Zawieszenie działalności szkół i uczelni to nie ferie. Jednak część młodzieży może traktować ten okres jako wolne od szkoły, a nie czas kwarantanny. Funkcjonariusze starają się temu zapobiec.
W galeriach handlowych, między innymi w galerii Jurowieckiej, od zawsze gromadzi się młodzież. Teraz, po zarządzeniach ministra zdrowia w związku z walką z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, zamknięto wszystkie sklepy w galeriach, oprócz spożywczych, drogerii i aptek. Restauracje ograniczyły usługi jedynie do sprzedaży potraw na wynos lub na dowóz. Nadal jednak istnieje ryzyko, że młodzież nie będzie przestrzegać okresu kwarantanny i spotykać się „na mieście”.
„Młodzież nie może traktować tego czasu jako ferii. Jest to czas kwarantanny. Stan szczególny, w którym powinni zostać w domach i w miarę możliwości kontynuować naukę samodzielnie” – pisze Marta Rybnik z białostockiej Straży Miejskiej, w oficjalnym komunikacie.
Tym samym, białostocka straż miejska postanowiła skupić działania funkcjonariuszy na galeriach handlowych i innych miejscach spotkań młodych ludzi. Patrole będą obecne nie tylko przed galeriami handlowymi, ale również w środku tych obiektów. Będą głównie rozmawiać z młodzieżą, starając się przekonać, że spotykanie się w dużych skupiskach ludzi może prowadzić do groźnych konsekwencji. Jednak jeśli zajdzie taka potrzeba, Straż Miejska lub Policja może wylegitymować młodzież oraz przekazać ich dane do dyrektorów szkół. Celem jest szerzenie świadomości wśród młodzieży, i zrozumienie przez nich, że to nie jest odpowiedni czas na spotkania towarzyskie.
„Postępujmy racjonalnie. Bardzo prosimy, by w ciągu najbliższych, kluczowych dla rozwoju sytuacji dni, o ograniczenie do minimum wszystkich aktywności poza miejscem zamieszkania. Unikajmy dużych skupisk ludzi”– dodaje Marta Rybnik.
Red. Kamil Dąbrowski
Fot. Straż Miejska w Białymstoku
