– Kiedy kosiliśmy, to aż kosiarka się zatykała, tak trawa urosła – mówi Bogdan Kubala z Borowskich Ciborów. Pogoda sprzyja, więc u znanych gospodarzy sianokosy trwają w najlepsze!
Jak przyznaje rolnik, to tereny niełatwe do koszenia ze względu na bliskie położenie rzeki. Do tej pory udało się skosić 5-6 ha trwa, pozostało około 10.
– Sianokosy są trochę spóźnione, m.in. przez wystawę w Szepietowie, ale już skosiliśmy i będziemy zbierać. Trawa jest bardzo gruba i dorodna. To jest pierwszy pokos. Tutaj trochę później się kosi, najczęściej po 15 czerwca, ponieważ blisko płynie rzeczka, która aktualnie jest nieco przytkana. Długo stała tu woda i nie dało się wjechać – wyjaśnia Bogdan Kubala.
W ubiegłym roku na potrzeby gospodarstwa znany gospodarz zrobił 1200 bel – słomy, siana i sianokiszonki.
– Na tych łąkach rośnie wszystko. Są mozaikowate. Jakościowo są słabsze niż trawa polna. Polna trawa, siana z koniczyną czy lucerną jest znacznie lepsza. Siano z łąk zalewowych pozwala „zapchać żołądek” zwierzętom ale efekt jest marny, jeżeli chodzi o przyrost. Mamy też łąki siane. Tam skosiliśmy pierwszy pokos, a teraz wypasają się tam konie i krowy. Bliżej domu są lepsze tereny i są one użytkowane w inny sposób. Póki co, głodu nie przewidujemy – uśmiecha się rolnik.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl