– Kiedy moja mama studiowała weterynarię, była w ciąży, więc chyba mogę powiedzieć, że weterynarię studiowałem dwukrotnie – śmieje się Maciej Zimnoch. Zapraszamy na kolejny odcinek z cyklu „Lekarze zwierząt z Podlasia”. Tym razem odwiedziliśmy Grabowo i okolice, gdzie o pracy w terenie, z dużymi zwierzętami gospodarskimi opowiedział nam lek. wet. Maciej Zimnoch.
– Lekarz weterynarii to przede wszystkim osoba, która musi szanować zwierzęta i bardzo je lubić. I tutaj właśnie bardzo często błędnym wyobrażeniem jest, że miłość do zwierząt pomaga. Jest wręcz przeciwnie – zbytnia miłość do zwierząt niestety przeszkadza. Dzieje się tak, ponieważ tak naprawdę w tym zawodzie musimy mieć świadomość, że pomagamy przede wszystkim ludziom – czy nam się to podoba, czy nie. Część osób wybiera weterynarię nie myśląc o tym, że głównie będą mieli kontakt z ludźmi a nie ze zwierzętami. I często to jest największym powodem wypalenia zawodowego. Po jakimś czasie okazuje się, że te zwierzęta są dokładnie takie, jak je sobie wyobrażali. Niektórzy z nich może nawet mieli zwierzęta, ale praca z ludźmi to jest prawdziwy wyczyn – tłumaczy nasz rozmówca.
– Zawsze lubiłem pracę w terenie. Siedzenie za biurkiem mnie nie interesowało. Tutaj praktycznie cały czas coś się dzieje – pomagamy zwierzętom i ludziom. To nie jest praca w ciepłym pomieszczeniu. Sami musimy zapewnić sobie warunki pracy, które są bardzo różne. Niestety, mimo chęci, nie każdy do tego się nadaje. Nie każdy ma chęć wstawać w nocy, gdy jest mróz, deszcz, w niedzielę – zauważa lek. wet. Maciej Zimnoch.
Podlaskie zwierzęta egzotyczne.
– Ze smutkiem muszę powiedzieć, co pewnie będzie dziwne i zaskakujące, ale dziś w naszym regionie zwierzęciem egzotycznym jest już świnka. I to wcale nie morska, ale świnia, trzoda chlewna. Kiedyś nie było zagrody, żeby nie było przynajmniej kilku świń. Dziś, z powodu Afrykańskiego Pomoru Świń, te ograniczenia są tak szerokie, że hodowla się nie opłaca a hodowanie bez obostrzeń jest nielegalne i ludzie nie decydują się na to – wyjaśnia weterynarz.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl