Nowa wiata i frezowanie posadzki w oborze – zimowe prace rolników z Ciemnoszyj

Mimo zimy nie odpoczywamy i co możemy, to robimy na zewnątrz, a resztę zmian przeprowadzamy w budynkach. M.in. taką dużą modernizacją u nas w oborze będzie tak zwane frezowanie posadzek, które sprawi, że nasze krówki, mimo lodu na zewnątrz, nie będą miały lodowiska w oborze i nie będą ślizgały się tak, jak dotychczas. Mamy nadzieję, że to ułatwi poruszanie się zwierząt na korytarzach komunikacyjnych – opowiada Justyna Maciorowska. – No i ja nie będę się już przewracała – dodaje z uśmiechem. Odwiedziliśmy popularnych rolników z Ciemnoszyj, by bliżej przyjrzeć się temu – póki co – mało popularnemu w naszym kraju rozwiązaniu.

To nie jedyna inwestycja w gospodarstwie – właśnie trwają prace nad ukończeniem budowy wiaty z przeznaczeniem na siano.

Budowa wiaty jest po części dofinansowana ze środków UE. Pędzą nas terminy, więc mimo zimy i często niesprzyjających warunków atmosferycznych, pracujemy – mówi Łukasz Maciorowski.

Dobrze przechowana pasza, to większy zysk.

Jeżeli krowa będzie karmiona dobrą paszą, to będzie zdrowsza, da więcej mleka, będzie dłużej żyła. Silosy stojące obok również powstały w ramach tego samego programu, też są dofinansowane i są po to, żeby przechować w nich kukurydzę, żeby mniej jej się psuło, żeby były mniejsze straty. Panuje taka moda, żeby karmić bydło kiszonką. Oczywiście, dla bydła kiszonka jest smaczniejsza i być może chętniej spożywaną, dzięki temu zwierzęta dają więcej mleka. Jednak nasze doświadczenia pokazują, że krowy w okresie zasuszenia i młodzież lepiej karmić sianem, wtedy lepiej się rozdajają krowy po ocieleniu i młode lepiej się odchowują na suchej karmie – tłumaczy młody rolnik. – Mamy nadzieję. że ta inwestycja nam się zwróci, chociażby ze względu na mniejszą ilość wybrakowanych krów. Będzie zwierzętom wygodniej. Dopóki możemy, to inwestujemy na przyszłość. Ktoś może zapytać, po co to robimy? Ale kiedy przyjdzie czas, że nie zabraknie nam sił, wtedy będziemy egzystować i dożywać. Chyba, że któreś z dzieci zechce przejąć gospodarstwo i będzie nam pomagać a my jemu. Póki co, musimy pracować jeszcze co najmniej przez 30 lat – wyjaśnia.

Małżeństwo z Ciemnoszyj, mimo, że działa prężnie, z obawą patrzy w przyszłość.

Póki co, ponosimy koszty wszelkich inwestycji. Patrząc na obecną sytuację na rynku, na rosnące ceny żywności, to edukacja podatku na paliwie, czy zdjęcie w ogóle podatku VAT z nawozów, dla nas nie ma najmniejszego znaczenia. Czynnie rozliczamy się z podatku VAT, który tak naprawdę nas nie obowiązuje, ponieważ dostajemy podatek razem ze sprzedanymi produktami – w naszym przypadku jest to mleko. Jeżeli nie wydamy tego podatku w zakupach, to musimy oddać ten VAT do Urzędu Skarbowego. Różnice odczują tylko ryczałtowcy. Większość rolników jest jednak vatowcami – mówi gospodarz.

Żeby żywność była tańsza, należałoby wprowadzić jak najszybciej czynnego rolnika – po to, żeby dotacje trafiały do rolników, którzy faktycznie produkują żywność. Jeżeli teraz dopłaty do gruntów biorą ludzie, którzy coś robią, albo w ogóle nic nie robią, to nie przekłada się to na cenę żywność w sklepie, bo trzeba ją wyprodukować, włożyć pracę. Rolnik dostaje niewiele, a ceny w sklepach są wysokie. Bez dotacji żywność nie będzie tania. Korzystamy z dotacji, chociażby na tę halę, na silosy. To jest dobre, bo trafia do tych, którzy chcą coś robić. To pomaga podjąć im decyzję, czy inwestować czy nie. Trzeba coś zrobić z dotacjami do gruntów, żeby trafiały do rolników, którzy rzeczywiście produkują tę żywność. Musimy zakończyć rozpoczęte inwestycje, ale na kolejne bardzo ciężko byłoby się nam zdecydować, przy obecnych cenach – podsumowuje rolnik z Ciemnoszyj.

 

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy