Hubertus w Wojtkach 2025 – tradycja, konie i podlaskie serce

W sobotę, 8 listopada, w malowniczych Wojtkach na Podlasiu (gmina Boćki) odbył się trzeci już Hubertus – święto miłośników koni i hodowców, które na dobre wpisało się w kalendarz lokalnych wydarzeń. Przejazd zaprzęgów przez wieś, dźwięki muzyki, wspólne śpiewanie pieśni podlaskich i radosna atmosfera przyciągnęły nie tylko mieszkańców Wojtek.

– Przepiękny przejazd przez wieś, dużo zaprzęgów, ładna parada, śpiewanie pieśni podlaskich. Ludzie wychodzą na drogę, machają. Coś się dzieje, coś się dzieje z końmi – mówił Tomasz Dłuski, hodowca.

Tradycja, która łączy

Hubertus to nie tylko jeźdźców, ale i symboliczne zakończenie sezonu jeździeckiego i hodowlanego. W Wojtkach to spotkanie miłośników koni, którzy chcą podtrzymać dawne tradycje i przekazywać je młodszym pokoleniom.
– Dla nas hodowców to bardzo ważne wydarzenie, zwłaszcza że to już nasz trzeci Hubertus. Staramy się podtrzymać tradycję i wdrażać młodzież w nasze pasje. Miejsce mamy przecudowne, dlatego trzeba dotrzymać tradycji – opowiadał Mariusz Żukowski.
Na placu dawnej szkoły podstawowej, dziś zwanym „Przystanią Motocyklową”, przez większość roku słychać warkot silników, ale jesienią ustępuje on rżeniu koni i stukotowi kopyt. To stąd wystartowała parada zaprzęgów – uczestnicy przejechali z Wojtek do sąsiednich Klich i z powrotem.

Ludzie, konie i wspólna pasja.

https://youtu.be/hIQVeg5MCUk

Choć impreza nie ma formy gonitwy, to – jak podkreślają uczestnicy – nie rywalizacja, lecz spotkanie jest najważniejsze.

– To nie ma znaczenia, czy to gonitwa. Ważne, żeby się spotkać, zjeść kiełbaskę, porozmawiać. Atmosfera jest super, pogoda też nie ma znaczenia – to kwestia cieplejszej kurtki – uśmiechał się Adam Hryniewicki.
Wśród uczestników nie brakowało nowych twarzy. Goście z centralnej Polski przyznają, że Podlasie ich oczarowało:
– Nie myślałam, że tutaj jest tak. Uwielbiam te strony i ludzi. Bawię się świetnie – tańce, ognisko, jazda bryczkami… U nas takich rzeczy już nie ma. Trzeba to kultywować, bo to nasze, polskie – chwaliła pani Anna, która po raz pierwszy dosiadła konia właśnie w Wojtkach.

Pasja mimo trudności

Hodowcy koni nie ukrywają, że z roku na rok utrzymanie tradycji staje się coraz trudniejsze – konie są coraz rzadsze, a praca przy nich wymaga czasu i zaangażowania.
– Koni jest coraz mniej, ale my jeszcze jeździmy, promujemy zaprzęgi, pokazujemy młodym. To fajna okazja, żeby się spotkać, pojeździć, spróbować powozić – podkreślał Tomasz Dłuski, jeden z powożących, który wraz z córką odnosi sukcesy w zawodach zaprzęgowych.Array

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy