Ponad 100 ha łąk pod wodą. Rolnicy z Goniądza walczą o wyregulowanie rzeki

Ponad 100 ha łąk pod wodą. Rolnicy z Goniądza walczą o wyregulowanie rzeki

„Bele stoją w wodzie, pokosy świeżo skoszonej trawy gniją. To wszystko śmierdzi i nie nadaje się na paszę dla bydła. Naszym zdaniem ktoś powinien zrobić z tym porządek” – mówią zdenerwowali rolnicy z okolic Goniądza. Od lat bezskutecznie toczą walkę o wyregulowanie koryta rzeki Boberka, która z roku na rok zarasta coraz bardziej i wylewa wprost na ich pola.

Po ostatnich intensywnych opadach deszczu gospodarze mają problem z setkami hektarów zalanych łąk położonych w otulinie Biebrzańskiego Parku Narodowego. I jak podkreślają, problem powraca, szczególnie po dużych opadach, czy wiosennych roztopach. Niemałą rolę w tym wszystkim odgrywają też bobry.

„Ta rzeczka Boberka nie jest konserwowana, jest zaniedbana. Kilka lat temu była inwentaryzacja, nadano jej numer ewidencyjny. Zabrano nam po kilka arów z każdej działki na budowę drogi wzdłuż tej rzeczki i do dziś nie ma nic, nic nie został zrobione. Za tę rzeczkę odpowiadają Wody Polskie, ale nic nie robią z tym problemem, nie czyszczą jej. Miała tu zostać usypana droga, by ją udrożnić i od 5 lat nic się z tym nie robi. Dlatego chcemy nagłośnić ten problem” – mówi rozgoryczony Dariusz Ciochanowski z Goniądza.

Sprawa dotyczy kilkuset hektarów łąk położonych wzdłuż jednej rzeki. W okolicy Wrocenia znajduje się druga rzeka i tam, jak mówią rolnicy, pojawia się ten sam problem – bobry budują żeremia, które blokują odpływ.

My im pomagamy, a oni nam cały czas rzucają kłody pod nogi

Arturowi Wasilewskiemu z Klewianki zalało około 8 hektarów łąk. Młodemu rolnikowi udało się zebrać pierwszy pokos traw. Teraz na jego polach jest pełno wody. To, co zostało, nie nadaje się na paszę dla zwierząt.

„Łąki są zalewane, nie można ich odsiać. Park nas cały czas blokuje. Kiedy wybuchł pożar, my wszyscy tam byliśmy, gasiliśmy. My im pomagamy, a oni nam cały czas rzucają kłody pod nogi. Jest ogromny problem, nikt nie chce z nami rozmawiać, nikt nie chce z nami współpracować. A to jest nasza własność. Jako młody rolnik nie mogę rozwijać się na tych terenach. Mamy obie strony zalane, jest coraz gorzej. Bobry już idą w kierunku wsi, niedługo i wieś zaleje. Godzimy się na to, żeby zapłacić i to wyczyścić. Wody Polskie przyznają się do tego rowu, ale Biebrzański Park Narodowy blokuje wszelkie działania, bo to jest otulina. Trzeba znaleźć winnego i w końcu zrobić z tym porządek” – zapowiada Artur Wasilewski.

„Przed laty wykopali nam ten rów, odsieliśmy wszystkie łąki. Tu jest około stu gospodarstw. To były bardzo dobre, żyzne łąki. Kosiliśmy je trzy razy. Tu zawsze trawa urośnie, bo tu jest typowy teren na łąki. Teraz to siano, które poleży tydzień czy dwa w wodzie, nie jest nic warte. Nasza praca jest niepotrzebna, bo nie mamy z niej korzyści. A najgorsze jest to, że bobry wycinają wszystkie drzewa w okolicy. Powstają ogromne żeremia” – zauważa Kazimierz Wasilewski z Klewianki.

Rolnicy, którzy skosili swoje łąki tuż przed opadami deszczu, w tej chwili nie mają nic.

„Zbiorą, bo będą musieli sprzątnąć łąkę, ale muszą zaczekać, żeby to wyschło. Zbiorą, ale nie będzie to nic warte, bo śmierdzi. Władza powinna się tym zainteresować i nam pomóc, bo my płacimy podatki za to. To jest czwarta klasa ziemi, tu są bardzo dobre grunty. A nie mam teraz tak dużo tych gruntów, bo chcemy produkować, hodujemy krowy. A krowie trzeba dawać dobre siano. Wtedy mamy mleko. A jak mamy mleko, to mamy pieniądze” – tłumaczy rolnik z Klewianki.

„Moją łąkę, którą skosiłem, zalało. Co my zrobimy, biedni rolnicy. Ten park rządzi tym wszystkim. O gospodarza nikt się nie martwi. Połowa mojej łąki była w wodzie. Żal” – wzdycha Antoni Przekop z Klewianki.

Zwróciliśmy się do Wód Polskich o komentarz w tej sprawie

„Przed powstaniem Wód Polskich rzeka Boberka nie była zaliczana do wód istotnych dla regulacji stosunków wodnych na potrzeby rolnictwa w związku z czym nie była utrzymywana przez ówczesny zarząd Melioracji Urządzeń Wodnych. W wyniku tych wieloletnich zaniedbań ciek uległ częściowej degradacji i wymaga regulacji. To wiąże się z koniecznością uzgodnienia takich prac z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, Biebrzańskim Parkiem Narodowym oraz uzyskaniem pozwolenia wodno-prawnego i pozwolenia na budowę. W najbliższych dniach pracownicy Wód Polskich usuną ewentualne przetamowania nacieku, które mogą blokować swobodny spływ wód. Docelowo zostanie ustalony zakres prac, jakie należy wykonać na cieku, aby mógł odprowadzać wody opadowe z przyległych użytków rolnych. W przyszłym roku włączymy rzekę Boberka do planu prac utrzymaniowych. W pierwszej kolejności wykoszone zostaną skarpy i dno rzeki” – obiecuje Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, rzecznik prasowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”.

Dzierżawa tak, ale nie dla miejscowych

Okoliczni rolnicy zwracają też uwagę na problem z wydzierżawieniem łąk na terenie BPN.

„Te wszystkie łąki dzierżawią wielkie spółki z ogromnym kapitałem z całej Polski  – z Krakowa, Poznania, Warszawy, Sopotu. Nasi rolnicy nie mogą się przebić przez bardzo skomplikowane umowy dzierżawy i różne zabezpieczenia, chociażby w postaci 100% kwoty wydzierżawionego areału. Dodatkowo nie mogą też gospodarować na własnych gruntach położonych przy BPN. Chcemy zrobić z tym porządek” – zapowiada rolnik z Goniądza.

 „Rocznie około 50 mln zł wypływa z BPN do prywatnych kieszeni pod pretekstem projektów unijnych. W ciągu roku kosi się 80 procent łąk, a 20 procent się zostawia. I za to jest 2,5 tysiąca złotych dopłaty do hektara. Nas, rolników nie dopuszczają do tych dzierżaw. Wszystko przejmują duże koncerny” – uzupełnia Marcin Halkow z Dołów.

 

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy