Żniwa w Ciełuszkach u Wiesi i Jurka-film

 Nawet nie pomyślałam, że będziemy razem żniwa zaczynać. Przyjechał dzisiaj zięć z córeczką, przywieźli mi dzieci, moje najukochańsze wnuki na wakacje. Poszliśmy na spacer, zobaczyliśmy, że już nasze zboże dojrzewa, że jest gotowe do żniwa. Kosa była przygotowana, więc zaczęliśmy – mówi Wiesława Kondraciuk.  Mój dziadek  i ojciec zawsze mówili, żeby pierwszą garść żyta skosić sierpem albo kosą, a nie wpuszczać od razu maszynę w pole – wspomina Jarosław Rogalski. W Ciełuszkach słychać dźwięk ostrzonej kosy, a więc żniwa oficjalnie rozpoczęte.

Gospodarze z Ciełuszek i Bronowa rozpoczęli żniwa rodzinnie i tradycyjnie. 

 W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Panie Boże, dopomóż  wypowiedział Jarosław Rogalski. – Przed każdą pracą tak robię  zaznaczył.

 Przygotowałam się, bo zawsze jak szło się do żniwa, trzeba było mieć długą koszulę, żeby się nie podrapać. Przypomniały mi się czasy mojego dzieciństwa oraz kiedy byłam nastolatką. Wtedy pracowało od rana do nocy. Najbardziej czekało się na obiad, żeby można było chwilę odpocząć. Brało się mleko w butelkach, jakiśdżemik, jajecznicę smażoną z mlekiem i mąką. I była też tołkanica ze skwarkami i mlekiem. Mleko miało zupełnie inny smak, niż teraz. A później, już po obiedzie, to się czekało, kiedy słońce zajdzie albo kiedy może deszcz spadnie, bo wtedy się nie pracowało – wspomina Wiesława Kondraciuk z Ciełuszek.

Array

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy