Siemiatycze w czasie epidemii koronawirusa

Czyste powietrze, różnorodność kulturowa, smaczna kuchnia. Położone są w południowej części województwa podlaskiego, 150 km od Warszawy i 100 km od Białegostoku. Siemiatycze, bo o nich mowa, zamieszkuje blisko 16 tysięcy osób. Sprawdziliśmy, jak mieszkańcy miasta radzą sobie podczas epidemii.

Do 22 kwietnia w całym powiecie siemiatyckim potwierdzono 11 przypadków zarażenia koronawirusem.

„Trudno się żyje, ale co poradzić. Trzeba dalej żyć”, „Ku lepszemu na pewno nie idzie” – mówi część spotkanych w centrum przechodniów.

„Wydaje mi się, że na początku wszyscy panikowali, ale teraz już jest wszystko w porządku. Normalnie się zachowujemy”, „Dzień jak co dzień, tylko trzeba w maskach chodzić” – twierdzą kolejni.

Od kilku tygodni hasło „koronawirus” budzi w nas niepokój. Jest nowy i jak dotąd nie wiemy o nim wszystkiego. Zmienił nasze życie i obowiązujące przepisy. Nauka przez Internet, praca zdalna, zamknięte kina, teatry i galerie handlowe, ograniczenia w przemieszczaniu się – taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez pewien czas.

„Przede wszystkim to taka niepewność i lęk. To jest najgorsze, oprócz tych wszystkich ograniczeń. Najbardziej przeszkadza to, że dostanę mniejszą wypłatę” – wzdycha pani Anna.

„Trochę się zmieniło. Są obostrzenia, chodzimy w maseczkach, ale również chodzimy do pracy. W moim przypadku dużo się nie zmieniło. Myślę, że ludzie boją się trochę wirusa. Boją się o siebie, rodzinę, dzieci. To jest raczej zauważalne. Ja akurat mieszkam w domu, nie w bloku. Wydaje mi się, że ludziom bardzo brakuje świeżego powietrza. Widać to było szczególnie wtedy, kiedy otwarto lasy w poniedziałek.  Byłem z rodziną w lesie i było widać, że ludziom bardzo tego brakowało” – zauważa pan Przemysław.

Puste ulice i parki

W obawie przed zarażeniem koronawirusem mieszkańcy Siemiatycz przestrzegają zaleceń i zostają w domach. Ci, których można spotkać na ulicy, zaopatrzeni są w maseczki.

„Ja pracuję od 8.00 do 14.00. Pustki, jak się wychodzi wieczorem, to pustki. Kilka samochodów przejedzie. Żywność mamy, więc niczego nam nie brakuje. Każdy się obawia, co będzie dalej, bo nie ma żadnych pocieszających wiadomości. Powinno być już lepiej, a ja odczuwam, że jest coraz gorzej” – mówi zaniepokojona pani Janina.

 

W nowej sytuacji musi odnaleźć się również młodzież

„Nie chodzimy do szkoły, nie możemy spotykać się ze znajomymi, nie mamy egzaminów, nie będziemy mieć balu klas ósmych. Niestety, chodzimy w maseczkach. Nie przewidziałem takiej sytuacji i bardzo mnie to smuci” – dzieli się swoimi odczuciami Damian.

„Wydaje mi się, że najbardziej brakuje nam szkół. Życie zmieniło się o 180 stopni. Cały czas mamy wolne i zaczynamy się nudzić” – mówi Hubert.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy