Jak dawniej wyglądało kiszenie kapusty? Jak powstaje len? Jaką rolę odgrywał w życiu przyszłej mężatki korowaj? I wreszcie nieodłącznie kojarzące się ze świętami Bożego Narodzenia „Herody” i kolędowanie „ z gwiazdą”. To wszystko można było zobaczyć 22 lutego w Łomży podczas Przeglądu Teatrów Wiejskich i Obrzędowych.
Tradycje przeglądów teatralnych tego typu sięgają w Łomży początku lat 80. Od stycznia 1988 roku regularnie odbywają się tu również przeglądy wojewódzkie, organizowane najpierw przez Wojewódzki Dom Kultury, a od roku 1992 przez jego sukcesora, ROK Łomża.
„Przegląd organizowany jest przez naszą placówkę od ponad 30 lat. Nadrzędnym celem naszego przedsięwzięcia jest integracja różnych grup kulturowych i wiekowych, propagowanie różnorodności form teatrów ludowych oraz prezentacja wielokulturowości województwa podlaskiego. Laureaci tego przeglądu będą mieli możliwość reprezentowania województwa podlaskiego na imprezach ogólnopolskich o podobnym charakterze. Taki przegląd wojewódzki organizujemy raz na dwa lata i przyjeżdżają do nas amatorzy z wielu miejscowości, kultywujący dawne zwyczaje i tradycje” – mówi dyrektor ROK-u.
Korowaj musiał być!
„Dzisiaj przedstawiamy pieczenie korowaja i przygotowanie panny młodej do ślubu. Schodzą się kobiety, będą piekły tego korowaja. To bardzo precyzyjna praca, żeby ciasto nie popękało, bo jeżeli popęka, to będzie to zły znak dla młodej pary, będzie nieszczęśliwa. Musimy więc zrobić to bardzo dobrze. Do tego będą śpiewy. Kobiety nauczą pannę młodą, jak ma się zachować podczas oczepin. Babcia siedząca przy piecu będzie się modlić w intencji szczęścia młodej pary. Siostry panny młodej będą wiły wianki dla pary młodej i gości weselnych. Mężczyźni oczywiście pójdą wypić gorzałkę” – opowiada Teresa Pogorzelska z zespołu Tęcza z Trzciannego.
Będziemy kisić kapustę!
„Wszystko będzie tak, jak dawniej. Chcemy pokazać, jak robiły to nasze mamy i babcie, bo młodzi dziś tego nie znają. Nawet nie widzieli tego. Do kiszenia trzeba było zaprosić sąsiadki, sąsiadów i muzykantów. I cięło się tę kapustę nożami. Później wsadzano najcięższą kobietę do beczki i deptała tę kapustę. Po zakończeniu pracy wyprawiano gościnę, wypijali co nieco do słoninki, potańczyli. Wszystko było elegancko, całą noc się działo!” – uśmiecha się pani Irena Kobeszko z zespołu Trzciannianki z Trzciannego.
„Ja będę pilnował, czy sok puściła, czy kapusta ma kwas. Trzeba go zlewać, żeby nie była gorzka!” – dodaje Antoni Dąbrowski.
Chodziło się z „Herodami”!
Z „Herodami” i „z kozą” przyjechała grupa z Wyszonek Błoni. Historia Zespołu Kolędniczego „Podlasie” sięga początków lat pięćdziesiątych. Wtedy to Stanisław Twarowski (pierwszy odtwórca roli króla Heroda) wraz z grupą zapaleńców utworzyli grupkę kolędniczą, z którą odwiedzali pojedynczych gospodarzy, a także okoliczne domy kultury, koła gospodyń wiejskich. Mimo upływu lat i zmieniającego się składu, mężczyźni starają się prezentować tę piękną tradycję.
„Nasze „Herody” są wspaniałe, zabawne, oparte na tradycjach chrześcijańskich. Chcemy to pokazać innym najlepiej, jak umiemy. Chcemy przekazać tę dawniejszą kulturę młodszym. Niestety, brak jest młodych ludzi, zainteresowania z ich strony. Opieramy się głównie na starszych ludziach. Nie ma komu tego przejąć i jak damy radę, tak dalej trwamy” – mówią członkowie grupy.
Pan Stanisław Święcki dołączył do zespołu blisko 70 lat temu!
„Wszystkie rekwizyty zaczęliśmy robić jeszcze za młodych lat. Dołączyłem do grupy, kiedy miałem 17 lat, a dziś mam już 84 i jeszcze jestem żołnierzem. Ileż to lat chodziło się z Herodem. Za zebrane pieniądze mogliśmy kupić chorągiew do Kościoła w Wyszonkach Kościelnych. To było w 1957 roku. Ludzie przejmowali nas chętnie, po kieliszku zawsze wypiliśmy i poszliśmy dalej. I jakie to śniegi były, jakie zimy ciężkie. Śniegu było po pas i gęsiego szliśmy jeden za drugim. I tak to minęło. Szkoda, że to wyszło z mody” – wspomina mężczyzna.
Tradycja jest ważna
Celem wydarzenia jest prezentacja tradycyjnych form teatru ludowego, nawiązującego do świąt, uroczystości rodzinnych, zwyczajów związanych z pracą na roli i w gospodarstwie domowym, a także prezentacja tradycyjnych form kolędowania.
„Teatry obrzędowe to są takie momenty dla tych społeczności, gdzie mogą razem się spotkać i popracować nad danym tematem. A poruszane tematy są różne. Z jednej strony są to tradycyjne formy kolędowania, ale też wiele innych, jak spotkania przy darciu pierza, czesaniu lnu, czy kiszeniu kapusty. Są też historie weselne związane na przykład z pieczeniem korowaja. Wszystkie są ważne, ponieważ pokazują takie elementy, o których dzisiaj już nikt nie mówi, a które były mocno zakorzenione w świadomości dawnej wsi. Z jednej strony takie teatry przypominają nam o różnych dawny zwyczajach, a z drugiej jest to mocno integrujące, ponieważ te zespoły muszą się potkać i wspólnie popracować. To cementuje lokalną społeczność” – podsumowuje Dariusz Kryszpiniuk z Podlaskiego Instytutu Kultury, członek jury.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl