Bielmlek w sanacji. Przeszkadza wirus.

Z powodu epidemii koronawirusa przedłuży się przygotowanie planu restrukturyzacji w Bielskiej Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek. Według zarządcy sądowego Aliny Sobolewskiej plan taki ma być gotowy na początku czerwca. Jego szybkie stworzenie pokrzyżowała epidemia. Przez ograniczenia nie uda się szybko stworzyć pełnej listy wierzycieli. Narazie bielska spółdzielnia od 31 marca jest w stanie sanacji. Sanacja przedsiębiorstwa to proces uzdrawiania finansów firmy.

Na koniec marca Sąd  Rejonowy zatwierdził plan sanacji, którego celem jest odzyskania płynności finansowej przedsiębiorstwa. Jeśli nie wdrożono by planu sanacji Bielmlekowi groziła upadłość. Ten scenariusz niestety wciąż jest możliwy.

To oznacza, że  teraz spółdzielnia jest w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, które zwykle trwa miesiąc. Spółdzielnia w tym czasie może nie płacić długów, ale musi podjąć próbę utrzymania się z bieżącej działalności. Bielmlek najwięcej winny jest Bankowi Ochrony Środowiska, Funduszowi Ochrony Środowiska i Krajowemu Ośrodkowi Wsparcia Rolnictwa.

,,Bez współpracy z tymi wierzycielami Bielmlek sobie nie poradzi, ale ma szansę spłacić długi. Spółdzielnia  ma duże długi, ale ma też duży majątek. To potencjał, który daję szansę, żeby choćby po kilku latach dojść do sytuacji w której bilansują się koszty i przychody”- ocenia Alina Sobolewska zarządca sadowy.

Jeśli chodzi o spór o udziały rolników w spółdzielni zarządca sądowy narazie nie zamierza go zaogniać, ani w ogóle zajmować stanowiska.

,,To dla mnie przedwczesne. Może na jakimś etapie będę musiała w  tym uczestniczyć. Teraz muszę zapłacić rolnikom, pracownikom i zapłacić za energię” .- podsumwuje Alina Sobolewska.

W czasie sanacji zarząd spółdzielni nadal pełni swoją funkcję. Musi jednak wszystkie decyzje finansowe uzgadniać z zarządcą sądowym.

Przeczytaj także:

Gorąco na Sejmowej Komisji Rolnictwa o Bielmleku

Rolnicy znowu protestowali. Boją się upadłości Bielmleku