Tańce, śpiewy, wspomnienia, historie o tym, jak się dawniej tu żyło, łzy wzruszenia w oczach mieszkańców… Na pastwiskach zdziwione krowy, w gniazdach bociany klekocące niemalże w rytm unoszących się w powietrzu dawno niesłyszanych melodii i klucze żurawi jakby zastygające w locie, by chociaż przez chwilę przyjrzeć się tej niecodziennej sytuacji. Tak wyglądało sobotnie popołudnie w Nowosadach (gm. Michałowo).
15 maja wieś, chociaż nieco już opustoszała, ożyła na nowo. Na ulicach można było spotkać wesoły korowód ze śpiewem i tańcem! To zasługa zespołu Żemerwa, który wystąpił z autentycznym, muzycznym folklorem naszego regionu – m.in. pieśniami zanotowanymi na początku XX wieku przez Michała Fedorowskiego.
http://https://youtu.be/bIuld7QBxmw
– Muzyczna forma obrzędowa spotkania z człowiekiem jest najdoskonalsza. Na scenie nie byłoby kontaktu, nie byłoby kontekstu. Na koncertach liczą się masy. Dla nas liczy się człowiek – jeden, dwóch, rodzina, która nas spotyka i wystawia stół przed swoim domem. Ulica, na której można potańczyć. Nas raduje spotkanie z człowiekiem, z ludźmi jednej kultury, języka, pieśni. Wzruszające jest, kiedy przywracamy tradycję na nowo – podkreślał Doroteusz Fionik z zespołu Żemerwa.
– Jesteśmy w radosnym czasie wielkanocnym, po prawosławnej Wielkanocy. Cały czas witamy Chrystusa. Poszliśmy dziś szlakiem dawnych wielkanocny kolędników – wołoczenbników, którzy śpiewali pieśni wołoczebne, inaczej nazywane tutaj konopielkami. I poszliśmy też śladem etnografa białoruskiego, Michała Fedorowskiego, który ponad 120 lat temu w Nowosadach zapisał od jednej z mieszkanek ponad 80 pieśni. I to właśnie Nowosady przyjęły nas, wołoczebników z ziemi bielskiej. Ten zwyczajkolędowania też tu był, ale zanikł. My go odradzamy – mówił kierownik zespołu.
Organizatorami wydarzenia byli: Koło Gospodyń i Gospodarzy Wiejskich Sołectwa Bondary, Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl