Środa Popielcowa lub inaczej – Popielec to pierwszy dzień Wielkiego Postu. Historia tego święta sięga aż IV wieku naszej ery, a przez setki lat zwyczaje ulegały znacznym przemianom. Dziś znamy to jako początek przygotowań do świąt Wielkanocy. Idziemy do kościołów, a ksiądz posypuje nam głowy popiołem wypowiadając słowa “z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Jak się okazuje, w przeszłości – szczególnie na Podlasiu – zwyczaje związane z tym świętem były zgoła bardziej zróżnicowane.
Najpierw jednak przyjrzyjmy się rysowi historycznemu święta.
Na samym początku istnienia Chrześcijaństwa post przed świętem Wielkiej Nocy obchodzono około czterdziestu godzin. Dopiero w IV wieku zmieniono to na czterdzieści dni. Pierwsze wzmianki o Środzie Popielcowej pochodzą jednak z V wieku, a konkretniej z “Sakramentarza gelazjańskiego”, gdzie zostaje ona nazwana jako “głowa czterdziestnicy”. Jej właściwa nazwa wywodzi się dopiero z rytów sakramentu pokuty.
Na początku V wieku istniał bowiem obrzęd “wypędzania” pokutników.
Osoby, które odbywały pokutę publicznie za naprawdę duże przewinienia, były zobowiązane do tajnej spowiedzi przed biskupem. Później, pokutnicy musieli stawić się w kościele, gdzie biskup posypywał im głowy popiołem, wypowiadając słowa pochodzące z Księgi Rodzaju „Pamiętaj człowiecze, że jesteś prochem i w proch się obrócisz; czyń pokutę, abyś miał życie wieczne”. Działo się to w pierwszą niedzielę Postu. Dopiero pod koniec VI wieku, obrzęd ten zaczął być sprawowany w ostatnią środę przed Wielkim Postem. Z czasem, do pokutników zaczęli dołączać inni wierni. Już od X wieku Kościół oficjalnie zalecał wiernym udział, na znak rozpoczęcia postu.
Dawne, polskie zwyczaje związane ze Środą Popielcową
Zwyczaj palenia ubiegłorocznych palm wielkanocnych i wykorzystywania ich popiołu znamy wszyscy i istnieje on do dziś. Jednak to tylko jedna z tradycji, które uskuteczniali dawni Polacy. Na wsiach i w małych miasteczkach była bowiem zabawa, nazywana „kłodą popielcową”. Kawalerzy oraz panny przywiązywani zostawali do kłody i z tym ciężarem na plecach musieli iść do karczmy. Tam wykupywali się za wódkę. Innym zwyczajem były „popłuczyny”. Biorący udział w zabawie musieli napić się wódki, aby „spłukać zbytki zapustne”. Był to więc dzień hucznych zabaw i tańców. Gdy zapadał zmrok, wszystkie zabawy ucichały, a wierni rozpoczynali wielkopostną zadumę.
Na Podlasiu również nie brakowało ciekawych zwyczajów
Jednym z nich było zaprzęganie młodych dziewczyn do „pnia”, na którym wisiał szkielet śledzia. Była to kara za zwlekanie z zamążpójściem. Kobiety bawiły się również, skacząc w „wysoki len”, czyli po prostu urodzaj. W okolicach Białegostoku, gospodynie natomiast w ten dzień musiały dokładnie wyszorować wszystkie garnki – niektóre źródła podają, że szorowano je popiołem – w których gotowano wcześniej mięso. Przez cały okres trwania Postu nie można było z nich korzystać. Oczywiście, w ten dzień mieszkańcy Podlasia – i innych części Polski również – ściśle pościli. Pieczywo smarowano jedynie powidłami – nie można było użyć w żadnym wypadku masła! – a jedynym „dozwolonym” tłuszczem była oliwa lub olej roślinny.
O czym wierni muszą pamiętać w Środę Popielcową?
Wprawdzie nie jest to nakazane bezwzględnie przez kościół, ale zgodnie z tradycją wierni powinni iść w Środę Popielcową na Mszę Świętą. Należy również pamiętać o ścisłym poście, który obowiązuje wiernych od 18 do 60 roku życia. Polega on na przyjęciu trzech pokarmów w ciągu dnia, z czego tylko jeden może być do syta. Wierni, którzy skończyli 14 lat, powinni tylko wstrzymać się od pokarmów mięsnych.
Ze względu na pandemię, Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny wydała jednak nowe instrukcje dotyczące posypywania głowy popiołem przez księdza. Tym razem duchowny w milczeniu pobłogosławi i pokropi popiół, a później zwróci się do wiernych formułą „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz”. Jednak zrobi to tylko raz do wszystkich, a nie do każdego z osobna. Ksiądz musi również oczyścić ręce i założyć maseczkę przed posypywaniem głów.
Oczywiście pamiętajmy, że obowiązek maseczek dotyczy nas wszystkich, a nie tylko księdza. Musimy również zachować dystans – przynajmniej 1,5 m.
Red. Kamil Dąbrowski
Fot. Pexels.com