Fotografuje gwiazdy, pochodzi z Podlasia. Wywiad z Dawidem Klepadło – foto

Fotografuje dla Elle,Harper’s Bazaar, InStyle, Marie Claire czy L’Officiel. Przed jego obiektywem stają najsłynniejsze modelki i modele w stylizacjach m.in. Diora, Chanel, Louis Vuitton i Versace. Jest też autorem zdjęć promujących najnowszą płytę Dody, zaś jedno z nich zdobi okładkę jeszcze ciepłego krążka wokalistki.  Dawid Klepadło, rocznik ’89, jeden z najzdolniejszych fotografów modowych młodego pokolenia. Mimo międzynarodowej kariery nie zapomina o Podlasiu, bo to właśnie tu się urodził i wychował.

Dawid, za Tobą wiele sukcesów, a jeszcze więcej wyzwań przed Tobą, ale wróćmy do początku, do tego, jak to się wszystko zaczęło?

Obraz zawsze był dla mnie ważny, tak samo, jak ludzie. Od najmłodszych lat moją uwagę przyciągały piękne kadry – czy to w teledyskach, czy też filmach.Oczy mi się świeciły, kiedy oglądałem klipy na MTV lub urywki teledysków w programie „30 Ton”. Nie wiem, czy ktokolwiek będzie wiedział o czym mówię, ale dla mnie to była jakaś wizja świata zupełnie niedostępnego. Chciałem brać w czymś takim udział. Mama często wspomina, że jako dziecko kładłem się na podłogę i rysując postaci kreśliłem jedynie oczy i usta. Wydaje mi się, że to było symboliczne w perspektywie tego, co dziś robię, bo nadal zwracam szczególną uwagę właśnie na oczy i usta. Pamiętam, że podkradałem rodzinie kamerę i nagrywałem swoje wersje teledysków. Kiedy teraz to oglądam, to zapadam się pod ziemię, ale wówczas miałem z tego naprawdę ogromną frajdę.

I ta fascynacja z biegiem czasu przerodziła się w pasję do fotografii?

Wszystkie moje koleżanki były przeszczęśliwe, bo to je fotografowałem na początku i to one były pierwszymi bohaterkami moich sesji zdjęciowych. Mało tego, byłem jednoosobowym teamem, który potrafił uczesać, umalować i zrobić dobre zdjęcie. Później, jako nastolatek, dostałem Polaroida, ale filmy były zbyt drogie, więc przerzuciłem się na analogowego Kodaka. Z biegiem czasu, za pierwsze pieniądze, które de facto zarobiłem na stacji benzynowej w Chicago, kupiłem sobie lustrzankę…

Kiedy poczułeś, że z amatora stajesz się zawodowym fotografem, którego zdjęcia trafiają na okładki czołowych magazynów modowych na całym świecie? Kiedy uświadomiłeś sobie, że z pasji zrodziło się coś znacznie większego? 

Nie pamiętam dokładnie tego momentu, ale na pewno nie przyszło to samo. Bardzo ciężko na to pracowałem i kosztowało mnie to wiele stresu i wysiłku psychicznego. Długo walczyłem o miejsce, w którym teraz jestem. Myślę, że pomogły mi w tym moja  wytrwałość, upór i determinacja oraz w chwilach niepewności – wsparcie przyjaciół i rodziny. Może jeszcze trochę talentu i szczęścia, bo zawsze wiedziałem co chcę robić.

Dlaczego zająłeś się akurat fotografią modową?

Mogę coś zainscenizować, stworzyć świat, który sobie wymyśliłem. Ten proces twórczy daje mi dużo energii. Jestem ciekawy świata i fotografowanie mody pozwala mi na podróżowanie i rozwijanie tej ciekawości.

Jeżeli już rozmawiamy o kreowaniu światów… Ostatnio, po raz kolejny, zrobiło się o Tobie głośno sprawą sesji zdjęciowej promującej najnowszą płytę Dody. Jesteś również autorem okładki płyty „Dorota”. Pokazałeś piosenkarkę w zupełnie innej odsłonie. Różnej od tej, do której przez lata się przyzwyczailiśmy. Jak to się stało, że zaprosiła Cię do współpracy?

Kiedy dowiedziałem się, że Doda robi album dedykowany swojej babci, stwierdziłem, że chciałbym być  częścią tego projektu.  W tym samym czasie również straciłem dwie ważne dla mnie osoby. Udało nam się ze sobą skontaktować. Pamiętam, jak powiedziała: Zaskocz mnie! A później było już z górki…

I udało się zaskoczyć artystkę, która na co dzień zaskakuje innych? Jak wyglądała ta współpraca?

Spodobał jej się moodboard. Od razu wiedziałem, że chciałbym, aby klimat sesji odbiegał od tego, do czego Doda przyzwyczaiła swoich odbiorców. Jej też zależało na czymś zupełnie innym. Delikatnie temperowałem jej seksapil, chcąc w efekcie osiągnąć coś romantycznego i niedopowiedzianego. Doda jest mega profesjonalistką z ogromnym dystansem do siebie i świetnym poczuciem humoru. Bardzo ją lubię i szanuję jako artystkę. Uważam, że wyszło naprawdę świetnie!

Fotografowałeś w wielu krajach i dla wielu pism. Przed Twoim obiektywem stawało wiele znanych modelek i modeli. Jak wygląda praca podczas takiej sesji zdjęciowej? 

Proces powstawania sesji – od moodboardu do efektu finalnego – jest bardzo ekscytujący, ale umówmy się, fotografowanie to przede wszystkim umiejętność patrzenia na człowieka, ale też umiejętność złapania flow z ekipą. Rozumienie swoich światów i klimatu, do którego dążymy jest bardzo ważne. Często ludzie zapominają o ekipie, która pracuje na planach sesji zdjęciowych, a przecież bez stylisty, make up-u i fryzur ciężko byłoby osiągnąć zachwycający efekt. Edytorial to suma pracy całego zespołu. Zdarza się, że przy sesjach okładkowych gwieździe towarzyszy sztab asystentów i z każdej strony docierają różne głosy. I wtedy wiem, że bez względu na wszystko, muszę być wierny swojej wyobraźni i słuchać przede wszystkim siebie. Zdarza mi się zostawiać miejsce na jakąś spontaniczną improwizację, ale z reguły mam określoną wizję i wiem, co chcę osiągnąć.

Pochodzisz z Podlasia – będziemy się tym chwalić i będziemy to podkreślać. Czy w najbliższym czasie planujesz jakieś projekty w swoich rodzinnych stronach? 

Mam głowę otwartą, pełną nowych pomysłów, więc zobaczymy. Nie ukrywam, że z przyjemnością wracam do Białegostoku, bo mam tutaj swoich przyjaciół. Nie wiem, czy już mogę o tym mówić, ale zostałem zaproszony przez Galerię im. Slendzińskich w Białymstoku do zaprezentowania swojej twórczości. Co prawda wernisaż odbędzie się dopiero w przyszłym roku, ale juz zacieram ręce i nie mogę się doczekać, bo będzie to pierwsza moja duża indywidualna wystawa, na którą z wyprzedzeniem, serdecznie zapraszam!

Z racji charakteru swojej pracy dużo przebywasz za granicą. Czy bardziej czujesz się obywatelem świata, czy białostoczaninem? Czy wolisz wracać na Podlasie, czy jednak żyć w tym „wielkim świecie”?

Dom kojarzy mi się z bliskimi, a nie konkretnym miejscem. Zawodowo wiem, że świat daje mi więcej i dobrze czuję się będąc w pędzie. Zawsze byłem głodny wrażeń i wyzwań. Jednak cały czas mam w sobie melancholię i nutkę tęsknoty, również za Podlasiem.

A czy w tym pędzie znajdujesz czas na odpoczynek? Zastanawiam się, jak odpoczywa fotograf gwiazd?

Najfajniejszy czas, to czas, kiedy wracam do mieszkania, do psa, do przyjaciół i rodziny. Ostatnie doświadczenia nauczyły mnie wiele o przemijaniu. Przyzwyczajam się do ludzi, a dociera do mnie fakt, że życie składa się jedynie z chwil. Szukam w sobie spokoju i zgody na ulotność czasu. Dlatego z większą pokorą doceniam jakieś proste sytuacje – czas spędzony z bliskimi , wspólne oglądanie seriali na Netflixie, czy przegadanie całego wieczoru z przyjaciółmi przy butelce wina. Jestem wrażliwcem, ale takim w miarę twardo stąpającym po Ziemi. Lubię odpływać, ale lubię też wracać.

 

Red. Marta Śliwińska

Fot. Dawid Klepadło/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy