Dlaczego ludzie wierzą w teorie spiskowe?

Panuje przekonanie, że XXI wiek to okres nie tylko ogromnego postępu technologicznego, ale również rozdarcia społecznego, pod względem wiary i niewiary w to, co przekazuje się nam w mediach, ustami naukowców czy polityków. Nie da się ukryć, że praktycznie nieograniczony dostęp do rozpowszechniania informacji bardzo się do tego przyczynił, jednak teorie spiskowe wcale nie są domeną naszych czasów. 

 

Już ponad 100 lat temu, w książce Siergieja Aleksandrowicza Nilusa “Wielkie w małym i Antychryst” mogliśmy znaleźć tzw. Protokoły mędrców Syjonu – czyli antysemickiego, sfałszowanego dokumentu, stworzonego jeszcze w carskiej Rosji. Idąc na osi czasu coraz bardziej w naszą stronę, mamy przecież “kłamstwo Oświęcimskie”, “lądowanie” Apollo na Księżycu czy teorię o imperium Lechitów. Skąd to wszystko się bierze?

 

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, czym jest teoria spiskowa. 

W pracy Janusza Guzowskiego “Psychologiczne źródła teorii spiskowych” możemy znaleźć trafny przykład tego, że każdy wierzył w chociaż jedną taką teorię – a mianowicie świętego Mikołaja. Rodzice chcący ukryć fakt, że to oni kładą prezenty pod choinką, wmawiali nam – przynajmniej w niektórych częściach Polski tak było – że robi to dziadek z czerwoną czapką. Zawiera się w tym tak naprawdę każda cecha narracji spiskowej, która nas w tym momencie interesuje. Są ludzie, którzy mają znaczne wpływy – rodzice. Starają się oni czasem ukryć swoje zamiary.  Nieświadomi ludzie natomiast – czyli dzieci – są oszukiwani z pomocą oficjalnej narracji. Dokładnie w ten sam sposób działa każda teoria spiskowa, wymyślona do tej pory. Przyjrzyjmy się zatem niektórym z nich. 

 

Kłamstwo Oświęcimskie 

Jak mawiał pewien polityk z charakterystyczną muszką pod szyją, “Nie ma dowodu, że Hitler wiedział o Holokauście”. To, czy faktycznie wiedział, może teoretycznie pozostawiać pole do dyskusji – jednak sam fakt zbrodni na narodzie żydowskim jest niezaprzeczalnym faktem historycznym. Mimo to istnieją ludzie, którzy z pełną powagą się temu sprzeciwiają. Z Mahmudem Ahmadineżadem, byłym prezydentem Iranu na czele. Zakładają oni propagandę liberalnych stronnictw, które to mają mieć na celu zniszczenie idei narodowego socjalizmu. W wielu krajach, w tym w państwie polskim, propagowanie tej teorii jest karalne i zagrożone karą nawet do 3 lat pozbawienia wolności. 

 

Wielka Lechia 

Wszyscy znamy legendę o Lechu, Czechu i Rusie – założycielach trzech słowiańskich krajów. Ta niewątpliwie rozbudzająca wyobraźnię historia jest jednak bardziej prawdopodobna niż historia turbosłowian, czy też Wielkiej Lechii. Mimo to, w legendę o Wielkiej Lechii wierzy dziś więcej osób. 

Zacznijmy jednak od początku. W XVIII wieku pojawiło się dzieło znane jako “Kronika Prokosza” – czyli rzekomego benedyktyńskiego mnicha, zmarłego w 986 roku. Opisywała ona dawne dzieje Polski, która miała być nie Polską, ale Wielką Lechią – imperium sięgającym tysięcy lat. Żyć mieli tam wojowniczy Ario-Słowianie, którzy dali opór zarówno Cezarowi, jak i Aleksandrowi Wielkiemu. 

Kres temu wspaniałemu państwu miał jednak przynieść spisek niemiecko-watykański.

Ma on się do dzisiaj zajmować tuszowaniem prawdy historycznej na ten temat. Zgodnie ze słowami Janusza Tazbira w “Spotkaniach z Historią”, w słowa te uwierzył Julian Ursyn Niemcewicz, a później Hipolit Kownacki, który przetłumaczył kronikę i ją wydał. Fałszerstwo po roku od publikacji odkrył Joachim Lelewel, przyjaciel naszego wieszcza narodowego, Adama Mickiewicza. Znalazł on bowiem w Wilnie rękopis kroniki, opatrzony datą 1764 roku. Wszystko wskazywało, że za fałszerstwo odpowiedzialny jest Przybysław Dyjamentowski, znany fałszerz dokumentów historycznych. 

Kronika ta stanowi jednak do dzisiaj podwaliny teorii spiskowych o Wielkiej Lechii, podobnie jak wydana w 2014 roku książka “Słowiańscy królowie Lechii” autorstwa Janusza Bieszka. Co by nie mówić, książka ta odniosła spory sukces. Dodatkowej popularności przysporzył również Internet. 

 

Najnowsze teorie spiskowe – czyli plandemia i 5G. 

Tych trzech teorii spiskowych prawdopodobnie wyjaśniać nie trzeba, bo są dzisiaj na tyle popularne, że zna je zapewne każdy czytelnik tego artykułu. Internet wręcz wrze od dyskusji na ten temat, a co odważniejsi jej propagatorzy posuwają się do coraz śmielszych i agresywniejszych ruchów w celu walki z domniemanym wrogiem. I jest to jak najbardziej zrozumiałe – jednak nieuzasadnione. Odwołując się ponownie do Guzowskiego i innych autorów, których przywołuje w swojej pracy, zastanówmy się – dlaczego. 

 

Meritum sprawy – dlaczego ludzie wierzą w teorie spiskowe? 

Można odwoływać się do ignorancji – bowiem często pojawiającą się statystyką jest znaczny spadek wiary w narrację spiskową, wraz ze wzrostem wykształcenia – jednak wydaje mi się to dosyć krzywdzące. Prawdziwym powodem jest strach – o siebie, o bliskich i o idee, w które się wierzy, w połączeniu z zamkniętym charakterem. Wiktor Stoczkowski, którego parafrazuje Guzowski, pisze o racjonalności ograniczonej. To zjawisko charakteryzuje się między innymi odwróceniem postępowania badawczego. Zamiast najpierw szukać przesłanek, a następnie wyciągać z tego wnioski, szary użytkownik Internetu najpierw spotyka się z pewną tezą, a później szuka argumentów ją potwierdzających.  

 

Omija przy okazji argumenty, które jej przeczą, z góry je podważając.  

Dodajmy do tego fakt, że źródła rozpowszechniające teorie spiskowe starają się wprowadzić klimat takiego “niebezpieczeństwa i tajemnicy”. Autorzy tych dzieł wypowiadają się tak, że wyglądają na święcie przekonanych o swojej racji – i w dodatku brzmią całkiem logicznie. Człowiek, który nie ma rzetelnej wiedzy – i wcale nie musi jej mieć, bo te kwestie zazwyczaj dotyczą wiedzy specjalistycznej. Trudno bowiem,  żeby każdy internauta się znał na wszystkim. Zaczyna się więc obawiać się  danego spisku. Jest mu to w dodatku serwowane jako “prawda objawiona”. 

 

Coś, do czego tylko niewielka społeczność ma dostęp.

Tworzą się przy tym grupy, które wzajemnie utwierdzają się w przekonaniu i nastawiają wrogo do osób sądzących inaczej – jako do tych, którzy potencjalnie chcą im zrobić krzywdę. Dodatkowo, wielu popularnych celebrytów – jak Edyta Górniak – wierzy w antynaukowe teorie, mimo braku jakichkolwiek podstaw i przekazuje te informacje dalej. W naszym kraju niestety często jest spotykana wiara w to, co mówią znani ludzie, których lubimy – nawet jeśli opowiadają głupoty. Dodajmy do tego spadek zaufania do nauki, polityki ( – tu nie bez przyczyny –) i mamy  gotowy przepis na dezinformację. 

 

Czy to oznacza, że każda teoria spiskowa to bzdura? 

Otóż nie. Istniało wiele teorii spiskowych, które później okazały się być prawdą – jak, chociażby afera Watergate. Problemem jest to, że często nie potrafimy – lub nie mamy możliwości – zweryfikować informacji. Jeśli jest to możliwe, sprawdzajmy przeczytane informacje w przynajmniej dwóch-trzech źródłach, najlepiej rzetelnych. 

Filmy z żółtymi napisami na YouTube to NIE JEST rzetelne źródło.

Starajmy się też być otwarci na dyskusje z osobami o przeciwnych poglądach. Ślepa wiara w “rewelacje” może nam przynieść naprawdę wiele krzywdy. 

Red. Kamil Dąbrowski

Fot. pixabay.com

Artykuł został oparty na pracy „Psychologiczne Źródła Teorii Spiskowych” Janusza Guzowskiego, „Spotkaniach z Historią” Janusza Tazbira oraz materiałach źródłowych, które możemy znaleźć w bibliografii artykułów na Wikipedii, dotyczących wyżej wymienionych tematów.

5 1 vote
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy