Zespół Śpiewaczy z Dobrowody: Śpiew to życie!

Śpiew to życie – mówią zgodnie członkinie Zespołu Śpiewaczego z Dobrowody. Walentyna Klimowicz (ur. 1943), Nina Jawdosiuk (ur. 1942) oraz Barbara Jakimiuk (ur. 1945) – to one od lat kontynuują unikatowe pod względem melodyki i treści lokalne tradycje muzyczne.

Początki Zespołu Śpiewaczego z Dobrowody przypadają na rok 1968. Pieśni, które wykonują kobiety to pieśni obrzędowe cyklu rocznego.

W naszym repertuarze są różne pieśni. Zaczynając od wiosny – rohulki, wysnynky (dwa rodzaje pieśni wiosennych), sianokośne, żniwne, ludowe i biesiadne oraz kilka jesiennych. Później znów kolędy i wielkopostne. Znamy i śpiewamy różne pieśni. Kiedy ktoś we wsi umiera, to nie czekamy, aż nas zaproszę. Jeżeli tylko zdrowie nam dopisuje, to idziemy i śpiewamy. Tak samo z weselami, chociaż teraz już tego nie ma. Jeszcze kilka lat temu chodziłyśmy – mówi pani Nina Jawdosiuk.

To są pieśni dobrowodzkie, nasze ludowe. Autentyczne. Śpiewamy po rosyjsku, polsku, ukraińsku, białorusku i w „naszym” języku – dodaje pani Walentyna Klimowicz.

Wszystko się śpiewało, wiosną rohulki i wysnynky. W czasach mojej młodości żniwnych nie było za dużo. Za to dużo żniwnych śpiewały w polu nasze babcie, a sianokosnych, kiedy suszono siano – uzupełnia pani Walentyna Klimowicz.

Panie przyznają, że dawniej ludzie śpiewali więcej niż teraz. We wsi było dużo młodzieży, a i czas wolny spędzano nieco inaczej…

Teraz ludzie nie maja czasu, oglądają telewizję. Kiedyś młodzież zbierała się w niedzielę, czy święta i śpiewała. Dużo było śpiewu na weselach, chrzcinach. Każde większe zgrupowanie ludzi było okazją do śpiewania. Kiedy chodziliśmy do lasu i odpoczywaliśmy, to też śpiewaliśmy. Śpiew był obowiązkowy – podkreśla pani Barbara Jakimiuk.

Dobrowoda była i jest rozśpiewana. Spotykamy się we trzy,  śpiewamy też w cerkwi. Młodzi też mają chęci do śpiewu, ale pracują, nie mają czasu. A śpiewać trzeba się przecież nauczyć. A dawniej, jak siedziałyśmy na ławeczkach, a dzieci były jeszcze małe, to śpiewałyśmy to, co pamiętałyśmy. U nas we wsi były 2-3 panie, które umiały bardzo dużo. Jedna z nich żyje do dziś i pamięta o wiele więcej niż ja – mówi pani Nina.

Echo niosło się aż do Kleszczel!

Dobrowoda to wieś w gminie Kleszczele, w powiecie hajnowskim.

–  W młodości, mimo, że byliśmy zmęczeni po żniwach, wychodziliśmy wieczorem „na górkę” i śpiewaliśmy. Przychodzili do nas chłopcy i pomagali śpiewać niektóre piosenki – rohulki, wysnynky. Nie pomagali nam tylko przy żniwnych, bo ich nie znali. Oni też mieli ładne głosy. I towarzystwo było! Jak się zebrało kilku i zaczęli śpiewać, to echo niosło się aż do Kleszczel! – wspomina pani Walentyna.

Zespół koncertował w kraju i zagranicą (Białoruś, Ukraina) niejednokrotnie zdobywając nagrody. Pieśni w wykonaniu śpiewaczek z Dobrowody można znaleźć na 3-płytowym albumie „Pieśni nie tylko święte. Tradycja muzyczna Podlasia”. Zespół jest laureatem Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Lubię śpiewać! Do śpiewania jest jeszcze siła i język jakoś się kreci – uśmiech się pani Walentyna.

Śpiewaczki z Dobrowody bogactwem i różnorodnością unikalnego repertuaru chętnie dzielą się z młodszym pokoleniem. 11 października  2020 r. w Skansenie Koźliki nad Narwią odbyło się spotkanie z dobrowodzką muzyką i obrzędami. Organizatorem warsztatów było Towarzystwo Przyjaciół Skansenu w Koźlikach. Partnerzy: Stowarzyszenie Dziedzictwo Podlasia, Związek Ukraińców Podlasia. Zadanie publiczne jest współfinansowane ze środków Województwa Podlaskiego.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy