Po porażce z Lechem, która zakończyła długą serię białostoczan bez przegranej na własnym boisku, w sobotę Jagiellonia zagra u siebie z beniaminkiem z Chorzowa
„Przemawia przez nas nie rozczarowanie, a sportowa złość” – zapewnia trener lidera ekstraklasy Adrian Siemieniec.
W minionej kolejce Jagiellonia 1:2 przegrała z Lechem Poznań; choć w drugiej połowie zupełnie zdominowała przeciwnika i zdobyła kontaktową bramkę, nie zdołała nawet zremisować. Porażka zakończyła serię meczów białostoczan bez przegranej u siebie w tym sezonie piłkarskiej ekstraklasy.
„Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie, jeżeli chodzi o liczbę stwarzanych sytuacji, wejść w pole karne, dominację. Wszelkie statystyki też o tym świadczą – w ataku i obronie – niestety ta główna statystyka jest na korzyść przeciwnika i z tego oczywiście nie jesteśmy zadowoleni” – mówił Siemieniec w czwartek na konferencji prasowej.
„Jesteśmy zadowoleni z kierunku, który obraliśmy i konsekwencji naszych działań, jeżeli chodzi o boisko, ale na pewno nie akceptujemy porażki. Więc już czekamy na mecz sobotni, żeby go wygrać, bardzo nam na tym zależy” – zapewniał.
Brak pełnej puli w meczu z Ruchem, który znajduje się obecnie w strefie spadkowej, może oznaczać stratę pozycji lidera. Tyle samo punktów co Jagiellonia ma Śląsk Wrocław, trzeci Lech traci do nich tylko dwa „oczka”.
„Chcemy ten mecz zagrać na własnych zasadach, chcemy być zdeterminowani i wygrać, na tym się skupiamy, żeby po tym meczu z Lechem odpowiedzieć jak można najlepiej. Nie powiedziałbym, że przemawia przez nas rozczarowanie, bardziej że przemawia przez nas sportowa złość. Chcemy to pokazać na boisku, czyny ponad słowa” – dodał szkoleniowiec Jagiellonii.
W sobotę nie zagra lider jej obrony Hiszpan Adrian Dieguez, który będzie pauzował za nadmiar żółtych kartek. Może to oznaczać, że szansę gry od początku dostanie nowy środkowy obrońca Jagiellonii, Kosowianin Jetmir Haliti.
Początek meczu Jagiellonii z Ruchem – w sobotę o godz. 15.(PAP)
Red. M.L.
Fot. Adrian Siemieniec
PAP Regiony