Kiedy nastały lata 90., nikt nie chciał zostać na wsi. Brat i siostra zamieszkali w mieście a ja przejąłem gospodarstwo. Zmieniłem jednak profil.
Wcześniej były krowy dojne, bydło opasowe, konie, owce, świnie. Było mnóstwo zwierząt – jeżeli nie opłacała się hodowla jednych, to sprzedawało się inne, żeby móc związać koniec z końcem – wspomina Bogdan Kubala z Borowskich Ciborów.
Dziś dumą gospodarza znanego z programu „Rolnicy.Podlasie” jest bydło mięsne rasy Limousine oraz konie zimnokrwiste w typie sokólskim. Pan Bogdan odziedziczone gospodarstwo powiększył z 21 do 50 hektarów. Jak sam przyznaje, praca na roli to ciężki kawałek chleba.
– Towarzyszyły mi różne myśli. Czasami żałuję, że zostałem, ponieważ na roli nie ma ani dnia wolnego. Trzeba pracować cały czas – czy to w dzień, czy w nocy. A w mieście, to wiadomo – są wolne soboty, niedziele, weekendy. Jedni jadą na plażę, inni do kina albo na wczasy.
Z kolei na wsi latem, kiedy jest ciepło, jest najwięcej pracy. Chciałem i mogłem iść do miasta, ale uznałem, że szkoda byłoby to zostawić, żeby popadło w ruinę – podkreśla. W gospodarstwie słynnego rolnika króluje bydło mięsne rasy Limousine. – To jest kiepsko opłacalne.
Pieniądze wpływają raz lub dwa razy w roku – w zależności ile mam i ile sztuk sprzedam
Red. Marta Śliwińska
Fot. Podlaskie24.pl