wyrażony wprost, ale patrząc na dany obraz uświadamiamy sobie, jak wielką tajemnicę kryje kobieta. Te obrazy nie są jednoznaczne. Pozwalają szerzej spojrzeć na kobietę i na samą jej tajemnicę nie tylko w kontekście szeptuchy, ale kontekście samej kobiecości i związanej z tym intymności, która towarzyszy kobiecie” – powiedział Mateusz Maciejczuk.
Red. Marta Śliwińska/I. Dąbrowska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24